Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Innowacje 2014 w województwie podlaskim

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
Mateusz Wrześniewski - właściciel Crew4You, Marek Siergiej - prezes Promotech SA, Prof. Rober Ciborowski - prorektor UwB i Marek Dźwigaj - wiceprezes PFRR
Mateusz Wrześniewski - właściciel Crew4You, Marek Siergiej - prezes Promotech SA, Prof. Rober Ciborowski - prorektor UwB i Marek Dźwigaj - wiceprezes PFRR
W regionie mamy tylko "wyspy" innowacji. I nie ma warunków, żeby ją powszechniej rozwijać, bo nie sprzyjają temu rozwiązania systemowe w gospodarce, krępujące wolność przedsiębiorczości. To wnioski z redakcyjnej debaty związanej z 8. edycją rankingu Innowacje.

Panie profesorze, czy może Pan z punktu widzenia procesów ekonomicznych uzasadnić, dlaczego my teraz tak dmiemy w róg pod nazwą innowacyjność?

Robert Ciborowski: - Zainteresowanie innowacjami zaczęło się w latach 70/80. ubiegłego wieku, gdy gospodarki wysoko rozwinięte wykorzystały ilościowe metody rozwoju. Doszły pod tym względem do ściany. Bo generalnie, od XIX wieku, gdy była rewolucja technologiczna, zdecydowanie ważniejsza i większa niż teraz, rozwój determinowany był ilością produktów: im więcej produkowano, tym koszt jednostkowy był niższy, więcej się sprzedawało. Natomiast w latach 70., po kryzysie naftowym roku 1973, nie dało się rywalizować ceną. Zaczęła się rywalizacja jakościowa. Czyli oparta na ulepszaniu metody produkcji, dotarcia do klienta, metody finansowania. Ludzie zaczęli oczekiwać większej funkcjonalności produktu, większej możliwości zaspokajania potrzeb. Co ważne, kraje wysoko rozwinięte doszły do tego etapami… Nie da się pstryknąć i zrobić, że kraj jest innowacyjny…

K.P.: My chyba właśnie próbujemy pstryknąć.

R.C. - Próbujemy. Pstrykamy i... jesteśmy z roku na rok coraz niżej w rankingach innowacyjności. Teraz za nami jest już w Europie tylko Rumunia.

Mateusz Wrześniewski: Może jest zatem dobrym dla nas rynkiem zbytu.. (śmiech ma sali)

R. C. - Czyli nasza droga chyba nie jest taka, jaka powinna być. Niemniej wyjścia nie mamy: musimy iść w stronę, w którą idą gospodarki wysoko rozwinięte. Ale zawsze przestrzegam, że nie powinniśmy robić tego, co one robią dziś, tylko to, co robiły 30 lat temu.

K.P.: Promotech to jedna z najbardziej innowacyjnych firm na kontynencie. Ale gdy przyszedł kryzys roku 2008, omal się nie wywróciliście. Dlaczego?

Marek Siergiej: - My, przedsiębiorcy, po transformacji ekonomicznej mieliśmy ogromny power, bo jednak mogliśmy wtedy konkurować cenowo. Wybieraliśmy komu i kiedy będziemy dostarczać nasz produkt. Bo koszty produkcji, w porównaniu z krajami zachodnimi, były stosunkowo niskie, a produkty porównywalnej jakości z ich wyrobami.

K.P.: - Mieliśmy ewidentnie rynek producenta?

M.S.: - Dokładnie tak. A w roku 2008, roku krachu finansowego, to się wszystko rozpadło. Spadek produkcji sięgnął 52 procent! Dopiero wypracowanie nowej strategii, bardzo prostej, opartej na zgłaszaniu innowacji, nowych lepszych rozwiązań w każdej sferze, przez każdego, nawet szeregowego pracownika, pozwoliło nam na wyjście z kryzysu. Najważniejsze były: nowe produkty, nowe rynki, własna marka. Uwierzyliśmy w to i nadal konsekwentnie realizujemy. Nasze wyroby są teraz tańsze, bardziej funkcjonalne, bardziej przyjazne dla użytkownika. Czyli zgadzam się w pełni z tym, o czym mówił pan profesor.

K.P.: - Panie Mateuszu, Pana firma chwali się, że dysponuje jednym z najnowocześniejszych dronów pozwalających filmować z powietrza. Czy Pan osiągnął to własnym kapitałem czy niezbędna była dotacja?

M.W. - To jest chyba taka wada artystów, że mają dwie lewe ręce do papierkowej roboty. I to był jeden z głównych powodów, że nie potrafiłem się zmusić do pokonania formalności niezbędnych przy ubieganiu się o dotacje. A poza tym takie wymogi, jak na przykład zatrudnienie pracownika na okres dwóch lat, były dla mnie nie do spełnienia. Uważałem je wręcz za stwarzające zagrożenie dla funkcjonowania mojej firmy. Bo my głównie działamy sezonowo! Wszystkie swoje cele realizowałem więc z własnego budżetu. Pomału. Zdobywając doświadczenie.

K.P. : - Gdy Pan zaczynał tę działalność, to z całą świadomością, że trzeba zainwestować w technologię inną niż jest na rynku?

MW.: - W mojej branży poziom zaawansowania technologii, jaką się dysponuje, jest - oprócz też cenionych umiejętności operatora drona - jedynym argumentem, którym można walczyć z konkurencją. Bez tego schodzimy do poziomu rynku, na którym działać może każdy, kto zainwestuje 30 tys. zł w drona, rozpakuje go, złoży i uruchamia.

K.P. : - Czy Was na poziomie firmy dużej i mikro nie przeraża ten "wyścig zbrojeń"? Ta ciągła gonitwa za innowacją na wyższym i wyższym poziomie? Nie ma strachu, że nie nadążycie?

MW.: - Nie! Mi się to podoba.

MS: - Mi też! Jestem zwolennikiem tezy, że nowe rzeczy są motorem napędowym, który daje szanse rozwoju i dostarczenia klientom lepszego produktu.

K.P.: - A docelowo, jak rozumiem, procentuje to w firmie większą szansą zatrudnienia, wzrostu wynagrodzeń czy po prostu utrzymaniem stabilności przedsiębiorstwa?

MS. o MW. - Tak, stabilność, bezpieczeństwo firmy to rzecz najważniejsza.

KP.: - Panie prezesie, wracając do tematu dotacji wspierających innowacje. Czy jednak dla małych a innowacyjnych firm będą interesujące źródła dofinansowania w następnych latach?

Marek Dźwigaj: - Były i będą. Z tego, co już wiadomo, można być pewnym, że w Regionalnym Programie Operacyjnym będą zarówno fundusze dla firm na badanie i rozwój, jak i na wsparcie klasycznych działań proinnowacyjnych, w tym m.in. na pozyskanie rozwiązań z zewnątrz: technologii, licencji, patentów. Nie na wytworzenie własnych.

K.P.: - A narzędzia pozafinansowe, jakimi Wy pomagaliście firmom przez te 20 lat działania fundacji, mogą nadal być wsparciem dla firm chcących się unowocześniać?

M.D.: - Z tego co wiem - bo to nie Fundacja do końca o tym decyduje - na pewno będą pieniądze i instrumenty na podnoszenie jakości kadry zarządzającej i kwalifikacji w podlaskich przedsiębiorstwach. Ma być też wsparcie sprzedaży firm na nowych rynkach. Bo Unia Europejska zorientowała się na szczęście, że naszego regionu dotyczy problem z rozwojem przemysłu. A w dodatku nie tylko nas - to jest problem całego unijnego przemysłu.

M.S. : (oklaski) Nareszcie!

M.D: - Ale my sami... poza może województwem podkarpackim... mamy jeszcze bardzo małą świadomość, że ten nasz przemysł trzeba nie tyle nawet rozwijać, co ratować, żeby gospodarka pozostała na ścieżce rozwojowej.

K.P.: Jak Pan się z tym czuje, Panie Mateuszu, gdy Pan słucha, że może być szansa na wsparcie Pana dążenia, żeby się rozwijać?

M.W. - Nauczyłem się patrzeć chłodno. Będę analizował konkretne rozwiązania, gdy już będą pewne. A poza tym przyzwyczaiłem się radzić sobie samemu. Po dotacje będę sięgał tylko wtedy, gdy będą się dla mnie wiązać z bardzo małym ryzykiem a z dużą wizją mojego rozwoju.

M.D. - Bardzo to racjonalne podejście. I sprowadza się do oceny konkretnych ofert: np. możliwości wyjazdu na CeBit i zwrotu kosztów udziału i podróży na te targi.

K.P.: - I to jest przykład ewentualnego wsparcia rozwoju kreatywności. A skoro jesteśmy przy sprawach mentalnych. Czy można coś robić, aby więcej ludzi na Podlasiu było nastawionych na innowacyjność? Na poszukiwanie nowych rozwiązań, które można wykorzystać biznesowo? Panie prezesie, Pan jest przewodniczącym Rady Fundacji Technotalenty. To chyba jeden z jej celów?

M.S.: - Ludzie są zawsze najważniejsi z punktu widzenia budowania przewag konkurencyjnych w firmach. To oni wymyślają, wytwarzają i wprowadzają produkt na rynek. Tymczasem jakość kadr wprowadzanych na rynek białostocki jest ciągle jeszcze… nie chcę powiedzieć zła…

R. C.: - Jest zła… Niech pan mówi zła.

M.S: - Powiem średnia. Często młodzi ludzie przychodzący do pracy nie są na to mentalnie przygotowani. Mają tylko pewną wiedzę teoretyczną. A najsłabsza jest u nas umiejętność wyłuskiwania talentów spośród wszystkich absolwentów i włączania ich do pracy w przedsiębiorstwie.

Nie ma systemu, poza prywatnymi układami koleżeńskimi z kadrą uczelni, która sygnalizuje, że ma oto zdolnego studenta, którym warto się zainteresować. Liczę więc, że Fundacja Technotalenty da przedsiębiorcom dostęp do "bazy danych" ludzi, którzy chcą się pokazać w dobrych firmach. A z drugiej strony przedsiębiorstwa nie zawsze są przygotowane na pracę z ludźmi o nietuzinkowych osobowościach i którzy niełatwo adoptują się do pracy w zespole. A i zespół nie zawsze akceptuje inne niż standardowe warunki ich pracy.

Fundacja ma pomóc we wzajemnym dotarciu się i podwyższaniu konkurencyjności przedsiębiorstw.

K.P.: - Panie profesorze, Pan reprezentuje uczelnię nietechniczną. Czy absolwenci takich kierunków mogą także wygrać sobie coś w życiu innowacyjnością swojego myślenia?

R.C.: - Ależ oczywiście. Dam przykład Stanów Zjednoczonych, bo twierdzę: jak chcesz wiedzieć, co za osiem lat będzie ważne w Europie, to zobacz, co dziś robią Amerykanie. A oni są już zarzuceni inżynierami i ich przedsiębiorstwom brakuje humanistów! Bo oni mają inne spojrzenie na relacje międzyludzkie. Na dziesiątki różnych rzeczy, o których my już zapomnieliśmy. Bo u nas, w latach 90. wróciliśmy do sytuacji jak z lat 70. Pojawiła się presja na nauki techniczne... Wszystko było sterowane! Państwo musiało koniecznie ustalić kogo i gdzie kształcimy. A to jest absurd. Nie chciałbym jechać mostem zbudowanym przez inżyniera, który nim został tylko dlatego, bo państwo inżynierom dawało stypendia.

K.P.: - Na jakim właściwie jesteśmy etapie: czy nasi humaniści, gdy się dowiedzą, że jest na nich "ssanie" w Stanach, nie wyjadą tam, zanim "zassie" ich nasza gospodarka?

R.C.: - Nasza nauka, to, co robimy z młodymi ludźmi, jest niekompatybilne z tym, co się dzieje w gospodarce. Kiedyś uznałem wręcz, że na badania i rozwój można u nas wydać 10 razy tyle co dziś, a nasza innowacyjność i tak nie wzrośnie. Bo struktura gospodarki jest taka, że my te rozwiązania wymyślimy, ale... kupią je Amerykanie, Niemcy czy inne państwa.

Bo przez ostatnich 10 lat sektor przemysłu skurczył się o połowę. A gdzie innowacyjność ma powstawać jak nie tam? Przecież nie w Biedronce?

Jeśli przemysł wytwarza obecnie 16 procent PKB to, o czym my mówimy?! A 10 lat temu wytwarzał prawie 30 procent! I wtedy działały instytuty badawcze. Bo były potrzebne.

K.P.: - No dobrze, ale co zrobić, żeby innowacje rozwijały gospodarkę regionu jako całość, a nie były tylko udziałem wąskiej grupy przedsiębiorstw?

R.C.: - Klasyk powiedział 200 lat temu, że ludzie, żeby się rozwijać potrzebują wolności. I niskich kosztów prowadzenia działalności. Oraz niskich podatków. A u nas tworzy się strefy specjalne, żeby przedsiębiorca tam miał łatwiej. To chory temat! Skoro w strefie jest tak dobrze, to czemu nie ma takich warunków dla całej przedsiębiorczości?
Wracam do stałych wniosków w rozważaniach o polskiej gospodarce: bez systemowych rozwiązań, żebyśmy się nie wiem jak tu napinali, owoców z tego nie będzie. Pan, panie prezesie coś uzyska mimo trudności, pan Mateusz z determinacją też coś osiągnie, ale rozwoju regionu jako całości z tego nie będzie. Na Podlasiu ciągle mówimy o tych samych firmach.

K.P.: - Ale o niższych kosztach pracy, podatkach, kwocie wolnej, mówimy już tak często i bez skutku, że rośnie obawa, że popadamy w głoszenie truizmów.

R.C.: - Niestety. Ale to też wyjaśnia dlaczego, jak Polacy jechali do Ameryki, to zawsze byli najbardziej po Azjatach przedsiębiorczą nacją. Bo nie wiązały ich idiotyczne przepisy.

K.P.: - Panie Marku, gdy fundacja w poprzednich latach pomagała firmom, które chciały się wybić na lepszą pozycje, to czego im, Pana zdaniem, najbardziej brakowało?

M.D.: - Oczywiście kapitału. I to zarówno w sensie funduszy, jak i kapitału ludzkiego: pewnych cech przedsiębiorczych, wyższej jakości kwalifikacji.

A wracając do tematu dotacji unijnych, chciałbym podkreślić, że my już teraz powinniśmy się przygotować do momentu, gdy życie będzie życiem bez funduszy unijnych.

Wszyscy: - Z tym wszyscy się zgadzamy.

M.D.: - A poza tym może się okazać, że ogromne środki na dofinansowanie prac badawczo-rozwojowych trafiły do nas za wcześnie. Bo mamy zbyt mało firm, które są w stanie samodzielnie z nich skorzystać. Gdy mieliśmy w poprzedniej perspektywie finansowej możliwość skorzystania z krajowego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (to była pula podobna do tej, jaka trafi teraz do regionu), to przez kilka lat od nas wpłynęło tylko 47 wniosków! To pokazuje jak niewielki jest popyt.

M.W. i MS.: - To nie musi świadczyć o naszym zainteresowaniu! Przecież wiele osób świadomie rezygnuje z programów, których warunki są dla nich nie do przyjęcia.

M.D.: - Ale do czego zmierzam: o ile liczba firm na Podlasiu zainteresowanych dotacjami na te własne badania stanowiła 1,6 proc. firm z całego kraju, to już liczba zainteresowanych dotacjami na pozyskiwanie technologii (patentów, licencji) z zewnątrz stanowiła 4 proc. polskich firm, które się o to ubiegały. A przypomnę, że podlascy przedsiębiorcy to 2,5 proc. wszystkich przedsiębiorców w kraju.

Jednym słowem obawiam się, że nasz popyt na fundusze na B+R może być nieadekwatny do struktury propozycji unijnych. Wniosek chyba, że my musimy na razie prowadzać innowacje na tym niższym szczeblu - korzystania z cudzych patentów i licencji. Potem dopiero dojdziemy do wyższego etapu, jakim są własne prace badawczo-rozwojowe.

M.S: - A są jeszcze do pokonania kwestie definicyjne: w moim dziale BR pracuje 28 osób. Ale żeby stworzyć zgodny z definicją Ośrodek Badawczo Rozwojowy muszę tam mieć dwóch doktorów na pierwszym zatrudnieniu… Nie mam! I co?

M.D.: - Bo stworzyliśmy pojęcie innowacyjności, które żyje własnym życiem.

R.C.: - Szkody największej narobiła 20 lat temu unijna Strategia Lizbońska, która zdefiniowała innowacyjność jako nowość dla firm. To absurd. Bo wystarczy, że firma otworzy stronę internetową. A innowacja z definicji to coś nowego na rynku, na którym działasz. Czyli ty rynek zaskakujesz czymś, czego tam nie było. Tym powinna być innowacja.

Innowacje 2014

Ranking jest bezpłatny, wystartować w nim mogą firmy zarejestrowane w województwie podlaskim, niezależnie od formy własności czy osiąganych przychodów. Wystarczy, że w 2014 roku w przedsiębiorstwie została wdrożona jakaś innowacja (technologiczna, produktowa, marketingowa czy organizacyjna). Na ankiety czekamy do 12 marca - można je pobrać albo edytować online z portalu podlaskie.strefabiznesu.pl. Są załączone do czołówkowego tekstu w zakładce Innowacje 2014. Wypełnione prosimy przesyłać na

Dyskutanci

Debata związana jest z 8. edycją organizowanego przez Kurier Poranny rankingu Innowacje. Udział w niej wzięli prof. Robert Ciborowski, ekonomista, prorektor Uniwersytetu w Białymstoku, Marek Dźwigaj, wiceprezes Podlaskiej Fundacji Rozwoju Regionalnego (partnera rankingu), Marek Siergiej, prezes firmy Promotech, produkującej m.in. wysoce specjalistyczne elektronarzędzia, przewodniczący Rady Fundacji Technotalenty integrującej środowisko naukowe i biznesowe z absolwentami podlaskich szkół i uczelni , Mateusz Wrześniewski, założyciel firmy Crew4You (m.in. filmowanie przy użyciu drona)

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny