Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie potrafili wyrolować rywala (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Karol Świderski (z lewej) miałby wejście smoka do pierwszego zespołu, gdyby wykorzystał sytuację z 2. minuty niedzielnego meczu. Mimo to młody zawodnik Jagi może zaliczyć ten występ na plus.
Karol Świderski (z lewej) miałby wejście smoka do pierwszego zespołu, gdyby wykorzystał sytuację z 2. minuty niedzielnego meczu. Mimo to młody zawodnik Jagi może zaliczyć ten występ na plus. Wojciech Wojtkielewicz
Przegrany mecz u siebie z Koroną Kielce 1:2 pokazał, że żółto-czerwonych czeka jeszcze sporo pracy, jeśli chcą liczyć się w walce o ligową czołówkę.

[galeria_glowna]
Drużyna Michała Probierza nie czuje się dobrze w roli faworyta, co pokazały już jesienne spotkania w tym sezonie. Podobny przebieg miały starcia m.in. z GKS Bełchatów (0:1), czy Zawiszą Bydgoszcz (0:0). Jeśli rywal zmusza białostoczan do gry w ataku pozycyjnym, to zaczynają się kłopoty.

- Wiedzieliśmy, że trzeba grać cierpliwie, bo Korona się przed nami nie otworzy i musimy poczekać na swoje szanse. I mieliśmy ich w pierwszej połowie sporo, bo chyba z 16 razy gościliśmy w polu karnym rywali. Brakowało nam jednak wyrolowania przeciwnika, takiego "chciejstwa" strzelenia gola za wszelką cenę - mówi Michał Pazdan, pomocnik Jagi.

W takich meczach najlepszym sposobem na rywali jest zdobycie bramki otwierającej wynik. To pozwala ustawić się na własnej połowie i czekać na okazje do kontr, w których jagiellończycy czują się najlepiej. Kto wie, czy gdyby udało się objąć prowadzenie, to nie skończyłoby się podobnym wynikiem jak choćby w meczu z Pogonią Szczecin (5:0), bo kielczanie musieliby się otworzyć.

Do tego jednak nie doszło i przez 90 minut próby gospodarzy przypominały walenie głową w mur. Wydaje się, że lepiej z jego kruszeniem poradziłby sobie Mateusz Piątkowski, który jednak z powodu kontuzji nie mógł być brany pod uwagę. To była wielka strata, bowiem silny fizycznie napastnik jest jednym z lepszych w polskiej lidze pod względem tzw. przestawiania obrońców rywali. Z kolei Patryk Tuszyński, mający też swoje walory, akurat pod tym względem nie może się z nim równać.
Na kiepski wynik niedzielnego spotkania złożyły się też beznadziejnie wykonywane stałe fragmenty gry. Białostoczanie wykonywali osiem rzutów rożnych i przynajmniej drugie tyle rzutów wolnych z okolic pola karnego. Tymczasem zagrożenia nie było po nich zupełnie żadnego.

- Nie tak mieliśmy wykonywać stałe fragmenty gry. Widać było, ile znaczy dla nas brak kontuzjowanego Marka Wasiluka, który zawsze był w takich sytuacjach naszym silnym punktem - przyznaje Probierz.

Mimo porażki na plus żółto-czerwonych trzeba zapisać próby gry kombinacyjnej. Niezłą roszadą było postawienie na mającego predyspozycje do tego młodego Karola Świderskiego, który w kilku sytuacjach pokazał się z dobrej strony. Gdyby 18-latek w 2. minucie zachował więcej zimnej krwi i zdobył bramkę, to dziś zapewne wszyscy mówiliby o geniuszu trenerskim Probierza.

- Występ Świderskiego oceniam na plus. Dobre zmiany dali też Karol Mackiewicz, Paweł Sawicki i Przemek Mystkowski. Ten zespół cały czas się kształtuje i nabiera doświadczenia, a takim był choćby ten mecz z Koroną - kwituje Probierz.

Od wczoraj białostoczanie rozpoczęli przygotowania do kolejnego spotkania. Już w piątek czeka ich wyjazdowe starcie w Poznaniu z Lechem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny