[galeria_glowna]
Wielka moda na reggae dotarła do Polski na początku lat 80. Białostocki zespół Illai należał do krajowej czołówki, Brygada Kryzys zamieniła się w Izrael, a na koncertach unosiły się opary marihuany. Uprawa nie była zakazana i niejeden młody człowiek popadając w stopniowe uzależnienie długie lata musiał leczyć się z narkotyków. Ale są też tacy, którzy mimo kar więzienia nie przestali używać środków zmieniających świadomość.
Minęło 35 lat, a polskie reggae wciąż egzystuje, są festiwale i są ciągle artyści, którzy w takiej estetyce chcą się wypowiadać i brzmią wiarygodnie. Takim jest pochodzący ze Świdnika Damian "SyjonFam" Skoczylas. Kilka razy wyjeżdżał za granicę, w Londynie ukończył kurs realizacji dźwięku. Na Polskę patrzy z miłością i brutalną szczerością. Ze sceny pytał - dlaczego to my mamy wyjeżdżać - niech wyjedzie ten rząd. Towarzyszący mu kwartet D'Roots Brothers brzmiał wyjątkowo mięsiście, w tej muzyce był prawdziwie jamajski puls i potężna energia jaką emanuje dobrze zagrane reggae.
Koncert otwierał ełcki zespół Freakin Rudeboys. Świetnie zgrana sekcja dęta to najmocniejsza instrumentalnie część zespołu. Pełen energii wokalista i repertuar, w którym nie brak elementów szalonego ska mimo pewnej toporności wykonania - podrywał do zabawy.
Widać było, że ludzie którzy przyszli do Zmiany Klimatu chcieli nie tylko posłuchać reggae, ale też przy tej muzyce pobawić się, wręcz wyszaleć. Dobre miejsce, dobry czas, dobra energia. I oczywiście - zakaz palenia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
