Nie zajmowały się one ciężkim łotrostwem, pełniły jednak często w złodziejskich szajkach funkcje pomocnicze. Samodzielnie natomiast uprawiały takie zakazane profesje jak: szpryng, szopenfeld czy doliniarstwo. Były też chciwymi paserkami, bezwzględnymi rajfurkami, sprawnymi kolporterkami prawdziwych i fałszywych dolarów. Oto kilka znamiennych postaci, uwikłanych w ciemne sprawki.
Maria Gołdeszczuk szlify w szpryngu, czyli kradzieży z przedpokoi w mieszkaniach prywatnych i korytarzach biurowych zdobyła w latach dwudziestych w... Paryżu. Za swoją przestępczą działalność została jednak z Francji wydalona i powróciła do rodzinnego miasta. Tutaj, na początku lat 30., korzystając z paryskich doświadczeń, zorganizowała szajkę szpryngowców i przez wiele miesięcy obrabiała przedpokoje białostockich mieszczan.
Kiedy w złodziejskiej grupie doszło do sporów wokół podziału łupów, Maria Gołdeszczuk została pojmana przez agentów kryminalnych. Dostała najwyższy wyrok - 5 lat w domu poprawy.
Fryda Dukat była szopenfeldziarką z ul. Wersalskiej. Zgodnie ze swoim wyuczonym fachem zajmowała się kradzieżą w sklepach. Jej specjalnością były zwłaszcza magazyny z manufakturą i futrami. Była na tyle zręczna, że przez długi czas nie wpadała. Miała zresztą dobre pomocnice, które pomagały jej w robocie. W 1935 r. przyjęła do spółki przyjaciółkę z Wilna, Chaję Segał, wraz z jej kompanami. Niestety, dla panny Dukat posunięcie to okazało się niefortunne. Po kilku udanych skokach na aksamity i jedwabie białostockich kupców, grupka szopenfeldziarzy wpadła. Dukat dostała roczny wyrok.
Ruchla Dyrensztejn stanowiła ozdobę kieszonkowców zamieszkujących ul. Krakowską i jej okolice. Ceniono ją za złodziejskie umiejętności, jak również dlatego, że była siostrą znanego doliniarza Chaima Dyrensztejna i przyjaciółką zuchwałego klawisznika (włamywacza) Abrama Azji. Ruchla pozostawiała kieszonkowcom - mężczyznom przystanki autobusowe, kolejki dworcowe i pocztowe, sama zaś zajmowała się tłocznymi rynkami - Rybnym i Siennym. Tutaj konkurencją dla niej mógł być tylko Abram Duczyński, doświadczony złodziej z Chanajek. Nie wchodzili jednak sobie w drogę.
Abram zajmował się kieszeniami przyjezdnych włościan, pannę Dyrensztejn interesowały torebki i zawiniątka miejscowych przekupek i ich klientek. Nie gardziła także potokiem, czyli kradzieżą towarów ze źle strzeżonych, chłopskich wozów. W razie wpadki karą było najwyżej pół roku za kratkami.
Bejla Kleinsztejn od wielu lat zajmowała się paserstwem. Kradzione rzeczy zaczęła kupować jeszcze w czasach carskich. Ponieważ upodobała sobie odzież, bieliznę i pościel, w skromnym domku przy ulicy Cichej odwiedzali ją zwłaszcza pajęczarze (złodzieje strychowi). Do niej też zwykł nosić swoje łupy Abram Kukawka, zwany królem pajęczarzy.
W 1938 r. policyjna rewizja u Bejli Klejnsztejn okazała się dla niej fatalna w skutkach. Znaleziono towar dostarczony przez Kukawkę. Paserka wsypała złodzieja, Pajęczarz zarobił dwa lata. Długi język madame Bejli wcale nie pomógł. Musiała odsiedzieć 9 miesięcy i zapłacić 150 zł grzywny.
Fajda Garger i Mira Kuźnicka to były jedne z licznych rajfurek rezydujących w zakamarkach Chanajek. Pierwsza prowadziła budkę z wodą sodową i pod tą przykrywką stręczyła do nierządu młode dziewczyny ze wsi, którym odnajmowała w swoim domu przy ul. Marmurowej liche klitki. Za wikt i mieszkanie odbierała swoim lokatorkom połowę ich codziennych zarobków.
Druga z rajfurek, Mira Kuźnicka działała na szerszą skalę. W jednym z domów przy Mazowieckiej założyła miły pensjonacik, dostępny zwłaszcza w nocy, dla różnych amatorów cielesnych uciech. W 1938 r. policja przerwała kuplerskie (rajfurskie) usługi pani Miry. Za czerpanie zysków z nierządu sąd skazał ją na 7 miesięcy więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?