Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokoły. Piękne i pożyteczne ptaki

Julita Januszkiewicz, [email protected]
Anatol Chomicz
Na terenie Białostockiego Muzeum Wsi w podbiałostockich Osowiczach stoi osiem nietypowych, drewnianych budek. Mieszka w nich 17 sokołów.

Pochodzą one jednak z hodowli. Bo w Polsce takie stado to rzadki widok. Od niedawna w skansenie istnieje jedyna w kraju sokolarnia. Prowadzą ją Przemysław Łapiński, Dariusz Poznański i Kamil Borowski, doświadczeni sokolnicy. Sokołami interesują się od lat. O ich życiu, zwyczajach wiedzą bardzo dużo, choć jak przyznają sokolnictwo to pasja, która potrafi zaskoczyć.

- Moja fascynacja zaczęła się jeszcze w dzieciństwie - mówi Przemysław Łapiński. - Spędzałem wakacje u dziadków na wsi. Pewnego dnia zobaczyłem ogromnego ptaka, który złapał babciną kurę. Podziwiałem jego majestatycznie unoszące się ogromne skrzydła. To był sokół - opowiada.

Czytał sporo na ich temat. Ale tak naprawdę, chciał zetknąć z tymi ptakami, poznać je bliżej. Jego marzenia stawały się rzeczywistością. Najpierw pan Przemysław pojechał do Tucholi koło Bydgoszczy na spotkanie pasjonatów ptaków drapieżników. Potem poznał Dariusza Poznańskiego, doświadczonego sokolnika i lekarza weterynarii z Białegostoku, który miał hodowlę sokołów wędrownych.

- Wziąłem ptaka na skórzaną rękawicę, dotknąłem go. No i przepadłem...To była miłość od pierwszego wejrzenia - śmieje się pan Przemysław.

Pierwszego sokoła - raroga górskiego kupił z hodowli w Krakowie. Za ile? Żartując odpowiada, że dżentelmeni nie dyskutują o cenach. Zdradza tylko, że taki ptak kosztuje mniej więcej tyle co pies z rodowodem.

- Samicę wychowywałem od pisklęcia. Maja, jak ją nazwałem, miała zaledwie trzy tygodnie, gdy do mnie trafiła. Traktowałem ją jak partnera, zabierałem wszędzie - opowiada Przemysław Łapiński.

Sokoły były od wieków

Sokolnictwo ma w Polsce długoletnią tradycję. Łowy ptakami drapieżnymi znali królowie. Bolesław Chrobry miał sokolarnię. Ptaki były trzymane także przez pozostałych Piastów. Z zamiłowania do polowań z sokołami słynęli zwłaszcza Kazimierz Wielki oraz Władysław Jagiełło, na którego grobowcu umieszczono figury psów gończych i sokołów.

W czasach Jagiellonów "polowanie pod pierzem", jak zwano wówczas sokolnictwo, było również popularne. A polscy sokolnicy byli cenieni na dworach całej Europy. W późniejszych wiekach tradycje sokolnicze były też kultywowane. Wiele czasu na łowach z sokołami spędzali Władysław IV i Jan III Sobieski. Jednak ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski nie polował. I za jego czasów nastąpił upadek sokolnictwa.

Chemia zniszczyła ptaki

Wiek XX przyniósł prawie całkowitą zagładę sokoła wędrownego w Polsce. - W latach 60. ubiegłego wieku w województwie olsztyńskim żyło około sto par tych ptaków - zauważa Przemysław Łapiński.

- Ale potem zaobserwowano drastyczny spadek populacji sokoła wędrownego. Okazało się, że tragiczny wpływ na życie tych ptaków miały środki ochrony roślin dodawane do upraw zbóż - dodaje Dariusz Poznański.

Sokół wędrowny to gatunek, który zamieszkuje cały świat. Żyje na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy i Arktyki. W Polsce występuje bardzo rzadko, jak się szacuje jest zaledwie 15 dzikich par tych ptaków na Warmii i Mazurach. Na Podlasiu sokoły widuje się rzadko, w przelocie.

- Można je obserwować w warunkach naturalnych, na przykład nad Biebrzą. Sam kilka razy widziałem sokoły wędrowne na Bagnach Biebrzańskich. Niewykluczone, że jest to jedyne miejsce lęgowe tego gatunku na Podlasiu - uważa dr Karol Zub z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, który pasjonuje się ptakami.

Co ciekawe, sokoły wędrowne gnieżdżą się obecnie też w miastach. Jedna para swego czasu uwiła sobie nawet gniazdo na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Nie budują gniazd, polują w locie

- W warunkach hodowlanych sokoły żyją 20 lat. Niedużo, bo orzeł może przeżyć nawet 60-65 lat - mówi Przemysław Łapiński.

Sokoły to ptaki drapieżne. Jedzą wyłącznie surowe mięso. Nie może być ono jednak w żaden sposób przyprawiane. Hodowcy dają swoim ulubieńcom przepiórki, kurczaki, a także gołębie. Natomiast sokoły wędrowne polują m. in. na gołębie, mewy, kaczki, wrony. Drapieżniki to sprytni i zwinni myśliwi. Najbardziej aktywni są z rana i wieczorem.

Samo polowanie to mrożący krew w żyłach widok. Sokół wzbija się wysoko w górę. Zaczyna krążyć. Gdy nagle zauważa wypłoszonego z krzaków bażanta, nurkując w powietrzu uderza go z impetem. Martwa zdobycz spada na ziemię, a ptak ląduje i pośpiesznie zaczyna biesiadowanie.
- Polują najczęściej, gdy mają okazję i widzą, że zdobycz jest łatwa. To typowi oportuniści - określa Przemysław Łapiński. - Sokół wędrowny jest honorowy. Gdy zauważy, że zwierzyna ucieka, poddaje się. Rezygnuje z dalszego polowania.

Są krępe, mają długie, ostro zakończone skrzydła, niezbyt długi ogon oraz wyjątkowo duże w stosunku do reszty ciała łapy. Głowa ciemna z wyraźnie zaznaczonymi wąsami, spód jasny w odcieniach od bieli, przez beżowy po rudy.

Ta charakterystyczna budowa pozwala im na bardzo szybki lot.

- Sokół wędrowny w locie nurkowym może osiągać prędkość około 300 kilometrów na godzinę - mówi dr Karol Zub.

Partner musi być silny i zdrowy

Niezwykle ciekawe jest też łączenie się tych ptaków w pary. Zazwyczaj wczesną wiosną samiec wybiera miejsce i sprowadza sobie partnerkę. Jednak sokoły wędrowne nie budują gniazd, ale wykorzystują opuszczone przez inne ptaki. Takie są wygodne. Pary zajmują też dachy wysokich budynków.

- A kiedy już się urządzą, zaczynają toki, czyli umacnianie więzi. Ptaki latają, przekazują sobie pokarm, wydają do siebie dźwięki. W taki sposób osobniki przekonują się, że przyszły partner jest silny, zdrowy i sprawny - opowiada pan Przemysław.
Na przełomie kwietnia i maja dochodzi do miłosnych schadzek. Nieraz słychać kwilenie i odgłosy rozkosznych uniesień sokołów. A potem samica wysiaduje jaja (są mniejsze niż kurze). Ich skorupka jest brunatna i nakrapiana. W tym czasie partner przynosi pokarm. Po 34 dniach wykluwają się młode. Pierwsze dni życia spędzają w gnieździe. Matka je ogrzewa i karmi. Dba o swoje pociechy, pilnuje ich bezpieczeństwa. Po trzech miesiącach młode usamodzielniają się i uczą latać.

Leśnicy hodują sokoły, a potem je wypuszczają na wolność

Sokolnicy, naukowcy oraz leśnicy starają się chronić sokoła wędrownego przed całkowitym wyginięciem. Chcą, by ptaki wróciły do życia w naturze. I było ich więcej. Nadleśnictwo Krynki opracowało projekt reintrodukcji sokoła wędrownego w Puszczy Knyszyńskiej.

- Od 2012 roku mamy specjalnie przygotowane sztuczne gniazdo. Znajduje się ono w środku lasu. Umieściliśmy je na sośnie na wysokości około 20 metrów - mówi Robert Konował z Nadleśnictwa Krynki.

Teraz w wolierach żyją trzy pary sokoła wędrownego. Gdy samice znoszą jaja, leśnicy podbierają je. Następnie wkładają do inkubatorów. Nie ma obawy, że skorupa zostanie zniszczona. Po około miesiącu wykluwają się pisklęta.

- Zakładamy im obrączki, by móc je dokładnie obserwować. Ptaszki przenosimy do gniazda rodziców. Czekamy aż podrosną. Młode trafiają potem do specjalnie skonstruowanej klatki. Tam je karmimy i obserwujemy. Gdy zauważamy, że ptaki ćwiczą latanie, wtedy je wypuszczamy w powietrze - tłumaczy Robert Konował. Z czasem młode usamodzielniają się.

Są już efekty reintrodukcji. Leśnicy z Krynek wypuścili osiem sokołów. Kolejną akcję planują wiosną.

- Sokoły są niezwykle ważne dla przyrody, bo to rzadkie, bardzo piękne, ale i pożyteczne ptaki. Eliminują słabsze gatunki ptaków. Trzeba im pomóc wrócić do lasu - przekonuje Robert Konował.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny