Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Wach niewiniątkiem nie jest, ale zabójstwa mógł dokonać ktoś inny

Jacek Wolski [email protected]
Podczas procesu odbywającego się ponad 10 lat temu Jacek Wach nigdy nie przyznał się do winy.
Podczas procesu odbywającego się ponad 10 lat temu Jacek Wach nigdy nie przyznał się do winy. T. Kubaszewski
To być może największa pomyłka w historii polskiego sądownictwa. Od kilkunastu lat Jacek Wach odsiaduje karę dożywocia za zabójstwo. Ale niedawno ktoś inny się do tego przyznał.

Do Suwałk dotarło już postanowienie Sądu Najwyższego o wznowieniu procesu w tej sprawie. Wątpliwości specjalnych nie było. Wśród prawników panuje zresztą opinia, że z taką sprawą nasz wymiar sprawiedliwości do czynienia jeszcze nie miał. Bo po wielu latach nikt nigdy nie przyznał się do zabójstwa.

Decyzje, co się z tym będzie działo dalej zapadną w Suwałkach w najbliższych dniach. Wszyscy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że na dożywotnie więzienie skazano kogoś, kto być może nie jest winny, a w dodatku... pomylono przy tym zwłoki. Szczątki prawdziwej ofiary dokonanego w 1999 r. zabójstwo odnalezione zostały dopiero teraz. Ale wiele lat temu biegli, a za nimi prokuratorzy oraz sądy kilku instancji uznali, że ciała już szukać nie trzeba.

Wojna gangów

Na tę sprawę ogólnokrajowe media wręcz się rzuciły. Na nasz wymiar sprawiedliwości posypały się gromy. Media, jak to coraz częściej mają w zwyczaju, poszły jednak na skróty. Stworzyły obraz niewiniątka, które niesłusznie trafiło za kraty.

Był 1997 rok. W wojewódzkich jeszcze wtedy Suwałkach przestępczość kwitła. Gangi rządziły miastem. Organy ścigania specjalnie nie reagowały. Gdy pewnego dnia największy miejscowy gangster - Krzysztof A. wjeżdżał samochodem do garażu, wybuchła bomba. A. cudem uniknął śmierci. Stracił jednak nogę.

Gangsterzy mówili dziennikarzom, iż sami znajdą sprawcę i policyjnej pomocy nie potrzebują.
- Dostarczymy go policji w plastikowym worku - dodawali.

Stosunkowo szybko okazało się, że podłożenie bomby było elementem wojny w miejscowym półświatku. Krzysztof A. rozpoczął swoje prywatne śledztwo. To było wywożenie ludzi do lasu, tortury, pobicia. Pochodzący z Olsztyna Jacek Wach, który już wcześniej miał wiele kolizji z prawem, należał do najbliższych współpracowników Krzysztofa A. Mówiło się nawet, że to jego prawa ręka.

W 1999 r. z suwalskiej ulicy porwano niespełna 30-letniego Tomasza S. To on miał podłożyć bombę w samochodzie Krzysztofa A. Mężczyzna nigdy już się nie odnalazł.

Pod koniec tego samego roku z jednego z podolsztyńskich jezior wyłowiono poćwiartowane szczątki jakiegoś mężczyzny. Znajdowały się w reklamówce. Prokuratorzy skojarzyli to z zaginięciem Tomasza S. Od członków jego rodziny pobrano materiał do badań genetycznych. Miały one potwierdzić pokrewieństwo.

Niedługo potem aresztowano kilka osób - tzw. żołnierzy Krzysztofa A. On sam też trafił za kraty. Prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Krzysztofowi A. zarzucono zlecenie porwania i zabójstwa, zaś m.in. Wachowi wykonanie tego wyroku. Taki sam zarzut, o czym dzisiaj nikt nie mówi, usłyszał także suwalczanin Wiesław S. Nie można mu było jednak niczego zrobić, bo okazał się niepoczytalny.

Wacha skazano na dożywocie. Krzysztofowi A. Sąd Okręgowy w Suwałkach wymierzył 25 lat więzienia, a kolejnemu z jego żołnierzy - 10 lat. Opinia publiczna była zbulwersowana, gdy białostocka apelacja zmniejszyła A. karę do 10 lat, uznając że zlecił on jedynie porwanie, a nie zabójstwo.

Dziwne było też to, że prokuratura zrezygnowała w tym przypadku ze złożenia wniosku o kasację wyroku. Krzysztof A. i jego żołnierz wyroki już odsiedzieli. W więzieniu pozostał tylko Wach.

Zgłosił się z psychiatryka

Podczas całego procesu nieustannie Wach kwestionował wiarygodność opinii biegłego dotyczącej znalezionych szczątków. Mówił o tatuażu Tomasza S., którego na szczątkach nie było i o jego pełnym, a nie częściowym uzębieniu. Prawdopodobnie znał dokładny przebieg zdarzeń. Tyle, że z sądem się tą wiedzą nie podzielił.

Potem parokrotnie składał wnioski o wznowienie postępowania, ale były one odrzucane. Kilka miesięcy temu winę za zabójstwo wziął na siebie Wiesław S. Ten sam, którego wiele lat temu uznano za niepoczytalnego. Obecnie przebywa w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Powiedział prokuratorowi, gdzie naprawdę znajdują się zwłoki Tomasza S.

Nie został on, jak przyjęto wcześniej, zastrzelony, lecz, prawdopodobnie, uduszony. Zwłok też nikt nie ćwiartował. Szczątki zachowały się w stosunkowo dobrym stanie. Specjaliści potwierdzili ponad wszelką wątpliwości, że to pozostałości po porwanym w 1999 r. suwalczaninie.

Nikt nie wie, dlaczego Wiesław S. postanowił przemówić dopiero po tylu latach. Jemu i tak jest wszystko jedno, bo jeśli nawet sąd uzna go za jedynego zabójcę Tomasza S., kary raczej nie poniesie. A Wach będzie mógł wyjść na wolność.

O tym ogólnokrajowe telewizje też nie informują, ale i tak pewnie do tej pory siedziałby za kratkami. Ciążą na nim bowiem wyroki za inne przestępstwa. Z więzienia wyszedłby w przyszłym roku. Chyba, że wcześniej sąd zgodziłby się na zwolnienie warunkowe.

To się jeszcze może pociągnąć

Suwalscy sędziowie wystąpili na razie o przesłanie akt dotyczących tej sprawy. Będzie ona rozpatrywana jedynie w kontekście Jacka Wacha. Sprawy Krzysztofa A. i innego jego żołnierza już nie dotyczy.

Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach, nie wyklucza na razie żadnej wątpliwości. Proces może ruszyć po nowym roku, ale nie musi. Stanie się tak, gdy sędzia zdecyduje o odesłaniu sprawy prokuraturze, by przygotowała porządny akt oskarżenia.

Najbardziej niejasna pozostaje kwestia błędu, jaki popełnili wiele lat temu biegli przy identyfikacji zwłok. Wątpliwe jednak, by kiedykolwiek doczekało się to wyjaśnienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny