Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dworzec kolejowy w Białymstoku. Pracownik okradł sejf

Włodzimierz Jarmolik
Pracownik dworca kolejowego w Białymstoku okradł sejf
Pracownik dworca kolejowego w Białymstoku okradł sejf archiwum
Przedwojenny dworzec białostocki to były nie tylko budynki, tory, pracownicy czy też pasażerowie. Pojawiały się tam również całkiem pokaźne pieniądze. Do dworcowego sejfu wpływały codziennie sumy od podróżujących ludzi, jak też za przewożone koleją towary.

Do Białegostoku trafiał także każdorazowy utarg ze wszystkich wojewódzkich stacji, aż po Grodno, Suwałki, Grajewo, Baranowicze i Brześć, z tymi ostatnimi włącznie. Gotówka przekazywana była w zaplombowanych woreczkach. W Białymstoku pieniądze odbierał urzędnik kolejowy, który ekspediował je dalej w przystosowanym do wożenia cennych depozytów wagonie bagażowym. Ale zanim to nastąpiło, pieniądze musieli porachować specjalni licznicy. Trwało to zwykle kilka dni. Dopiero potem mógł je zobaczyć Bank Polski.

Rankiem 6 września 1928 roku skromny urzędnik Kazimierz Gilewski, zatrudniony na stacji Białystok w charakterze rachmistrza, zajęty był liczeniem pieniędzy przysłanych właśnie ze stacji Grodno. Towarzyszył mu jak zwykle przedstawiciel Oddziału Eksploatacyjnego, asesor Ołdak. Do Ołdaka należało pilnowanie, aby praca licznika odbywała się prawidłowo. Z Grodna nadesłano w przeddzień kilkanaście tysięcy złotych w dwóch standardowych woreczkach. Był też kwit z dokładnym wyliczeniem gotówki, co do grosza. Wszystko było jak co dzień. Asesor Ołdak przyjął od rachmistrza Gilewskiego przeliczone pieniądze i przekazał je głównemu kasjerowi. Ten zatelefonował do Grodna i potwierdził odbiór przesyłki.

Tymczasem cichy i skromny zawsze licznik Gilewski od dłuższego już czasu planował uszczknąć co nieco z sum przechodzących przez jego ręce. Prywatnie lubił zabawić się w miejscowych restauracjach, a na to potrzebny był spory grosz. Czekał jednak na odpowiednią okazję. Kiedy więc wspomnianego ranka otworzył jedną z grodzieńskich przesyłek, zdecydował, że to jest właściwy moment. W woreczku znajdowało się m.in. 10 tysięcy złotych w dwóch niedużych paczuszkach po 100 zł i oddzielny przekaz na tę sumę. Była to wpłata fabryki Państwowego Monopolu Tytoniowego za kolejowe usługi transportowe. Gdy tylko kontroler Ołdak zajął się jak zwykle parzeniem herbaty, Gilewski szybko wsunął do kieszeni marynarki upatrzone pieniądze oraz pokwitowanie. Resztę gotówki wraz z dokumentami, a także drobne wpływy z innych stacji przekazał panu asesorowi.

Nazajutrz kasjer stacji w Grodnie zdziwił się mocno, gdy z Białegostoku przyszło potwierdzenie tylko na 3800 zł. Sięgnął po telefon, żeby wyjaśnić pomyłkę, w Białymstoku zdziwiono się jeszcze bardziej. Główny kasjer nic o tym nie wiedział. Zaczęto więc szukać Gilewskiego, a ten przepadł jak kamień w wodę. Co prawda z rana odebrał kolejne sumy z terenu, osobiście złożył je w kasie pancernej, a klucz od skarbca zabrał ze sobą. Zwierzchnikowi zakomunikował, że ma ważną sprawę na mieście, ale za pół godziny powinien być z powrotem. Niestety nie wrócił. Kierownictwo stacji zaczęło podejrzewać najgorsze. Ich tak mało widoczny pracownik ukradł państwowe pieniądze i uciekł.

Wkrótce na dworcu pojawili się policjanci z Wydziału Śledczego. Pofatygował się także przedstawiciel prokuratury. Zaczęto szturmować zaryglowany sejf. Gilewski był jednak na tyle przemyślny, że zabrał ze sobą też zapasowe klucze. Sprowadzeni ślusarze z warsztatów kolejowych nie potrafili uporać się z sześciocentymetrowym pancerzem sejfu. Dopiero po południu, kiedy przybyła z Wilna specjalna komisja, a z Łap sprowadzony został doświadczony spawacz, udało się za pomocą palnika acetylenowego pokonać przeszkodę. Kasa była pusta. Bardzo szybko wileńscy i białostoccy rewidenci ustalili, że manko wynosiło 35 tysięcy złotych. Za taką sumę można było wówczas kupić co najmniej cztery luksusowe chevrolety.

Dzięki rozesłanym listom gończym Kazimierza Gilewskiego złapano. Okazał się jednak na tyle zdolny, że w tak krótkim czasie przehulał większość zdefraudowanych pieniędzy. Czekał go za to kilkuletni, więzienny wikt.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny