Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lata dwudzieste, lata trzydzieste. Białystok tętnił życiem

Alicja Zielińska [email protected]
Takim samochodem to i dziś chętnie byśmy się przejechali
Takim samochodem to i dziś chętnie byśmy się przejechali Zdjęcia pochodzą ze zbiorów: Mieczysława Marczaka,
Fabryki, sklepy, restauracje. Śródmieście tętniło życiem. Praktycznie dzisiejszy Rynek Kościuszki wydaje się pusty w porównaniu z tym, co się tu niegdyś działo. Spektakl "Migdały i rodzynki" - właśnie grany w Teatrze Dramatycznym jest okazją do wspomnienia klimatu naszego miasta sprzed blisko 100 lat.

Nad Białymstokiem przez długi okres ciążył niezasłużenie nimb wiejskości. A było to miasto absolutnie mieszczańskie - mówi Jolanta Szczygieł-Rogowska, szefowa Galerii im. Slendzińskich. - Centrum zapełniały liczne fabryki, sklepy, zakłady usługowe. Kwitły instytucje kulturalne, korzystając z bogatego zaplecza Wilna i Grodna. Śródmieście tętniło życiem, samych gazet - w języku polskim, jidisz, po rosyjsku, niemiecku o różnych kierunkach politycznych wychodziło kilka. Praktycznie dzisiejszy Rynek Kościuszki wydaje się pusty w porównaniu z tym, co się tu niegdyś działo.

W niedzielę białostoczanie ruszali na spacery do parku miejskiego księcia Józefa Poniatowskiego. Park był otoczony murem - gdy odbywały się bale czy imprezy, to zamykano bramy, by zapewnić bezpieczeństwo przebywającym tu uczestnikom. Do modnych miejsc należał oczywiście hotel Ritz, gdzie przygrywały modne jazzbandy i występowały popularne gwiazdy. Chętnie spotykano się w teatrze Palace, inteligencja żydowska miała swój klub literatów i dziennikarzy przy ul. Sienkiewicza. Latem przy Lipowej lub Nadrzecznej barwne namioty rozkładali cyrkowcy, którzy zjeżdżali ze swoimi kuglarskimi sztuczkami.

Oczywiście nie wszystko wyglądało pięknie. Międzywojenny Białystok szarpały strajki, kryzys gospodarczy, szalało bezrobocie, kwitła prostytucja.

Bolesny problem stanowiła duża liczba podrzutków, jak określano dzieci porzucone przez rodziców czy samotne matki. W związku z tym powstawały liczne ochronki, prężnie działały towarzystwa dobroczynne. - Tu ważną rolę odgrywają kobiety - podkreśla Jolanta Szczygieł-Rogowska. - Poprzez różne organizacje walczą o równouprawnienie w polityce, w biznesie, ale i starają się pomóc potrzebującym.

Przykład zaangażowania dają pierwsze damy miasta. Wojewodzina Kościałkowska w pałacu Branickich (siedzibie władz wojewódzkich) organizowała salony jesienne, gdzie artyści malarze pokazywali swoje obrazy. Była to zarazem i znakomita okazja do ich wsparcia finansowego i wylansowania młodych talentów.

Po I wojnie Białystok szybko się odbudowuje ze zniszczeń. Boom gospodarczy jednak ma tę złą stronę, że rozwój staje się chaotyczny. Zmienia się to na szczęście w latach 30., kiedy pojawia się znakomity duet władzy: prezydent Seweryn Nowakowski i wojewoda Zyndram-Kościałkowski. Powstaje dzielnica reprezentacyjna - bardzo ładna ulica Mickiewicza, w parku buduje się teatr marszałka Piłsuskiego, na spacery chodzi się na Planty. Zwierzyniec staje się miejscem pikników i majówek. Znikła jednak Rozkosz - słynne tu centrum rozrywki zostało już rozebrane, część desek wykorzystano na rusztowania przy budowie kościoła św. Rocha, a z części powstał dom dla sierot i zielona szkoła.

Latem białostoczanie tłumnie opuszczali miasto. Bogatsi jechali do Sopot (czyli do Sopotu), do Druskiennik, a mniej zamożni na dacze do Ignatek, (znajdowało się tu nawet kasyno) lub do podmiejskich letnisk w Dzikich, Nowosiółkach, Supraślu. Powstaje PTTK. Białostoczanie wsiadają na rowery, jeżdżą na nartach. Początkowo miłośnicy desek budzą zdziwienie, ale ton nadają wojskowi, wszak w mieście stacjonują jednostki. Odbywają się zawody szachowe, turnieje tenisowe.
Lata międzywojenne to i konkursy Miss Polonia - Białystok też wystawiał kandydatki. W styczniu 1930 r. redakcja Dziennika Białostockiego zamieściła kupon z nazwiskami najpiękniejszych. Na liście była białostoczanka Elżbieta Chamska. Czytelnicy oczywiście ją wybrali. Chociaż w konkurencji z innymi urodziwymi Polkami z kraju zajęła odległe miejsce, to emocji nie brakowało.

Białostoczanki, co widać na zdjęciach w ogóle chodziły elegancko ubrane. Kreatorkami mody były początkowo żony fabrykantów podróżujące po całej Europie, później inspiracją było kino - każda panna chciała wyglądać jak Pola Negri. Nowinki podpatrywano na rewiach mody, a następnie te kolekcje odszywały zdolne panie krawcowe w licznych zakładach w mieście.

- W zasadzie Białystok był miniaturą Warszawy, sposób bycia i życia mieszkańców niczym się nie różnił - mówi Jolanta Szczygieł-Rogowska.
Fotografie można przynosić do redakcji, przesyłać pocztą ("Kurier Poranny", ul. św. Mikołaja 1, 15-419 Białystok) albo mailem: [email protected]. Nasz telefon: 85 748 95 45.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny