Prośbą o pomoc Andrzej Kochanowski skierował też do ministerstwa infrastruktury oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. - Zostałem ukarany za to, że ośmieliłem się wybudować dla siebie i na swoim - żali się w obu petycjach. - To oznacza, że prawo gnębi przedsiębiorczych ludzi.
Minister do zarzutów jeszcze się nie odniósł. A rzecznik stwierdził, że "prawo jest prawem i płacić trzeba". Kochanowski liczy teraz na sąd administracyjny. - Jeśli ten nie uchyli decyzji inspektorów, to będę jeździł po kraju i żebrał - zapowiada. - Innego wyjścia nie mam.
Na kwity szkoda pieniędzy
Andrzej Kochanowski jest emerytem. Jego żona - urzędniczką. Jedenaście lat temu wybudowali dom. Niewielki, nad jeziorem Rajgrodzkim, w Grajewie.
- To moja krwawica - opowiada mężczyzna. - By zapewnić rodzinie dach nad głową, harowałem od rana do nocy. Nie chcieliśmy korzystać z lichwiarskich ofert bankierów, więc odmawialiśmy sobie wielu rzeczy, aby mieć pieniądze na zakup cegieł, czy cementu. A budowę prowadziłem sam.
Dom nie jest jeszcze wykończony. Kochanowski mówi, że - póki co - nie stać go na obłożenie schodów, czy wyklejenie płytek w łazienkach. Tym bardziej, że pojawiły się znacznie pilniejsze wydatki. Trzeba było rozbudować tarasy. Z pierwszym, który utrudniał wejście do domu uporał się osiem lat temu. Za drugi zabrał się w minionym roku. Przede wszystkim dlatego, by poprawić estetykę budynku
- Pod balkonem leżały różne rupiecie, chciałem je schować - opowiada. - Postawiłem dwie murowane ścianki i dzięki temu powstało niewielkie pomieszczenie gospodarcze.
Andrzej Kochanowski przyznaje, że nie ubiegał się o pozwolenie na budowę. Po pierwsze nie wiedział, że jest potrzebne. Po wtóre nie chciał wydawać pieniędzy. Przygotowanie geodezyjnych wyrysów i innych dokumentów, to koszt sięgający dwóch tysięcy złotych.
- A ścianki postawiłem za połowę tej kwoty - precyzuje grajewianin. - Nie jestem zamożnym człowiekiem, nie chcę szastać pieniędzmi. Tym bardziej, że ich nie mam. Emerytura i pensja nie starczają nawet do końca miesiąca. A najcenniejsze co posiadam to 20-letnie, warte 700 złotych auto.
Tymczasem tarasem, na wniosek zwaśnionego z Kochanowskim sąsiada, zainteresowali się grajewscy inspektorzy nadzoru budowlanego. Po stwierdzeniu, że mają do czynienia z samowolą budowlaną, postawili właścicielowi ultimatum: albo taras wyburzy i po uzyskaniu pozwolenia ze starostwa wybuduje go na nowo, albo wniesie opłatę legalizacyjną. Ta zaś wynosi... 50 tysięcy złotych.
Żyje z piętnem przestępcy
Kilka miesięcy temu grajewianin poprosił parlamentarzystów, by go wsparli finansowo. Uznał, że jeśli każdy z posłów wpłaci przynajmniej po sto złotych, to zbierze się potrzebna kwota. Sprawą zainteresowało się jednak zaledwie trzech posłów. Wprawdzie poprosili o dokumenty, ale żaden z nich nie dał ani złotówki.
- Pozostałem sam ze swoim problemem - nie ukrywa rozgoryczenia mężczyzna.
Pan Andrzej przygotował już wymagane prawem dokumenty i wystąpił o wydanie zgody na rozbudowę tarasu do starostwa. Teraz zabiega o anulowanie opłaty legalizacyjnej. Decyzję o jej naliczeniu zaskarżył do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Białymstoku, ale ten odrzucił skargę. Uznał bowiem, że legalizacja nie jest obowiązkiem inwestora, a wyłącznie prawem. Można z niego skorzystać, lub dokonać rozbiórki obiektu i wznieść ponownie. Po uzyskaniu stosownych zgód.
- To jest chore prawo! - denerwuje się grajewianin. - Mam rozwalić to, co zrobiłem i budować od początku? A kto za to zapłaci?
Decyzję WINB Andrzej Kochanowski zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Czy zażalenie zostanie rozpatrzone, jeszcze nie wiadomo. Sąd przypomniał Kochanowskiemu, że musi uiścić wpis, ale on odmówił. Stwierdził, że nie ma pieniędzy, a poza tym nie wierzy, że rozstrzygnięcie będzie korzystne.
Jakub Grzegorczyk, Podlaski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Białymstoku mówi, że w ostatnich latach liczba samowoli budowlanych sukcesywnie się zmniejsza. To oznacza, że inwestorzy liczą się z potencjalnymi sankcjami.
- Najgorzej pod tym względem jest na terenach atrakcyjnych - dodaje. - Tam pokusa jest największa.
Obowiązujące od 20 lat prawo budowlane ma być znowelizowane. Być może wtedy w dokumencie pojawi się zapis umożliwiający umorzenie opłaty legalizacyjnej, lub jej rozłożenie na raty. Kiedy nowela wejdzie w życie, nie wiadomo.
- Nie będę czekał i żył z piętnem przestępcy - denerwuje się Andrzej Kochanowski. - Jeśli sąd nie rozpatrzy skargi po mojej myśli, to wyruszę w Polskę i będę żebrał, albo zgłoszę się do więzienia, by odbyć karę. Urzędnicy grożą, że wpakują mnie za kraty na dwa lata.
Samowole budowlane
W województwie podlaskim, w minionym roku inspektorzy nadzoru budowlanego stwierdzili ok. 100 samowoli budowlanych. Właściciele nieruchomości mogli je wyburzyć, lub uiścić opłatę legalizacyjną. Ta, w przypadku budowy lub przebudowy budynku mieszkalnego wynosi minimum 50 tys. złotych, a gospodarczego - 25 tys. zł. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że opłat legalizacyjnych nie można umarzać, ani rozkładać na raty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?