Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 1:0. Dwie różne połowy, ale ze szczęśliwym końcem

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Martin Baran (z lewej) i jego koledzy z Jagiellonii ofiarnie walczyli, by jesień zakończyć zwycięstwem i to im się udało
Martin Baran (z lewej) i jego koledzy z Jagiellonii ofiarnie walczyli, by jesień zakończyć zwycięstwem i to im się udało Andrzej Zgiet
Żółto-czerwoni zwycięstwem zakończyli tegoroczne zmagania. Po pięciu meczach bez wygranej podopieczni Michała Probierza pokonali u siebie Górnika Zabrze 1:0.

Jagiellonia Białystok (1) 1
Górnik Zabrze (0) 0
Bramka: 1:0 - Frankowski (27).
Jagiellonia: Drągowski - M. Baran, Madera, Wasiluk, Straus, Grzyb, Romanczuk (89. Pawłowski), Dzalamidze (75. Tymiński), Gajos, Frankowski I (59. Tuszyński), Piątkowski.
Górnik: Steinbors - Magiera, Augustyn, Danch, Kosznik, Gergel, Sobolewski, Iwan (28. Łuczak), Madej (85. Oziębała), Jeż II I , Zachara (88. Szeweluchin).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 7185.

Jagiellonia - Górnik Zabrze 1:0. Przemysław Frankowski strzelił na koniec jesieni (zdjęcia, wideo)

Cenne trzy punkty zapewnił białostoczanom Przemysław Frankowski, który w 27. minucie zdobył jedyną bramkę meczu. To był pierwszy gol wychowanka Lechii Gdańsk dla klubu ze stolicy Podlasia.

- Długo musiałem czekać na tego gola. Sam już powoli zaczynałem się denerwować, że nie potrafię trafić do siatki. Bardzo się cieszę, szczególnie że bramka dała nam zwycięstwo w starciu z wymagającym rywalem. Trener Probierz powiedział mi przed meczem, że jak nie strzelę gola, to mnie udusi. Może to podziałało - uśmiecha się młody skrzydłowy Jagi.

Frankowski spłacił tym samym kredyt zaufania wobec szkoleniowca, który mimo słabszych ostatnio występów, uparcie na niego stawiał. Tego nie zmieniła nawet niewykorzystana stuprocentowa okazja z poprzedniego meczu z Cracovią Kraków (1:1), kiedy nie trafił do pustej bramki.

- To niedopuszczalne, że takich sytuacji nie potrafię zamieniać na gole. Ale będę pracował jak na treningach jak najmocniej, żeby to zmienić - przyznaje reprezentant Polski do lat 20.

Frankowski został bohaterem spotkania, ale akcję z 27. minuty zrobił Nika Dzalamidze, który pokazał, że drzemią w nim wielkie umiejętności. Gruzin minął kilku zawodników gości, po drodze zakładając tzw. siatkę Rafałowi Kosznikowi, po czym mocno uderzył lewą nogą. Piłkę na słupek zdołał zbić bramkarz Górnika Pavels Steinbors, ale ta spadła wprost na głowę Frankowskiego, który otworzył wynik meczu.
Bramka była ukoronowaniem przewagi jagiellończyków w pierwszej połowie. Na dobrą sprawę gospodarze mogli prowadzić już w 3. minucie, kiedy po podaniu Mateusza Piątkowskiego akcję zamykał Taras Romanczuk, jednak piłka po jego uderzeniu zatrzymała się na słupku. Górnicy nie mieli w tej odsłonie zbyt wielu okazji, nie licząc stałych fragmentów gry. Po jednym z nich padł nawet wyrównujący gol, jednak Mateusz Zachara znajdował się na pozycji spalonej i sędzia słusznie nie uznał trafienia.

Wydawało się, że w drugiej połowie gościom nie będzie łatwiej, tym bardziej, że tuż przed przerwą czerwoną kartkę (drugą żółtą) ujrzał Robert Jeż, który wyraźnie celował bardziej w nogi jagiellończyków niż w futbolówkę. Po zmianie stron to jednak zabrzanie, dość nieoczekiwanie, dominowali na boisku.

- Wyszliśmy na drugą połowę ze świadomością, że nie mamy nic do stracenia - mówi Kosznik. - Nie było widać, że gramy w osłabieniu, a momentami nawet to nasz zespół był stroną przeważającą - zauważa.
Przyjezdni zepchnęli białostoczan do defensywy i trzeba przyznać, że wypracowali sobie kilka dogodnych okazji. Najpierw w 69. minucie z 15 metrów przestrzelił Wojciech Łuczak, później pojedynek z Bartłomiejem Drągowskim przegrał wychowanek Jagi, obchodzący w sobotę 38. urodziny Radosław Sobolewski, a na koniec z trzech metrów przestrzelił głową Roman Gergel.

- Powinniśmy mieć większą kontrolę tego spotkania w drugiej połowie - przyznaje Marek Wasiluk, obrońca Jagi.

Taką zapewne dałoby drugie trafienie, które zamknęłoby emocje w tym meczu. Białostoczanie jednak nie potrafili wyjść z zabójczą kontrą, a jeśli już przeprowadzali szybki atak, to najczęściej brakowało ostatniego podania. Gospodarze mieli też kilka stałych fragmentów gry, które mogły przynieść im gola. Najbliżej było po dośrodkowaniu Macieja Gajosa, kiedy piłka trafiła w słupek. Niewiele pomylił się też Wasiluk, którego uderzenie z 18 metrów było minimalnie niecelne. Na szczęście obyło się bez konsekwencji i trzy punkty zostały w Białymstoku.

- To było ciężkie spotkanie, zresztą jak cała runda. Ważne, że wygraliśmy, wypracowaliśmy sobie bezpieczną przewagę i spokojnie możemy przepracować przerwę między rundami - podsumowuje Probierz.

Jego piłkarze udali się na zimowe urlopy, które potrwają do 5 stycznia. Pierwszy mecz o punkty rozegrają w połowie lutego z Legią Warszawa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny