Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Kasjerka odparła atak uzbrojonych bandytów

Martyna Tochwin [email protected]
Kasjerka z Sokółki: Nie czuję się bohaterką. Ja tylko zrobiłam co trzeba
Kasjerka z Sokółki: Nie czuję się bohaterką. Ja tylko zrobiłam co trzeba sxc.hu
Akcja jak z kryminału. Wycelowany w siebie pistolet zobaczyła przez okienko kasjerka ZGKiM. Dzielna kobieta błyskawicznie przepędziła bandytę.

- Dostaję mnóstwo SMS-ów, telefonów z gratulacjami od znajomych z całej Polski. A jedna pani w sklepie nawet mnie przytuliła z wdzięczności. Wszyscy mówią, że byłam bardzo dzielna, że zachowałam się bohatersko. A ja tylko zrobiłam co trzeba - mówi z uśmiechem pani Elżbieta, kasjerka w Zakładzie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Sokółce. Chce zachować anonimowość, bo choć bandyci trafili do aresztu, boi się ich zemsty lub kogoś z ich otoczenia.

Była środa, około godziny 14. Nagle do jej pokoju, w którym przez okienko przyjmuje m.in. wpłaty za czynsze od lokatorów, ktoś wszedł. Nieświadoma niczego kobieta, zrobiła to, co zwykle. Otworzyła okienko, aby obsłużyć petenta.

- Zobaczyłam wycelowaną w siebie lufę pistoletu i usłyszałam słowa "dawaj kur... kasę" - opowiada kobieta. - W jednej chwili zamknęłam okienko i wcisnęłam alarm. W ogóle nie zastanawiałam się nad tym, co robię. To były ułamki sekundy.

Bandyta się spłoszył. Pani Elżbieta krzycząc "łapać złodzieja" wybiegła ze swego pokoju wprost na balkon, który wychodzi na Plac Kościuszki. Zobaczyła niedoszłego rabusia, jak oddala się w stronę ulicy Białostockiej. Mężczyzna nie biegł, tylko szedł szybkim krokiem.

Nie uciekł jednak daleko, bo policja bardzo szybko go znalazła. Okazało się, że jest im dobrze znany. Był już karany i siedział w więzieniu. Teraz znów najprawdopodobniej do niego wróci. Razem ze wspólnikiem. Obaj bandyci w chwili napadu byli pijani. Każdy z nich miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.

- Sprawca miał wspólnika, który w chwili napadu obserwował wejście do lokalu. Policjanci w trakcie podjętej penetracji terenu zatrzymali w pościgu obydwu mężczyzn w wieku 26 i 27 lat. W trakcie przeszukania starszego z nich funkcjonariusze odnaleźli broń pneumatyczną - informuje Elżbieta Piktel, p.o. oficera prasowego komendanta policji w Sokółce.

Wiadomość o bohaterskim czynie pani Elżbiety lotem błyskawicy rozeszła się po mieście. Bo nie dość, że przepłoszyła złodzieja, to jeszcze ocaliła pieniądze. Spore, bo jak się okazało, w kasie było około 20 tysięcy złotych. Pytana o to, co sobie pomyślała, gdy zobaczyła broń i czy się nie bała, odpowiada krótko: nie było czasu na myślenie.

- Czułam potworną wściekłość. Wściekłość, że ktoś śmiał mnie zaatakować, napaść w miejscu pracy - mówi kasjerka. - Nie bałam się, bo strach paraliżuje. A ja przecież zamknęłam okienko, włączyłam alarm. Pamiętam tylko, że jak usłyszałam słowa "dawaj kur...kasę", to głośno powiedziałam "ja ci kur... dam".

Sama przyznaje, że nie zachowała się jak klasyczna ciocia Jadzia, której trzeba podać sole trzeźwiące, bo za chwilę zemdleje. Dzielnie stanęła wobec niebezpieczeństwa i co ważne, zachowała jasny umysł.
- Chwilę po napadzie jeszcze obsłużyłam klientkę. Bo normalnie wróciłam do swojej pracy. Nawet policjanci, którzy szybko przyjechali na miejsce i spisywali moje zeznania stwierdzili, że nie widać po mnie zdenerwowania - przyznaje pani Elżbieta.

Obaj bandyci, zarówno ten, który celował do niej z pistoletu, jak i ten, który obstawiał wejście byli zakapturzeni. Co więcej, okazało się, że rabuś... mieszka w zasobach komunalnych sokólskiego ZGKiM-u. - Koleżanka, która tuż przed napadem przyniosła mi do kasy jakieś dokumenty mówiła, że kręci się tu jakiś nieciekawy typ. Ale do głowy by mi nie przyszło, że to jakiś bandyta. Trzeba pamiętać, że nasi petenci to często ludzie z tzw. marginesu, więc różnie wyglądają - opowiada pani Elżbieta.

Mówi, że choć realne zagrożenie było, bo przecież broń była prawdziwa, dziś postąpiłaby tak samo. Bo ma duże poczucie sprawiedliwości i razi ją wszechobecna obojętność.

- Koleżanki mi mówią, że jestem dzielna, bo one oddałyby te pieniądze. Inne są mi wdzięczne, bo gdybym oddała pieniądze, rozzuchwaliłoby to bandytów i śmielej zaczęliby napadać na inne kasjerki: w sklepach, spółdzielniach. A ja nie czuję się żadną bohaterką - mówi skromnie pani Elżbieta.

Za swoje bohaterskie zachowanie ma otrzymać nagrodę od burmistrza Sokółki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny