Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tymura: W jednej z bojarskich chat mógłby powstać teatr

Urszula Krutul [email protected]
Mateusz Tymura ma mnóstwo ciekawych pomysłów
Mateusz Tymura ma mnóstwo ciekawych pomysłów Wojciech Wojtkielewicz
Reżyser, aktor. Wszystko, co robi Mateusz Tymura, robi z pasją. Uważa, że stare bojarskie chaty mogą być pełne innowacyjnych idei.

Skąd się pomysł na Bojary Zostają Kulturalne?

To nieformalna grupa głównie młodych ludzi, którym Bojary nie są obojętne. Zaczątki grupy powstały przed dwoma laty, jeszcze na Podwórkowym Domu Kultury. Rozmawiałem tam z Robertem Brajczewskim, architektem. Marzyło mi się, żeby zacząć gdzieś działać społecznie i kulturalnie oraz by stworzyć miejsce w którym będzie mógł działać Teatr Latarnia, z którym jestem związany. Miejsce, w którym coś dla siebie znajdą wszyscy miłośnicy sztuk wszelakich. Nie wiedziałem wtedy bardzo dużo o Bojarach. Ale już zaczynało mnie interesować to, co drewniane i unikatowe w Białymstoku.

Zresztą drewniany Białystok to fascynacja od pierwszego zdarzenia w 2005 roku. Na Bojarach drewnianych domów było najwięcej. Tak jak wspomniałem, pojawiła się kwestia jakichś działań na Bojarach, która na nowo odżyła, kiedy zacząłem robić projekt "Tymczasowy Teatr Chata na Wygodzie" przy Pionierskiej 2 poświęcony osiedlu Wygoda. W jego ramach powstał między innymi spektakl "Merlin Mongoł". Nie mogliśmy grać go zbyt długo. Zrobiliśmy go w mieszkaniu, w którym na co dzień żyję.

I wtedy znów pomyślałeś o Bojarach?

Dokładnie. W jednej z bojarskich chat mógłby powstać teatr. To idealne miejsce na wprowadzanie w życie oddolnych projektów kulturalnych. To zainspirowało nas dalej do działania. Robert wpadł nawet na pomysł stworzenia swoistej, kulturalnej dzielnicy. Jako architekt i człowiek, który trochę więcej rozwiązań tego typu widział na świecie, próbował to już jakiś czas temu sprzedawać, ale wtedy w ogóle nie było zainteresowania takim działaniem. Było tylko myślenie na zasadzie skansenu - zachować zabytki. Ostatnio dowiedziałem się że w latach 60. ówczesny architekt miejski, pan Mirosław Zbichorski, postulował za przekazaniem bojarskich chat dla artystów, rzemieślników ludowych i społeczników.

Wtedy został wyśmiany. Okazuje się że po 50 latach zostaliśmy spadkobiercami tej szlachetnej idei. Tak samo postulujemy, żeby zachować nie tylko zabytki, ale i ludzi, bo cytując "dobre idee są pełne ludzi". A stare bojarskie chaty mogą być pełne innowacyjnych idei. Miasto jest żywsze, jeśli kultura nie jest umieszczona tylko w wielkich centrach kulturalnych. Fajna jest kultura oddolna, która wychodzi od mieszkańców. Moja wizja kulturalnej mapy Białegostoku, to śródmieście wypełnione miejscami, do których się chadza, a nie dwie świątynie, do których się przychodzi, wychodzi i tyle. Jeśli takich miejsc do "chadzania" byłoby więcej, wtedy pojawiłby się ruch, dawka energii, inspiracji. Nie mówiąc już o kasie, która przy okazji wielkich imprez szybciej się rozpływa niż przy okazji małych działań. Gdzie kupa kasy idzie na nagłośnienie, oświetlenie...

Wy pokazujecie, że koncert można zrobić przy lampionach, akustycznie. Że można poradzić sobie bez toalety, ze sceną zbitą z desek. I że ludzie przyjdą.

To prawda. Przychodzą. Nie jest to olbrzymia publiczność, ale jest w miarę stała. I nie traktujemy ich jak publiczności, tylko jak naszych znajomych. Którzy po skończonym przedstawieniu czy koncercie mogą usiąść z artystami i pogadać na spokojnie. Dochodzi tu też kwestia promocji.

Właśnie. O większości waszych działań na Kulturalnej Łące przy ulicy Poprzecznej można się dowiedzieć z Facebooka, albo od znajomych. Nie promujecie się na wielką skalę.

To miejsce tętni życiem, ale i tak da się zrobić coś więcej. Tylko gdybyśmy chcieli, żeby na Kulturalnej Łące działo się coś cały czas, musielibyśmy spędzać tam całe dnie. Organizować wciąż nowe wydarzenia. A najzwyczajniej w świecie każdy z nas pracuje. Kulturalna Łąka to działanie w pełni wolontariackie. I cieszę się, że jest grono przychylnych nam osób, które pomagają za zwykłe dziękuję.

To Gabrysia, Ela, Łukasz, Kuba, Krystian Agata Tomek i Radek. Im wszystkim zależy. I dobrze. Zależy też mieszkańcom. Jeśli mamy jakieś imprezy z użyciem prądu, jak na przykład pokazy starych filmów z kaset VHS, to rozpoczynamy akcję dookołosąsiedzką. To znaczy, że prąd bierzemy po kolei od sąsiadów, dookoła łąki przy ulicy Poprzecznej. Jak do tej pory wszystkie imprezy, które miały się odbyć przy użyciu prądu, się odbyły (śmiech). Nie było takiej sytuacji, że ktoś nam odmówił, a niektórzy nawet podarowali nam prąd kilkakrotnie.

A jakie macie plany?

Czas pokaże. Mieliśmy już taki ciężki moment, kiedy byliśmy po prostu zmęczeni. Ale on minął. Robimy wszystko bez żadnej dotacji, a sama impreza też kosztuje, biorąc pod uwagę chociażby koszt benzyny i samego przewożenia rekwizytów. Ale mimo tych małych utrudnień i tak zrobiliśmy około trzydziestu wydarzeń.

Całkiem sporo, jeżeli chodzi o zwykłą inicjatywę oddolną. Plany są związane z tym, co się wydarzy, jeżeli chodzi o sprawy formalne. Każda inicjatywa umiera, jeśli nie przychodzi jakiś progres i pomoc ze strony miasta. Nasze działania były zrobione z myślą o pewnej przestrzeni, w której moglibyśmy dalej działać. Mam nadzieję, że tę przestrzeń uda nam się wywalczyć. Teraz trwają kolejne rozmowy w sprawie przekazania nam starej Chaty przy ulicy Wiktorii 5 i wierzymy w mądre decyzje pana prezydenta, które ocalą Bojary.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny