Wszystko zaczyna się jak w rasowym współczesnym kryminale. Główna bohaterka książki właśnie umarła i z perspektywy ciała astralnego, czy jakiejś bliżej niesprecyzowanej żywej materii obserwuje świat, czyli domniemany Białystok. Patrzy na niego całkiem uważnie, z pewną dozą niemal reporterskiej, a zarazem socjologicznej wnikliwości. Masłowiecka sprawnie portretuje na przykład charakter swojej przyjaciółki poprzez wyposażenie kuchni i przyrządzane potrawy. (pierś indycza bez hormonów, wyciskany świeży imbir). Zdaje sobie sprawę nie tylko z wizerunku tworzonej postaci, ale też i dziwacznej mody na programy kulinarne. Jej literackie alter ego cofając się w czasie do lat dziecinnych z okruchów wspomnień, smaków i zapachów składa bardzo plastyczny obraz minionego czasu. To wyraźnie mocne strony jej prozy. Jako osoba wykształcona wspomina też o instytucji kochanków, rozwodów, ba, nawet spełnienia w miłości lesbijskiej.
Jednocześnie bardzo udanie portretuje zaściankowość białostockiego społeczeństwa. Niemal jak żywe powstają z kart "Splątania" mieszkanki bloku odsądzające od przysłowiowej czci i wiary jej nieżyjącą bohaterkę za życie po rozwodzie z córką i dopuszczanie do wizyt innych mężczyzn. Z inteligentną ironią opisuje przejawy dewocji, a jeśli tylko zechcemy, możemy prześledzić szlak, jakim jedzie karetka pogotowia wioząc trupa przez Skłodowskiej do prosektorium przy Waszyngtona i przejrzeć się w oknach pobliskich wieżowców. Mamy też motyw obarczonej silną chorobą psychiczną matki i głos wewnętrzny silnie upośledzonego dziecka. Generalnie pierwsza część książki, oparta na wspomnianym już motywie retrospekcji po wypadku, czy też zabójstwie bohaterki, jest zdecydowanie ciekawsza i artystycznie spójna.
Na kartach książki oprócz owej 35-latki, pojawiają się też ludzie starsi, schorowani, umierający. W ogóle, zdaje się że proces odchodzenia, zmian w społecznościach i stosunku do śmierci jest zakamuflowanym, ale najważniejszym tematem tego pisania. Wszak pracowała w Białostockim Hospicjum dla Dzieci, przez trzy lata prowadziła grupę wsparcia dla rodziców po stracie dziecka, organizowała pierwsze na Podlasiu Dni Dziecka Utraconego.
Masłowiecka na kartach "Splątania" wydaje się być wplątana w opowieść, której koniec stał się początkiem książki, ale poszczególne wątki nie dają jednorodnej materii. Używa kilku rodzajów narracji, penetruje fenomen pamięci i upływu czasu nie wyłączając teorii kwantowej. Według wydawcy serii "Kwadrat" ta literatura jest wyzwaniem, a zarazem znakiem osobowości twórczej. Niewykluczone.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?