Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kowalewski - Taka zabawna historia

Jerzy Doroszkiewicz
Krzysztof Kowalewski w rozmowie z Juliuszem Ćwieluchem podsumowuje 77 lat życia – w trudnych, ale ciekawych czasach.
Krzysztof Kowalewski w rozmowie z Juliuszem Ćwieluchem podsumowuje 77 lat życia – w trudnych, ale ciekawych czasach. Wydawnictwo Wielka Litera
Krzysztof Kowalewski, wspaniały aktor teatralny, dziś bardziej znany z kultowych filmów Barei, i radiowy pan Sułek zdradza osobiste tajemnice.

Kierownik produkcji Hochwander z "Misia" samym spojrzeniem na "wesołego Romka" umiał przekazać całą gamę emocji. Kręcąc z Bareją kolejną komedię, Krzysztof Kowalewski był już bardzo doświadczonym aktorem. I zawodowo i życiowo. Znakomicie przygotowany do szeregu rozmów z artystą dziennikarz mimochodem przypomina wszystkie jego najważniejsze role, osobom spoza Warszawy i młodemu pokoleniu przypomina ważne teatralne premiery stołecznego Teatru Polskiego, sukcesy w Teatrze Telewizji i najciekawsze epizody kinowe. Nie mniejsze wrażenie robią osobiste perypetie Kowalewskiego.

Aktor miał fantastycznych rodziców, ale cała rodzina pojawiła się na świecie w czasie największej zawieruchy. Ojciec - polski oficer i patriota zginął zastrzelony przez Sowietów, matka - wybitna przedwojenna aktorka, była Żydówką. Według hitlerowskiego prawa, mały Krzyś był Żydem i winien był mieszkać w warszawskim getcie. Dzięki blond włosom i niebywałemu szczęściu, a także splotowi dobrych okoliczności przeżył wraz z matką cały wojenny koszmar. Widział rozlew krwi Powstania Warszawskiego, zaznał strachu przed Polakami szmalcownikami, ukrywał się po aryjskiej stronie, a przecież jego matka była wcześniej powszechnie znana nie tylko z talentu, ale i pochodzenia.

Musiało minąć kilkadziesiąt lat, by żydowskie korzenie przestały być stygmatyzacją aktora. W 1946 roku mieszkał z matką w Kielcach tuż obok kamienicy, gdzie zaczął się haniebny, pełen śmiertelnych ofiar, pogrom Żydów. Później co jakiś czas, osoby bez honoru, już w trakcie kariery zawodowej, zupełnie bez związku wypominały mu jego pochodzenie.

Krzysztof Kowalewski z nieśmiałego nastolatka przeszedł metamorfozę do bardzo kochliwego i rozrywkowego aktora. Dziś już pewnie niewiele osób pamięta, że jego pierwszą żoną była Kubanka, miał płomienny romans z jedną z pierwszych gwiazd polskich seriali "doktor Ewą", a teraz żyje w szczęśliwym związku z dużo młodszą żoną. Może dlatego, że mimo wielkiej popularności miał jednak w sobie dużo pokory i dobrego wychowania. Nie robił skandali, nie popadł w alkoholizm, a w czasach PRL, było o to w środowisku artystycznym wyjątkowo łatwo. On budował domy, starała się uczynić swoje kolejne związki szczęśliwymi, ruszał w Polskę z kabaretowymi chałturami, ale nie grał w teatrach podczas aktorskiego bojkotu czasów stanu wojennego.

Z rozmów z Ćwieluchem wyłania się obraz człowieka pogodzonego z życiem, żywo reagującego na pytania, posiadającego fantastyczne poczucie humoru i dbającego o zachowanie sporej dozy prywatności. Nie wyciąga na światło dzienne nie tylko brudów z aktorskiego światka, ale potrafi nawet wybaczyć swoim oprawcom z czasów Holocaustu. To artysta i człowiek z niezwykłą klasą, a spotkanie z nim na kartach "Takiej zabawnej historii" jest wielką przyjemnością, choć jego życie nie zawsze bywało zabawne

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny