To był bardzo wesoły wyjazd. Było nas około 30. Jechaliśmy pełni wiary w zwycięstwo. Podczas podróży mówiłem, że wydarzy się cud nad Wisłą i wygramy to spotkanie - wspomina Łukasz Klepacki, kibic i zarazem piłkarz Konaru Kory Korycin, którego poznała cała Polska.
Nikt się jednak nie spodziewał, że oprócz zwycięstwa biało-czerwonych, grupa z Korycina będzie miała również swoją gwiazdę. Po kończącym spotkanie gwizdku piłkarze oraz kibice wpadli w euforię zwycięstwa. Czterech spośród prawie 57 tys. widzów tak poniosły emocje, że postanowili cieszyć się razem z piłkarzami na murawie stadionu. Jednak tylko jednemu z nich udało się osobiście podziękować naszemu bramkarzowi. To był Łukasz Klepacki. Przeskoczył barierki i uciekł, próbującym go schwytać stewardom. Przybił piątkę z Wojciechem Szczęsnym i mocno go uściskał.
Ale stadion opuszczał w towarzystwie ochroniarzy. Pomocnik Kory Korycin z rąk stewardów trafił w ręce policji. Na komisariacie został przesłuchany, złożył zeznania i w areszcie musiał czekać do poniedziałku na wyrok sądu.
- Było nas czterech, którzy wbiegliśmy na murawę. Także było z kim zamieni kilka słów. Podczas pobytu policjanci mówili do mnie "lider". Wszystko raczej odbyło się w luźnej atmosferze bez większego stresu - z uśmiechem wspomina Łukasz Klepacki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?