Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brud, czyli Jon S. Baird buduje The Wall

Jerzy Doroszkiewicz
James McAvoy idealnie oddaje obłęd w jaki popada szkocki policjant nadużywający nie tylko władzy
James McAvoy idealnie oddaje obłęd w jaki popada szkocki policjant nadużywający nie tylko władzy
Policyjna komedia, zamienia się w tragedię, a wszystko jak w starej piosence "Komu dzwonią". Chociaż trochę też jak w "The Wall" Rogera Watersa.

Oglądanie "Brudu" jest jak nurzanie się w popkulturze. Mamy tu przecież policjanta, który nadużywa władzy, wykorzystuje seksualnie kogo popadnie, donosi na kolegów, kradnie, nie wspominając o zażywaniu narkotyków w hurtowych wręcz ilościach. To wszystko znamy nie tylko ze "Złego porucznika", ale też "Trainspotting". Tu podane w szkockiej scenerii, wyśmiewające liczne fobie i uprzedzenia od których nie obca jest żadna nacja. Bo "Brud" jest tak naprawdę komedią z psychologicznymi ambicjami. A jak kończą się ambicje w popkulturze, wiemy aż nadto dobrze. Młodsi recenzenci szukają w wizyjno-onirycznych scenach "Brudu" odwołań do filmowej wersji "Nagiego lunchu", ale to film z 1991 roku. Roger Waters koncept znany jako "The Wall" stworzył przecież jeszcze w 1979 roku, a zekranizował go trzy lata później Alan Parker. W "Brudzie", podobnie jak na tym koncept albumie od tonów hedonistyczno-komediowych stopniowo przechodzimy do scen sądu i rozliczenia z dzieciństwem i całym życiem.

Towarzysząc upadkowi głównego bohatera, którego rewelacyjnie gra James McAvoy, jednocześnie mamy szansę poznać przyczyny jego degrengolady. Naciągane i warte mniej więcej tyle samo, co wspomnienia basisty Pink Floyd. I podobnie ukazane na ekranie. Mamy motyw dzieciństwa, zezwierzęcenie i transformacje ludzi i mamy podobny - operetkowy raczej, niż dramatyczny klimat. Za to całkiem sprawnie wyreżyserowany i przy pewnej dozie wyrozumiałości - naprawdę zabawny, z doskonale dobranymi aktorami mówiącymi akcentem edynburskiej ulicy. Film opatrzony jest świetną, eklektyczną ścieżką dźwiękową, a szokujące zakończenie przy pewnej dozie życzliwości może przywoływać skojarzenia nawet z "Lokatorem" Polańskiego.

A jaki z tego wszystkiego obrazkowego show morał? Taki jak z piosenki "Komu dzwonią" - "jakie życie, taki zgon".

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny