Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy stadion ma moc. Otwarcie na piątkę

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Michał Pazdan (z lewej) rozegrał w Krakowie dobry mecz i strzelił gola, który dał Jagiellonii prowadzenie
Michał Pazdan (z lewej) rozegrał w Krakowie dobry mecz i strzelił gola, który dał Jagiellonii prowadzenie Anatol Chomicz
Trudno było wymarzyć sobie lepsze otwarcie nowego stadionu w Białymstoku. Jagiellonia w obecności ponad 21 tysięcy kibiców rozbiła Pogoń Szczecin 5:0.

Na ten dzień długo czekali wszyscy sympatycy białostockiego klubu. Po czterech latach od rozpoczęcia budowy nowego obiektu przy ul. Słonecznej zostały w końcu otwarte wszystkie jego trybuny. Publiczność dopisała, bowiem wypełniła miejsca niemal do ostatniego krzesełka. Do atmosfery wielkiego święta dostosowali się też piłkarze, którzy efektownie rozgromili Portowców.

- Kiedy 24 lata temu debiutowałem w ekstraklasie jako piłkarz, właśnie w Białymstoku - nie przypuszczałem, że kiedyś będę miał przyjemność uczestniczyć w takim wydarzeniu, jak otwarcie tego pięknego stadionu w roli szkoleniowca Jagiellonii. Oby ten nowy obiekt był dla nas szczęśliwy - mówił przed meczem podczas oficjalnej uroczystości Michał Probierz, trener żółto-czerwonych.

Na stadion przyszły tłumy: 5:0 przy Słonecznej. Triumf Jagiellonii na oczach 21 196 widzów (zdjęcia, wideo)

Szkoleniowiec trochę obawiał się, żeby podniosła atmosfera nie usztywniła jego zawodników. W końcu wielu z nich nie miało dotąd okazji, by grać przed tak liczną publicznością. Mimo to nie miał obaw, by od początku wysłać na boisko m.in. 16-letniego Przemysława Mystkowskiego, kosztem kogoś bardziej doświadczonego. W porównaniu do ostatniego meczu z Wisłą Kraków w wyjściowym składzie znalazł się także wracający do wysokiej formy Nika Dzalamidze.
Na pierwszy wybuch radości na nowym stadionie nie trzeba było czekać zbyt długo. Już w 10. minucie po rzucie rożnym, egzekwowanym właśnie przez Gruzina, do piłki w polu karnym najszybciej doskoczył Maciej Gajos i strzałem, po którym piłka dotknęła jeszcze zawodnika gości -Filipa Kozłowskiego wpadła do siatki, obok zaskoczonego Radosława Janukiewicza.

- Źle zaczęliśmy to spotkanie, daliśmy się zaskoczyć ze stałego fragmentu gry i później musieliśmy gonić wynik - przyznaje Rafał Murawski, kapitan Pogoni.
Portowcy ruszyli do przodu, chcąc jak najszybciej odrobić straty. Białostocka defensywa poza jedną sytuacją spisywała się jednak bez zarzutu. W 32. minucie obrońcami zakręcił Japończyk Takuya Murayama, na szczęście do jego podania nie doszedł Kozłowski, którego uprzedził Michał Pazdan.

Mimo, że gospodarze pozwolili rywalom prowadzić grę, to ich ataki były groźniejsze. Pod bramką Janukiewicza gotowało się za sprawą najpierw Marka Wasiluka, który po rzucie rożnym dobrze zgrywał piłkę, jednak zabrakło wsparcia kolegów. Później kontrę Jagi mógł zamienić na gola Patryk Tuszyński, lecz jego strzał przewrotką zdołał wybić na rzut rożny golkiper przyjezdnych.

Kiedy wydawało się, że przed przerwą na boisku nic ciekawego już się nie wydarzy, gospodarze wyprowadzili dwie zabójcze kontry. Tuszyński świetnie uruchomił na lewym skrzydle Wasiluka, a ten w tempo zagrał do Mateusza Piątkowskiego, który technicznym uderzeniem piętą podwyższył na 2:0.

- Wiedziałem dokładnie w jaki sposób Marek mi dogra tę piłkę. Obrońcy natomiast spodziewali się innego zagrania, uderzyłem lewą piętą, do tego trochę szczęścia przy tym wszystkim było - opisuje Piątkowski.

Mateusz Piątkowski strzelił dwie bramki: Jagiellonia - Pogoń Szczecin 5: 0 (wideo)

Kibice nie przestali jeszcze cieszyć się z drugiego gola, a za moment fetowali trzeciego. Znów w roli głównej wystąpił Wasiluk, który odebrał piłkę na swojej połowie i uruchomił Piątkowskiego. Ten wypatrzył na prawej stronie niepilnowanego Dzalamidze, któremu pozostało trafić do pustej bramki.

- W przerwie trener uczulał nas, żeby koniecznie grać na zero z tyłu, ale też dalej atakować i szukać kolejnych okazji na gole - przyznaje Dzalamidze.
Białostoczanie zrealizowali te założenia w stu procentach. Wiele dobrego wniósł rezerwowy Taras Romanczuk, przydatny zwłaszcza w odbiorze piłki. To on zainicjował akcję, po której w 66. minucie padł gol na 4:0 autorstwa Dzalamidze. Wynik ustalił w 81. minucie Piątkowski, zdobywając swoją drugą bramkę w tym meczu i 11. w całych rozgrywkach, umacniając się tym samym na pozycji lidera klasyfikacji strzelców.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny