Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Astwa wygrała w sądzie z Lechem. Wszyscy za to zapłacimy

Tomasz Mikulicz [email protected]
Białostocka Astwa wygrała ze spółką Lech w sądzie
Białostocka Astwa wygrała ze spółką Lech w sądzie Astwa Białystok
Spółka Lech nałożyła na firmę Astwa kary za to, że śmieciarki nie są czasami widoczne w systemie GPS. Sąd uznał, że to nie jest wina Astwy.

Zasada jest taka: każda śmieciarka musi być widoczna w systemie GPS. Dzięki temu władze miasta mają pewność, że kierowcy nie jeżdżą np. do ościennych gmin i nie dosypują śmieci do pojemników. Wynagrodzenie, jakie firmy otrzymują od miasta uzależnione jest bowiem od ilości odpadów przywiezionych na wysypisko w Hryniewiczach.

Jeśli więc pracownicy spółki Lech, która nadzoruje system gospodarowania odpadami, nie widzą na podglądzie GPS jakiegoś pojazdu, informują o tym daną spółkę i proszą o wyjaśnienia. Jeśli te ostatnie są nieprzekonujące, Lech może taką firmę ukarać.

Z tego właśnie powodu na Astwę nałożono takich kar na kwotę 60 tys. zł. - GPS ma to do siebie, że działa na zasadzie telefonu komórkowego. Zdarza się, że sygnał zanika - mówi Aleksander Bojczuk, mecenas reprezentujący Astwę.

Firma z karami się nie zgadza i skierowała sprawę do sądu. Zaskarżyła na razie karę w wysokości 4 tys. zł za to, że 1 i 3 lipca 2013 roku w godzinach 12-23.59 na podglądzie nie było widać dwóch śmieciarek. Sąd przyznał rację Astwie. W uzasadnieniu wyroku czytamy, że zanik sygnału nie był winą firmy. Sprzęt może bowiem nie działać, kiedy niebo jest zachmurzone lub gdy samochód znajduje się pod dachem budynku.

Umowy Lecha z firmami zostały tak skonstruowane, że za tego typu problemy firmy nie odpowiadają. Apelacja nic nie dała i efekt jest taki, że spółka Lech nie tylko musi zwrócić Astwie 4 tys. zł, ale też zapłacić 817 zł z tytułu zwrotu kosztów procesu. Oczywiście z naszych kieszeni, bo za śmieci płacimy wszyscy.

Takiego problemu być może by nie było, gdyby to gmina sama kupiła system GPS (tak jak w przypadku pojazdów z pługami śnieżnymi) i monitorowała sytuację. Wtedy firmy nie mogłyby tłumaczyć się zanikiem sygnału, bo pilnowaliby tego urzędnicy. Tymczasem to firmy śmieciowe muszą na własny koszt zakładać systemy.

- Tak bowiem wynika z przepisów prawa. Gmina może oczywiście kupić dodatkowo własny system, ale mogłaby zostać posądzona o niegospodarność - mówi Adam Kamiński, zastępca prezesa spółki Lech.

Firmy oczyszczające zakupiły właśnie jeszcze jeden system monitorowania prawidłowego odbioru śmieci. Chodzi o czipy, które zostały zamontowane na pojemnikach. Dzięki temu w każdym momencie znana będzie lokalizacji pojemnika, jego pojemność oraz jakie odpady powinny być w nim gromadzone.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny