Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszustwa na wnuczka. Omal nie straciła oszczędności życia

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Prokuratura oszacowała, że pokrzywdzeni stracili w sumie ponad 526 tysięcy złotych.
Prokuratura oszacowała, że pokrzywdzeni stracili w sumie ponad 526 tysięcy złotych. Archiwum
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku stanęli w środę kolejni oskarżeni w sprawie oszustw na wnuczka. Przyszli też pokrzywdzeni.

Na komórkę zadzwoniła kobieta. Mówiła, że jest moją siostrzenicą. Prosiła o pożyczenie 20 tysięcy złotych, bo miała okazję kupić akcje. Obiecywała, że pieniądze szybko zwróci. Że dostanę 3000 złotych z tych akcji. Jako kochana ciocia poszłam i wybrałam z banku pieniądze - opowiadała na sądowym korytarzu Luba Łukaszuk z Białegostoku.

Ostrzegły ją pracownice poczty

Jest jedną z ponad 60 pokrzywdzonych w procesie szajki oszustów, którzy w całej Polsce okradali ludzi metodą na wnuczka. Prokuratura oszacowała, że pokrzywdzeni stracili w sumie ponad 526 tysięcy złotych.

Luba Łukaszuk szczęśliwie nie zalicza się do tego grona. Przed utratą pieniędzy ustrzegły ją pracownice poczty, skąd - zgodnie z instrukcjami oszustów - miała wysłać przekazem pobrane z banku 20 tysięcy złotych.

- Pani w okienku zapytała, czy znam mężczyznę, na którego nazwisko mam przelać tyle pieniędzy. Ja na to, że nie. Wtedy powiedziały, że na to nazwisko już jakiś pan przelał 20 tysięcy dla wnuczka. Poradziły zabrać pieniądze, nie iść do domu, tylko od razu na policję - opowiadała Luba Łukaszuk.

Nie mogła sobie darować, że choć tyle się słyszała o fałszywych wnuczkach, dała się nabrać.

- Przechorowałam to bardzo. Czułam się jak w jakimś amoku. Boże, dlaczego tak podli ludzie chodzą po świecie? - pytała białostoczanka.

Pierwsze wyroki zapadły

W środę kolejni oskarżeni - w sumie jest ich aż 24 - stanęli przed białostockim sądem rejonowym. To osoby, które chciały mieć proces i nie godziły się na dobrowolne poddanie karze.

Przypomnijmy, sześć osób, które złożyły wnioski o dobrowolne poddanie się karze, usłyszało wyroki skazujące w miniony poniedziałek. Trzej mężczyźni trafią do więzienia, pozostałym oskarżonym - kobiecie i dwóm mężczyznom - sąd wymierzył kary w zawieszeniu. Wszyscy zapłacą grzywny.

Proces odroczony

W środę wobec jednego z oskarżonych od razu zapadł wyrok. Zdecydował się on poddać karze. Sąd skazał go na 8 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata.

Do osądzenia pozostało jeszcze pięć osób. Do sądu stawiła się Wioleta P. i Krzysztof M., którego policjanci dowieźli z aresztu. Dwaj kolejni oskarżeni złożyli pisemne wnioski o to, by proces toczył się bez ich udziału. Jeden z nich jest niepełnosprawny i nie jest w stanie dojeżdżać do Białegostoku.

Z szóstym oskarżonym - Edwardem K., nie można nawiązać kontaktu. Jest poszukiwany do innych spraw w całym kraju. Wczoraj białostocki sąd kazał go aresztować na 3 miesiące.

Proces nie mógł jednak się rozpocząć, bo pojawiły się poważne wątpliwości co do stanu zdrowia psychicznego oskarżonego Krzysztofa M. Dlatego sąd zdecydował, że konieczna będzie opinia lekarzy psychiatrów. I dlatego kolejny termin został wyznaczony na koniec października.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny