Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenta Białegostoku to bój o miasto

Tomasz Maleta [email protected]
Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta,  podpisuje deklarację poparcia komitetu Tadeusza Truskolaskiego
Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta, podpisuje deklarację poparcia komitetu Tadeusza Truskolaskiego Andrzej Zgiet
Gra toczy się nie tylko o fotel prezydencki, ale też większość w radzie miasta. Bez niej nie da się skutecznie rządzić. Ostatnie półtora roku udowodniło to dobitnie. Połowę mandatów dla Platformy Obywatelskiej mogą zdobyć kandydaci Forum Mniejszości Podlasia.

Inauguracyjne posiedzenie rady miasta 30 listopada 2010 roku bez wątpienia było epokowym wydarzeniem w najnowszej historii białostockiego samorządu. Po raz pierwszy jedna opcja polityczna rządziła samodzielnie. 16 mandatów PO plus prezydent, choć formalnie bezpartyjny, ale wywodzący się z tego samego środowiska, dawało luksus niepodzielnego panowania i dzielenia powyborczych łupów.

Co prawda historia lubi się powtarzać, ale scenariusz sprzed czterech lat dziś wydaje się mało prawdopodobny. Do tego stopnia, że najbardziej wygrani w 2010 roku, tym razem - by ograniczyć ryzyko potencjalnego oddania władzy - dywersyfikują swoje szanse wyborcze.

Jako pierwszy karty odkrył komitet wyborców Tadeusza Truskolaskiego. Prezydent, który zarówno w 2006 roku, jak i w 2010, kandydował z listy PO, tym razem postanowił wystartować pod własnym szyldem. O takiej możliwości spekulowano już od dawna, choć przez wiele miesięcy nikt nie chciał tego potwierdzić. Zważywszy na konspiracyjne niemalże warunki, w których rodził się komitet, to można było oczekiwać, że już na starcie będzie czymś więcej niż tylko przeniesieniem urzędniczych nadziei na zachowanie obecnego status quo. Bo też trzeba przyznać, że to pracownicy departamentów magistratu, instytucji kulturalnych, spółek komunalnych stali się twarzami tego komitetu. Nawet obecność dwóch byłych radnych, którzy w 2006 roku i 2010 wywalczyli mandaty z listy PiS, a w czerwcu poparli uchwałę wyrażającą zgodę na udzielenie prezydentowi absolutorium za rok 2013, nie zmienia tego obrazu. Gdyby nie miejsce i czas premiery komitetu (po godz. 16 w restauracji Kawelin), to można było odnieść wrażenie, że to nadzwyczajna narada urzędników miejskich wysokiego szczebla. Kwintesencją tego spotkania było podpisywanie na kolanach przez Krzysztofa Karpieszuka, sekretarza miasta, deklaracji założycielskiej prezydenckiego ugrupowania.

Tego wrażenia nie zaciera poniedziałkowe, dżentelmeńskie "wpisanie" na listy radnych trzech mieszkańców, którzy jak mówili na konferencji prasowej w ten sposób odpowiedzieli na zaproszenie prezydenta i zgłosili swój akces do jego formacji. Nadali jej trochę bardziej " obywatelskiego oblicza". I nawet jeśli w najbliższych tygodniach proporcje się wyrównają, to ontologia komitetu i tak się nie zmieni.

Osiedla jak miasto

Lokomotywami wyborczymi do rady miasta ma być zarówno Tadeusz Truskolaski, jak i jego pierwszy zastępca. Nie bez kozery startują w okręgach, w których do zdobycia jest najwięcej mandatów. W prezydenckim sześć (nr 2 - Centrum, Białostoczek, Sienkiewicza, Wygoda) w okręgu Adama Polińskiego - siedem (nr 5 - Dziesięciny, Bacieczki, Zawady, Antoniuk, Wysoki Stoczek). W sumie to trzynaście mandatów. Na ile liczy komitet, tego podczas spotkania inauguracyjnego prezydent nie chciał ujawnić. Jeśli jednak mają one przybliżyć do większości w radzie, to nie ulega wątpliwości, że właśnie w tych dwóch okręgach komitet Tadeusza Truskolaskiego musi ugrać jak najwięcej. Nie będzie to łatwe, bo wbrew pozorom samo nazwisko może nie wystarczyć.

Nadzieja, że głosy z wyborów prezydenckich automatycznie przeniosą się na listę do rady, może być poniekąd złudna. Mieszkańcy Centrum, Białostoczku, Sienkiewcza, Wygody muszą otrzymać jasny przekaz, jaką ofertę ma dla nich kandydat na radnego Tadeusz Truskolaski, skoro chce być ich reprezentantem. Zwłaszcza wtedy, gdyby nie udała się walka o reelekcję. Ten kontekst osiedlowy wbrew pozorom ma nie mniejsze znaczenie niż ogólnomiejski. W końcu kandydat z jakiegoś powodu stara się o mandat z tego, a nie innego okręgu. Ponadto prezydent wybrał okręg, w którym dotychczasowa opozycja zdobywała połowę mandatów. I to bynajmniej nie jej pierwszy garnitur.
W jeszcze trudniejszym położeniu znajduje się Adam Poliński, który jako mieszkaniec innej gminy, dla białostoczan z Antoniuka, Zawad, Dziesięcin, Bacieczek może być klasycznym spadochroniarzem. Z drugiej strony jeśli Tadeusz Truskolaski po raz trzeci zasiądzie w fotelu prezydenta, prawdopodobnie Adam Poliński nadal będzie jego pierwszym zastępca. W takim wypadku odda zdobyty mandat (podobnie jak lider jego komitetu), przejmie go kolejna osoba z listy z największą liczbą głosów.

Z kolei dwie inne jedynki komitetu, czyli Marcin Szczudło i Rafał Rudnicki walczą nie tylko o mandaty, ale o udowodnienie, że ich wybór w 2010 roku był nie tyle pokłosiem pierwszego miejsca na liście PiS, ale indywidualnej pracy na rzecz miasta, która była teraz przepustką do startu z listy Tadeusza Truskolaskiego. Trudno oczekiwać, by z takim balastem mogliby pociągnąć listę na tyle, by zyskała dodatkowe bonusy. Podobnie jak Anna Kietlińska, liderka w okręgu nr 4.

Platforma wisi na Forum

Teoretycznie, w najbardziej optymistycznym wariancie, komitet Tadeusza Truskolaskiego może liczyć na 7-8 mandatów (pięć z aksjomatu dla jedynek plus nadwyżka z okręgów prezydenckich). By marzyć o dalszej kohabitacji potrzeba co najmniej drugie tyle. Naturalnym sojusznikiem wydaje się być Platforma, czyli druga część środowiska obecnie dominującego w białostockim samorządzie. Także dlatego, że w wyborach prezydenckich udziela poparcia Tadeuszowi Truskolaskiemu. Czy jednak jest w stanie zdobyć osiem mandatów?.

Na pewno połowę z nich leży w zasięgu kandydatów Forum Mniejszości Podlasia, afiliowanych z PO. Wszyscy trzej, którzy obecnie zasiadają w radzie miasta (Stefan Nikicuk, Sławomir Nazaruk. Adam Musiuk) ponownie starają się o reelekcję. Trio to uzupełniają Marek Masalski, który po czterech latach spędzonych w sejmiku chce powrócić do rady miasta oraz Jan Kochanowicz. Teoretycznie wychodzi więc, że twardy aktyw partyjny PO musi uzyskać 4 mandaty. Liderami w okręgach mają być Włodzimierz Kusak, Tomasz Janczyło, Zbigniew Nikitorowicz, Maciej Biernacki, Marek Chojnowski.

W tym gronie nowicjuszem wydaje się być jedynie Tomasz Janczyło, choć od lat obecny w życiu publicznym. Pozostali to starzy wyjadacze, którzy chleb samorządowy smakują od dwóch kadencji. Bez wątpienia do tej pory silni w lokalnych społecznościach, ale czy wystarczająco, by zapewnić partii potrzebne minimum?. To zależy od tego, na ile utrzymały się w mieście niekorzystne dla partii tendencje uwypuklone przy majowym głosowaniu do europarlamentu. Ale też od tego, jaką ofertę przedstawią także, ci którzy marzą, by zagrozić obecnemu establishmentowi. O tym w kolejnych odsłonach bitwy o Białystok.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny