Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto dokłada do edukacji z innych źródeł

Aneta Boruch [email protected]
Adam Poliński zapewnia, że w tej chwili nie ma żadnych planów kolejnej optymalizacji sieci szkół
Adam Poliński zapewnia, że w tej chwili nie ma żadnych planów kolejnej optymalizacji sieci szkół Andrzej Zgiet
Będzie więcej etatów dla nauczycieli w szkołach podstawowych, natomiast dużo trudniejsza będzie sytuacja w gimnazjach - zapowiada Adam Poliński, zastępca prezydenta Białegostoku, nadzorujący miejską oświatę .

Jaka będzie białostocka szkoła w rozpoczynającym się roku szkolnym?

Adam Poliński: Myślę, że naszej białostockiej oświaty nie powinniśmy się wstydzić. Dobra praca nauczycieli, dyrektorów oraz oczywiście dzieci i młodzieży przynosi od lat dobre efekty. Wyniki ze sprawdzianów w Białymstoku są zawsze powyżej średniej krajowej, jak również powyżej średniej w województwie.

Nasi uczniowie uzyskują znakomite wyniki w nauce w z jednej strony, ale myślę też że możemy pochwalić się naszymi placówkami od strony wychowawczej. Szkoły dbają o to, aby młody człowiek, który opuszcza nasz system edukacji był dobrze przygotowany do życia i był dobrym człowiekiem w przyszłości.

Nadal jednak wyniki szkół niepublicznych są lepsze od placówek publicznych. Czy to się zmieni?

- Naszym wyzwaniem jest, aby wyniki egzaminów na wszystkich poziomach były jak najwyższe, niezależnie od tego czy mówimy o placówkach publicznych, czy niepublicznych. Faktem jest, że wyniki szkół niepublicznych są lepsze. Ale warto podkreślić, że wśród najlepszych są także placówki publiczne, jak np. Szkoła Podstawowa numer 6 przy ul. Wesołej czy szkoła numer 50 przy ul. Pułaskiego.

Jak każde środowisko, także i to boryka się jednak z różnymi problemami. O ile zmniejszyła się u nas liczba uczniów w ostatnich latach?

- W tej chwili liczba uczniów wynosi niespełna 40 tysięcy na wszystkich poziomach kształcenia, czyli od szkoły podstawowej do ponadgimnazjalnych. Natomiast jeszcze niedawno, przed kilkoma laty sięgała 50 tysięcy. Jest to bardzo duża zmiana na niekorzyść.

Na pewno edukacja to jedna z ważniejszych sfer życia samorządowego, którą dotykają niekorzystne zmiany demograficzne. Wiadomo, że mniej dzieci trafia do szkół, a co za tym idzie jest mniej oddziałów, mniej nauczycieli. W związku z tym część kadry ma trudności ze znalezieniem pracy.

Ilu pedagogów odejdzie w tym roku z pracy, ilu pójdzie na urlopy zdrowotne?

Można powiedzieć, że saldo etatów w oświacie będzie zbliżone do zera, a nawet będzie pewien plus z uwagi na to, że w szkołach podstawowych w pierwszych klasach pojawia się półtora rocznika. W związku z tym tworzymy około 50 oddziałów więcej. Ale oczywiście nie wszyscy są nauczycielami nauczania początkowego. Bo to w żaden sposób nie poprawia sytuacji nauczycieli np. biologii, fizyki czy nawet języka polskiego. W związku z tym będzie więcej etatów dla nauczycieli w szkołach podstawowych, natomiast dużo trudniejsza będzie sytuacja w gimnazjach. O ile w roku szkolnym 2011-12 w gimnazjach mieliśmy 300 oddziałów, tak na ten rok będzie ich 256. I w ślad za tym jest odpowiednio mniej godzin pracy dla nauczycieli.

Na ten moment w szkołach podstawowych liczba etatów pedagogicznych rośnie o prawie 60, natomiast w gimnazjach spada o 40. w liceach ogólnokształcących spada o około dziesięć etatów, ale w szkołach zawodowych rośnie o prawie osiem.

Jeśli chodzi o urlopy zdrowotne, to pełną informację będziemy mieli na koniec września. Według danych z maja na urlopach zdrowotnych przebywa 61 nauczycieli.

Ci, którzy muszą odejść lub nie mogą wejść do zawodu, zżymają się na dwuetatowość.

- Podejmujemy działania, które mają na celu zminimalizowanie kosztów społecznych wśród nauczycieli.

Przyjęliśmy założenie, że nauczyciel, który ma już uprawnienia do emerytury, powinien ustąpić miejsca temu, dla którego praca w szkole jest pierwszym i jedynym źródłem dochodów. I z roku na rok liczba nauczycieli-emerytów, pracujących w naszych placówkach, zmniejsza się.

W roku szkolnym 2011-12 było 114 emerytowanych nauczycieli, a rok później - 53. W tej chwili szacujemy, że około 30 nauczycieli-emerytów będzie nadal pracować. Są to nauczyciele głównie przedmiotów zawodowych, tam gdzie ich brakuje, bądź trenerzy sportowi wysokiej klasy. Aczkolwiek zwracam uwagę dyrektorom szkół, że czas biegnie i muszą myśleć o nowej kadrze w tych dziedzinach.

Podobnie sprawa pracowników na wielu etatach. Liczba osób, które pracują na wielu etatach, spada. Ale przede wszystkim spadł wskaźnik wieloetatowości - pilnujemy, aby jedna osoba nie pracowała więcej niż na półtora etatu. We wcześniejszych latach bywały przypadki, że jedna osoba pracowała na dwóch, a w pojedynczych przypadkach nawet więcej etatów.

Zwracamy też uwagę dyrektorom, żeby nauczyciel był dostępny przez pełen wymiar etatu. Żeby nie dochodziło do takiej sytuacji, że nauczyciel, który ma pełen etat w szkole trafia również do innej placówki i przez to może nie do końca wypełnić swoje obowiązki w tej pierwszej. Dyrektorzy szkoły, uczniowie, jak również i rodzice mają prawo oczekiwać pełnej dostępności nauczyciela.

Edukacja w mieście to również przedszkola. W nich także działa nieubłagana demografia.

- Nie da się uciec od demografii i faktu, że 6-latki idą do szkół. Liczba dzieci w wieku przedszkolnym w roku 2013-14 to 12,3 tysiąca. A w roku 2016 będzie to 8,8 tysięcy. W białostockich przedszkolach samorządowych jest prawie 8 tysięcy miejsc. Można więc powiedzieć, że w stu procentach nie zapewniamy wszystkim dzieciom opieki. Ale trzeba pamiętać, że część rodziców kieruje dzieci do przedszkoli niepublicznych. I myślę, że to one w najbliższych latach najmocniej odczują skutki niżu demograficznego.

Systematycznie w ubiegłych latach liczba miejsc w przedszkolach wzrastała w związku z budową nowych placówek (przybyło prawie 20 oddziałów) i tworzeniem nowych oddziałów w szkołach. A w ostatnim roku doszedł jeszcze jeden element, który z punktu widzenia mieszkańców Białegostoku jest korzystny - bezwzględne pierwszeństwo w przyjmowaniu dzieci dzieci dla mieszkańców miasta.

Co do planów rozbudowy sieci przedszkoli nie chciałbym składać deklaracji, choć taką potrzebę widzimy. Jak szybko i ile nowych placówek będzie mogło powstać, zdecyduje sytuacja finansowa miasta.

Marzeniem każdego rodzica jest to, żeby klasa dziecka była jak najmniejsza. Czy są szanse, aby oddziały w białostockich szkołach były mniej liczne?

- Oczywiście mniej liczebne klasy są pod względem aspektów wychowawczych i nauczania korzystne. Natomiast musimy zdawać sobie sprawę, że wysokość subwencji oświatowej przypadającej na ucznia, jaką otrzymujemy, nie zależy od liczebności klas.

Prowadzenie szkół zostało swego czasu zlecone samorządowi przez państwo z takim założeniem, że subwencja pokrywa koszty. Ale od wielu lat tak nie jest. Miasto dokłada do edukacji z innych źródeł, tak naprawdę z pieniędzy naszych mieszkańców: podatków i innych opłat. Oczywiście uważamy, że trzeba to robić. Ale to oznacza, że możliwość dokładania dalszych kwot jest ograniczona. Kwoty, które teraz dokładamy do edukacji, z wyłączeniem przedszkoli, są wyższe niż wpływy z całego roku z biletów komunikacji miejskiej.

Natomiast liczebność klas na różnych poziomach nauczania jest zróżnicowana. W szkołach podstawowych jest mniejsza - w tej chwili jest to około 24 uczniów w klasie. Na poziomach wyższych liczebność jest większa. Zwłaszcza w liceach często są wnioski, by klasy były liczniejsze, z podziałem na grupy.

Sporo trudności przysparza rodzicom zdobycie miejsca dla malucha w żłobku. To może niekoniecznie dziedzina edukacji, ale już w tym momencie zaczyna się wsparcie samorządów w opiece nad dzieckiem. Jakie są szanse, że tych miejsc w Białymstoku będzie więcej?

- To bardzo szerokie zagadnienie i należy podchodzić do niego rozważając różne warianty. Jest pytanie: czy rozbudowywać system żłobkowy tak, by zaspokoić potrzeby w stu procentach? Można mieć wątpliwości. A utrzymanie żłobków jest bardzo kosztowne. Czy nie warto zastąpić tego dodatkowym dochodem dla rodziny, aby był wybór czy matka dziecka chce zostać w domu a państwo i samorząd wspiera ją w większym stopniu, czy znajdzie opiekunkę do dziecka, klub malucha czy żłobek.

Myślę, że takie rozstrzygnięcia wykraczają poza możliwości samorządu. Natomiast warto dać rodzicom wybór. Bo jest też ten aspekt, że kontakt malucha z mamą w pierwszych miesiącach i latach jest kluczowy.

Czy w najbliższym czasie będzie kolejna racjonalizacja sieci białostockich szkół?

- W tej chwili nie mamy żadnych planów z tym związanych. Skutki działań, które do tej pory podjęliśmy właśnie w tym roku ostatecznie wchodzą w życie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny