Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włamywaczy repertuar był ogromny

Włodzimierz jarmolik
Włamywacze grasowali w Białymstoku od zawsze. Dolary też zawsze były cennym łupem.
Włamywacze grasowali w Białymstoku od zawsze. Dolary też zawsze były cennym łupem. sxc.hu
Sądząc po statystykach policyjnych, drukowanych w miejscowej prasie, zwłaszcza w "Dzienniku Białostockim', najbardziej zapracowanymi złodziejami w okresie międzywojennym, byli włamywacze. Starali się oni dostać do wybranego przez siebie obiektu na różne sposoby. Pomysłów im nie brakowało.

Na początek weźmy rok 1921. Przy Żytniej 9 mieszkał uczciwy białostoczanin Józef Kołodko. Prowadził mały interes saturatorowy, zasilany był też sporą gotówką przez brata zza oceanu. Pewnego kwietniowego dnia zastał on drzwi swego mieszkania wyjęte z zawiasów przy pomocy zwykłego łomu. Z szuflady w kredensie zniknęło 350 amerykańskich dolarów i 40 tysięcy marek polskich. Mało oryginalny pomysł złodzieja okazał się wcale skuteczny.

Z kolei w drugiej połowie lat 20. mistrzem od włamu do mieszkania, biura czy sklepu, był niejaki Ignacy Górski. Preferował on bardziej wyrafinowane metody. Upatrzone drzwi forsował przy pomocy świdra i piłki, do odkitowania okna używał zaś mesla i szpachelki. Agenci śledczy szybko jednak poznali się na jego sposobach i używanych narzędziach. To kosztowało pana Ignacego kilka odsiadek. Po ostatniej postanowił zmienić białostocki klimat i ruszył w teren na tzw. gościnne występy.

Najpierw był Knyszyn. Tutaj złodziej zainteresował się zamkniętymi drzwiami Kooperatywy Rolnej. Za pomocą swoich wypróbowanych klamotów zrobił w nich spory otwór, wyjął zamek i wlazł do środka. Nabrał różnego towaru na sumę prawie 600 zł. Po powrocie do rodzinnego miasta jego stały paser Hugo Szatauer szybko rozprowadził zagrabione rzeczy. Następnie Górski zmienił kierunek swoich operacji. To także należało do stałych chwytów doświadczonego złodzieja. Udał się na południe do Bielska Podlaskiego. Tutaj ogołocił sklep Enocha Częstochowskiego z towaru na kilkaset złotych. Do specjalnego worka trafiły pudełka z papierosami, opakowania herbaty, tabliczki czekolady. Ponieważ zraził się do swojego pasera, niezwykle skąpego, Górski sam postanowił rozprowadzić trefny towar.

To był błąd. Podając się za zbankrutowanego handlowca z prowincji opylił cały majdan sklepikarzowi Wacławowi Pastuszko. Ponieważ ten ostatni pozostawał już pod dyskretną obserwacją policji, złodziejaszek wpadł. Sąd ocenił jego wyjazdy terenowe na rok i trzy miesiące więzienia.
Bardzo klasyczne włamanie miało miejsce w lutym 1932 r. w samym środku Białegostoku. Był akurat piątek, więc Chaim Wajnsztadt, właściciel sklepu z galanterią skórzaną przy ul. Sienkiewicza 22, zamknął swój interes około godziny 16. Panował już zmierzch, ale ruch na ulicy był jeszcze całkiem spory. Wtedy właśnie do akcji przystąpili włamywacze. Sforsowali oni bez trudu główne wejście do budynku (ukręcenie kłódki za pomocą metalowego pręta), a później z niepozornej komórki przebili łomem, młotkiem i dłutem grubą ścianę i w ten mało wyrafinowany, ale skuteczny sposób dostali się do środka sklepu pana W. Tam splądrowali wystawę i wszystkie półki. Łupu było jednak tak dużo, że wynieśli tylko część. Reszta została w komórce.

W sobotę pan Wajnsztadt pojawił się około południa w swoim sklepie po zapomnianą korespondencję handlową. Natychmiast zauważył wielki bałagan, efekt nocnej pracy złodziei. Zawezwał oczywiście policję. Cóż mogła ona jednak poradzić? Włamanie było na tyle typowe, że pasowało do repertuaru przynajmniej kilkudziesięciu włamywaczy, nie licząc przyjezdnych.

Szczególną pomysłowością wykazali się pod koniec grudnia 1931 r. bracia Jan i Stefan Popławscy. Była pora zakupu choinek, więc i oni rozstawili swój asortyment na ul. Mickiewicza koło domu nr 18. Akurat z tyłu znajdował się sklep Józefa Wojtanowskiego z alkoholem. Choinkowe drzewka stanowiły świetny parawan, a świder w rękach wprawnych złodziejaszków również okazał się bardzo skuteczny. Sforsowali oni drzwi do magazynu i wynieśli z niego na przygotowany wózek dużo flaszek z gorzałką i kartony papierosów. Pomysł dobry, jednak policja też stanęła na wysokości zadania i nakryła choinkarzy. Starszy Jan dostał rok, młodszy niepełnoletni dozór policyjny.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny