Żyjemy jak jedno, pokłócimy się, przegadamy i znowu jest zgoda i dalej razem. I miłość jest. Bo bez niej ani rusz - mówią Nadzieja i Czesław Maliszewscy z Geniusz pod Sokółką.
20 sierpnia minęło siedemdziesiąt lat, od kiedy stanęli na ślubnym kobiercu. Nie przeszkodziła im nawet wojna.
- Ślub był bardzo skromny. Nie miałam białej sukni, do ołtarza szłam w pożyczonym kostiumie. Nie było wesela ani tańców. Tylko skromny obiad w tym pokoiku, w którym teraz rozmawiamy - wspomina pani Nadzieja.
Poznali się w Grodnie. Tam wtedy mieszkała pani Nadzieja.- Ojca, który mieszkał w Geniuszach, Niemcy wywieźli na roboty do Grodna. Miał prawo jeździć stamtąd rowerem do Geniusz, bo to tylko 40 kilometrów. I właśnie wtedy przez swoich krewnych zapoznał swoją Nadziejkę - mówi syn państwa Maliszewskich, Jerzy Marcin.
Młodzi szybko się w sobie zakochali. Ze ślubem nie czekali długo. Nie zważając na to, że wokół toczy się wojna, dali na zapowiedzi.
- Nie myśleliśmy wtedy o tym, że czasy są niepewne i jest niebezpiecznie - zapewniają.
Rok później na świat przyszedł pierwszy syn - Jureczek. Radość świeżo upieczonego ojca nie miała końca.
- Miałem trzy siostry i byłem u rodziców jedynym synem. Cały czas sam jak kołek, nie było nawet z kim pogadać - wspomina pan Czesław.
- Przyszedłem na świat 8 sierpnia 1945 - mówi pan Jerzy. - Mama ważyła 56 kg, a ja tu, w tym pokoiku się urodziłem ważąc aż 4,5 kg. Można sobie wyobrazić, jak ojciec płakał, gdy siedząc pod jabłonką dowiedział się, że ma syna.
Pani Nadzieja pamięta swoje przerażenie, jak z małym dzieckiem została sama. W 1945 roku jej męża zabrał sokólski Urząd Bezpieczeństwa. Był stolarzem i przez sześć tygodni zbijał tam trumny.
- Jego zabierali, a ja na rękach trzymałam małego Jureczka w beciku. Strasznie wtedy płakałam, bałam się o męża, nie wiedziałam co z nim będzie - mówi ze łzami w oczach pani Nadzieja.
- Mama oddała wszystko, co miała najdroższe: pierścionki i inne kosztowności. Wszystko oddała żonom ubeków, żeby tylko wypuścili ojca. Łapówki wzięły, a nic nie pomogły - dodaje syn państwa Maliszewskich.
Gdy pytam małżonków, jaka jest ich recepta na tak długi i szczęśliwy związek, lekko się uśmiechają i mówią tylko dwa słowa: miłość i szacunek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?