Jesteśmy przecież normalnymi ludźmi. Przecinamy wstęgi, podejmujemy oficjalne delagacje, ale też jeździmy na wakacje i wypoczywamy - dodaje usprawiedliwiając się wicewojewoda. - Nie widzę powodu, by ukrywać to przed społeczeństwem.
Dr Sergiusz Trzeciak, specjalista ds. wizerunku przestrzega, że polityka to nie show - biznes.
- Łatwo przekroczyć granicę śmieszności - argumentuje. - Należy pamiętać też o tym, że portale są ogólnodostępne i rządzą się swoimi prawami.
A to oznacza, że fotografie mogą zupełnie nieoczekiwanie, zacząć żyć własnym życiem, stać się przedmiotem drwin internautów. Wtedy bardziej szkodzą wizerunkowi, niż mu pomagają.
W sutannie i przy ciągniku
Bodajże każdy polityk z naszego regionu ma swój profil na portalu społecznościowym. Niektórzy nawet kilka. Sprawdziliśmy, co na nich zamieszczają.
Okazuje się, że w większości są tam informacje dotyczące pełnionych funkcji. Np. radny Sejmiku Cezary Cieślukowski, którego portret widnieje na tle flagi i orła informuje o inwestycjach, czy planowanych przedsięwzięciach w regionie. Natomiast poseł Krzysztof Jurgiel przede wszystkim promuje Prawo i Sprawiedliwość. Na profilu zamieszcza stanowiska partii, zdjęcia prezesa Jarosława Kaczyńskiego (ostatnio zwiedzał jakąś oborę i drwi z marszałka województwa Jarosława Dworzańskiego, który nosi skarpety do sandałów.
- Nie zależy mi na autopromocji - twierdzi wieloletni parlamentarzysta z Białegostoku. - Uważam, że portal to dobry sposób na komunikowanie się ze społeczeństwem. Staram się więc informować o tym, co dotyczy ludzi, a nie prowadzić przedwyborczą kampanię.
Służbowy jest także profil Bożenny Kamińskiej. Jedyne, prywatne zdjęcie to takie, na którym posłanka siedzi na skałach i je jabłko. W ten sposób przyłącza się do akcji "Zjedz jabłko na złość Putinowi".
- Mam poczucie humoru, ale nie należę do osób, które robią sobie zdjęcia - tłumaczy. - Dlatego też nie ma ich na profilu.
Nieco inaczej podchodzi do sprawy Adam Rybakowicz, na którego koncie pełno jest prywatnych fotek. Ot, choćby takich, na których pozuje w sutannie, z grupą roześmianych dziewcząt, czy z bananem, eksponując tatuaż na przedramieniu.
- Profil na Facebooku mam od lat i wykorzystuję go przede wszystkim do kontaktu ze swoimi znajomymi - twierdzi. - A przynajmniej tak było jeszcze do niedawna. Dlatego trafiają tam różnego rodzaju zdjęcia, także mniej oficjalne.
Rozmówcy nie przeszkadza fakt, że każdy może je obejrzeć.
- Nie mam powodu, by wstydzić się tych fotografii - przekonuje. - Poseł, to też człowiek, który ma swoje słabości i wady.
W podobnym tonie wypowiada się wicemarszałek województwa Karol Pilecki, który niejednokrotnie dał się już poznać jako osoba z dużym poczuciem humoru. Np. podczas uroczystości w suwalskim szpitalu, zamiast wygłaszać przemówienie, recytował wiersz, a w Sejnach, na jubileuszowych uroczystościach zaśpiewał piosenkę.
- Staram się zainteresować publiczność, a nie wygłaszać długie i nudne mowy - tłumaczy.
Na Facebooku można znaleźć zdjęcie wicemarszałka w todze, na motorze z językiem na brodzie, przy stole na którym siedzi jeż, oraz leżącego na trawie, z psem na plecach.
- Lubię zwierzęta, mam w domu dwa psy i stado kotów - wylicza Pilecki. - Stąd te fotografie.
Dlaczego wrzuca je do sieci? Ponieważ najpierw założył konto na Facebooku, a później zaangażował się w politykę.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że zdjęcia mogą być wykorzystane w różny sposób - dodaje. - To cena, jaką płacą osoby publiczne. Przy czym, w skrajnych przypadkach, można dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Bodajże najbardziej "luzackie" fotki można znaleźć na profilu wicewojewody Dzierżgowskiego. Pozuje on m.in. przy beli słomy i pomaga wicepremierowi Piechocińskiemu doić plastikową krowę. W sieci zamieścił też zdjęcie z Dodą, oraz na tle ciągnika. Przy maszynie wicewojewoda stoi w krótkich spodniach i kolorowych japonkach.
- Nie mam nic do ukrycia - tłumaczy polityk. - Profil mam od około czterech lat i w tym czasie, poza przecinaniem wstęg, z czego jestem bardzo dumny, robiłem wiele innych rzeczy. Uważam, że można je pokazać. Tym bardziej, że w większości przypadków fotografie oglądają znajomi.
A Rybakowicz tłumaczy to na swój sposób: - Po prostu nie zamierzam udawać, że cały dzień chodzę w garniturze.
Mężowi stanu nie wypada
Dr Trzeciak mówi, że politycy zamieszczają na profilach prywatne zdjęcia z dwóch powodów. Jedni po prostu mają do siebie dystans. Natomiast drudzy próbują kreować wizerunek polityka-swojaka.
- Czasem popadają ze skrajności w skrajność - wtrąca rozmówca. - W jednym przypadku zachowują się jak mężowie stanu, a w drugim - wchodzą na drzewa i udają małpy. Tak nie wypada - uważa specjalista do spraw wizerunku.
Czy "swojacy" mogą liczyć na większe poparcie w wyborach, trudno powiedzieć.
- Nie ma prostej relacji - mówi dr Sergiusz Trzeciak. - Liczba wejść na portal społecznościowy nie przekłada się na liczbę oddanych głosów.
I o tym powinni pamiętać politycy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?