Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 1:3. To trzecia porażka z rzędu (zdjęcia, wideo)

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Mateusz Piątkowski w 23. minucie wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie. To były miłe złego początki żółto-czerwonych w meczu ze Śląskiem.
Mateusz Piątkowski w 23. minucie wyprowadził Jagiellonię na prowadzenie. To były miłe złego początki żółto-czerwonych w meczu ze Śląskiem. Wojciech Wojtkielewicz
Trzecią porażkę z rzędu poniosła Jagiellonia Białystok, przegrywając u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:3. Żółto-czerwoni znów nie ustrzegli się błędów w defensywie.

[galeria_glowna]
Jagiellonia Białystok (1) 1
Śląsk Wrocław (0) 3
Bramki: 1:0 - Piątkowski (23), 1:1 - Mila (65-karny), 1:2 - Droppa (85), 1:3 - Ostrowski (89).
Jagiellonia: Słowik I - Waszkiewicz, M. Baran, Pazdan, Jasiński, Grzyb, Romanczuk (64. Drągowski), Frankowski (70. Wasiluk), Piątkowski, Gajos (90. Świderski), Tuszyński.
Śląsk : Pawełek - Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu, Mila, Machaj, Droppa (86.Hateley), Danielewicz (88. Calahorro), Pich (73. Ostrowski), F. Paixao
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 6435.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Spotkanie ze Śląskiem było już 10. z kolei, licząc poprzedni sezon, w którym białostoczanie nie potrafili zachować czystego konta. W sobotę mecz układał się po ich myśli przez godzinę. Prowadzili 1:0, jednak w 62. minucie faul w polu karnym popełnił Jakub Słowik. Konsekwencją była czerwona kartka i jedenastka dla gości, po której padł wyrównujący gol. W końcówce wrocławianie przechylili szalę na swoją korzyść.

- Na pewno nie chciałem osłabiać drużyny. Rzeczywiście, faulowałem, ale nie wiem czy był to faul na czerwoną kartkę. Sędzia jednak podjął taką, a nie inną decyzję. Chciałem zrobić wszystko alby ta bramka nie padła - tłumaczy białostocki bramkarz.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

To był kluczowy moment meczu, bowiem wcześniej wszystko szło zgodnie z nakreślonym przez trenera Michała Probierza planem. Analizując grę Śląska, zwracał uwagę, że rywal jest znacznie mniej groźny w ostatnich 30 minutach i jeśli uda się do tej pory dotrwać z korzystnym wynikiem, to w końcówce jest większa szansa, by skarcić przeciwnika. Połowa planu została wykonana z nawiązką, bowiem w 23. minucie, po podaniu Przemysława Frankowskiego, z piłką zabrał się na prawym skrzydle Mateusz Piątkowski, który strzałem w dalszy róg bramki pokonał Mariusza Pawełka.

- Wygrywaliśmy 1:0 i może nie prowadziliśmy gry, bo pozwoliliśmy Śląskowi na swobodne rozgrywanie piłki, ale nic nie zapowiadało, że nagle sytuacja się odwróci - przyznaje Patryk Tuszyński, napastnik Jagi.
Trzeba jednak oddać wrocławianom, że ich akcje też były groźne. Zanim wyrównali, jeszcze w pierwszej połowie m.in. w słupek trafił Flavio Paixao. Zaraz po przerwie Portugalczyk nie wykorzystał znakomitej wrzutki Dudu Paraiby, przenosząc piłkę nad poprzeczką. W końcu nadeszła 62. minuta, w której faulował Słowik, a rzut karny pewnie zamienił na bramkę Sebastian Mila, pokonując Bartłomieja Drągowskiego.
Młody golkiper przy strzale z 11 metrów był bez szans, ale już chwilę później popisał się fenomenalną paradą po strzale głową Roberta Picha. W 80. minucie znów Drągowski utrzymał Jagę w grze, wychodząc zwycięsko z pojedynku z Paixao.

- Trzeba pochwalić Bartka, bo dał naprawdę dobrą zmianę - przyznaje Probierz.

Być może świetne interwencje 17-latka na coś by się zdały, gdyby w 84. minucie do siatki trafił Piątkowski. Napastnik Jagi po błyskawicznej kontrze Tuszyńskiego otrzymał od niego dokładne podanie, jednak niecelnie główkował z kilku metrów. Niestety, za moment poszła akcja wrocławian, po której padł gol na 1:2. Krzysztof Ostrowski urwał się Radosławowi Jasińskiemu, wyłożył piłkę na 10 metr do Lukasa Droppy, a ten strzałem w okienko wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Białostoczanie, nie mając już nic do stracenia, odkryli się szukając wyrównania, jednak za moment emocje się skończyły. Tym razem z kryciem nie zdążył drugi ze skrajnych obrońców Adam Waszkiewicz i Ostrowski z bliska ustalił wynik meczu.

- Przed meczem analizowaliśmy naszą grę i jak słusznie zauważył trener, na 15. meczów tylko raz zagraliśmy na zero z tyłu. W trzech kolejnych spotkaniach tracimy po trzy bramki i na pewno musimy to przeanalizować i wziąć się za siebie - przyznaje Tuszyński.

Żółto-czerwoni, po dobrym początku rozgrywek, wyraźnie pikują w dół. Przerwać złą passę będzie raczej trudno w najbliższej kolejce, kiedy zmierzą się z Koroną w Kielcach, gdzie w ekstraklasie jeszcze nigdy nie wygrali.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny