Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wodociąg białostocki. Michał Ałtucho zażądał za wodociąg pół miliona rubli w złocie

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Białostoczanie musieli trzymać się za kieszeń. Szalała drożyzna na produkty spożywcze, elektrownia podnosiła ceny prądu, a wodociągi windowały rachunki  za wodę. Ogłoszenie ze stycznia 1920 roku
Białostoczanie musieli trzymać się za kieszeń. Szalała drożyzna na produkty spożywcze, elektrownia podnosiła ceny prądu, a wodociągi windowały rachunki za wodę. Ogłoszenie ze stycznia 1920 roku Muzeum Podlaskie w Białymstoku
Historia naszego wodociągu to potwierdzenie powiedzenia, że dużo wody musi upłynąć zanim sprawę się opisze. W białostockich realiach wodę przeliczano na konkretne pieniądze, których jednak nie było. Ale największym problemem był status prawny przedsiębiorstwa.

Wodociąg białostocki był spółką akcyjną, której głównym udziałowcem był Michał Ałtuchow i jego krewni. Po zjawieniu się w Białymstoku w 1919 roku, przeprowadzeniu konferencji z władzami miasta, Ałtuchow zwinął się i wyjechał do Rosji Sowieckiej. Zamieszkał w Petersburgu i tam zadbał o uaktualnienie dokumentów stwierdzających, że siedzibą Towarzystwa Akcyjnego Wodociągi Białostockie jest właśnie Petersburg. Tym samym władze Białegostoku znalazły się w przysłowiowej kropce.

W grudniu 1919 roku zawzięcie dyskutowano o możliwości przejęcia bądź wykupienia przez miasto całego przedsiębiorstwa. W końcu postanowiono, że "Rada Miejska uchwala polecić Magistratowi zwrócić się do Rządu w myśl odnośnych artykułów prawa o przekazanie zarządu wodociągu, jako przedsiębiorstwa opuszczonego przez właściciela, samorządowi miejskiemu". Nic to jednak nie zmieniło. W 1921 roku magistrat powołując się na postanowienia traktatu ryskiego dotyczące majątku obywateli polskich w Rosji i vice versa, ponownie próbował rozwikłać tę sprawę.

To też nie odniosło żadnego skutku. Wobec tego wystąpił do Sądu Okręgowego z wnioskiem o ustanowienie nad spółką kuratora. Został nim architekt miejski i prawa ręka prezydenta Szymańskiego, Bolesław Rybołowicz. To było połowiczne rozwiązanie problemu, które wywołało jednak falę krytyki skierowaną pod adresem władz, posądzanych o to, że to właśnie one, a nie spółka, podnoszą cenę wody. Sytuacja nabrzmiała pod koniec 1924 roku.

Oliwy do ognia dolał sam Rybołowicz, który wystąpił do sądu o uznanie Ałtuchowa za zaginionego, a jednocześnie na mocy prawa działał w jego imieniu.

Nie trzeba było długo czekać na to, aby w Białymstoku, jak to sarkastycznie komentowano, zjawił się "trup" Ałtuchowa i przystąpił do twardych negocjacji z magistratem. Obśmiewano je jako "pieregawory".
Rybołowicz, który znalazł się w dwuznacznej sytuacji, nie widząc innego rozwiązania na ręce prezydenta Szymańskiego złożył rezygnację ze stanowiska kuratora wodociągu. Jego następcą od 1 stycznia 1925 roku został inżynier Mieczysław Malinowski. Tymczasem głównym problemem stały się negocjacyjne warunki postawione miastu przez Ałtuchowa. Zaczął z pozycji siły oświadczając, że na 7200 akcji on jest właścicielem 4600. Jeśli magistrat przyjmie jego warunki, to gotów jest przenieść spółkę, wtedy już z Leningradu, do Białegostoku. Magistrat jednak miał udzielić mu wszelkiej pomocy przy załatwianiu tej procedury w odpowiednich ministerstwach. Jeśli nie, to gotów jest sprzedać akcje władzom miasta po 90 rubli w złocie za jedną. Złożył też propozycję związaną z przyszłą rozbudową przedsiębiorstwa. Okazało się, że jeszcze przed wojną dokonał zakupu ziemi, która umożliwiłaby rozwój wodociągu. Teraz proponował jej sprzedaż na korzystnych dla siebie warunkach. Kończąc swoje "pieregawory" Ałtuchow zastosował klasyczny szantaż, prosząc magistrat o szybką decyzję ,bo może się rozmyślić, poczym wyjechał do Leningradu.

W magistracie zawrzało. Do rozpatrzenia propozycji w listopadzie 1924 roku powołana została specjalna komisja w składzie: dr Zygmunt Siemaszko, Wincenty Hermanowski, Franciszek Godyński i Władysław Olszyński. Ale i ona była bezradna wobec istotnych luk w polskim prawie. Sprawa wodociągu omawiana była niemal na każdym posiedzeniu rady miejskiej. Przypominało to szlacheckie sejmikowanie. Przewodniczący rady Feliks Filipowicz z trudem opanowywał emocje radnych.

Sprawa wodociągu okazała się poważnym kryzysem. W końcu zgodzono się, że "Rosjanin nie może korzystać z takich praw w Polsce, jakich Polak absolutnie nie ma w Rosji" i postanowiono szukać pomocy w Warszawie, aby ustanowić nad wodociągiem zarząd państwowy.

Sprawa jednak szybko nie miała swojego finału. Dopiero w 1928 roku Rada Ministrów przyjęła projekt rozporządzenia o "likwidacji dawnych rosyjskich przedsiębiorstw i osób prawnych na terenie Polski". Dotyczyło ono spraw związanych z ogromnymi kwotami ulokowanymi w towarzystwach ubezpieczeniowych i bankach, których w Białymstoku też było kilka, no i wodociągu.

Moment wprowadzenia tego rozporządzenia nie był zbyt szczęśliwy. Zbiegł się z wybuchem globalnego kryzysu gospodarczego. Opinia publiczna krytykowała władze, że trzeba było aż 10 lat niepodległości, gdy Rosjan w Białymstoku nie było już od 13 lat, aby zająć się tak ważnym problemem.

I tak dochodzimy do sprawy złotego zegarka, od którego rozpocząłem ten historyczny szkic białostockiego wodociągu. Wspomniana już dedykacja na jego kopercie "Prezesowi Feliksowi Filipowiczowi na pamiątkę pierwszych pięciu lat współpracy urzędnicy Wodociągu Białostockiego 1. XII. - 1933", jednoznacznie wskazuje na przewodniczącego rady miasta jako głównego aktora tej zagmatwanej historii.

Ale przecież kluczowymi postaciami byli Rybołowicz, Malinowski, Siemaszko, Godyński, Olszyński. Sam Filipowicz pozostawał w cieniu. Czyżby przyjął rolę reżysera pociągającego za sznurki, które uruchomiały kolejne odsłony w tym polsko-rosyjskim teatrzyku na wodzie? Dlaczego wolał pozostawać na uboczu, mimo swej eksponowanej funkcji przewodniczącego rady miasta? Dlaczego nigdy, przez całe 10 lat nie zajął zdecydowanego stanowiska, a jednocześnie jako jedyny (?) od pracowników wodociągu otrzymał takie wyróżnienie?

O tej nierozwikłanej zagadce cennego podarunku dla przewodniczącego rady miasta, za tydzień.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny