- To była straszna noc. Poszliśmy spać przed północ ą. Około 3 obudził nas niesamowity huk i trzask. W domu przez chwilę zrobiło się tak jasno, jakby był dzień. Nigdy wcześniej tak się nie bałam - opowiada Genowefa Kosman z Warszawy.
We wsi Plebanowo, gm. Krynki przeżyła najgorszą burzę swojego życia.
W środę w ubiegłym tygodniu w okolicach Krynek potężnie grzmiało i błyskało przez kilkadziesiąt minut. Właśnie wtedy w dąb, który znajduje się prawie w samym centrum wsi Plebanowo uderzył piorun.
Pod drzewem stała mała drewniana szopa. Miała może ze 2 metry wysokości. Trzymano tam drobne narzędzia. Dąb zbytnio nie ucierpiał, ale budynek w ciągu kilku sekund stanął cały w ogniu. W zasięgu ognia znalazło się nie tylko drzewo, ale też krzewy, które rosną dookoła.
- Szopa zaczęła się palić jak pochodnia. Gdyby nie ogromna ulewa, która przyszła razem z burzą, to nie wiadomo czy pożar skończyłby się tylko na tym budynku - wzdycha pan Genowefa i pokazuje, jak blisko od szopy z jednej strony stoi duża drewniana stodoła, a z drugiej dom. Stodoła stoi w odległości 6 metrów od szopy, a do domu jest 10 metrów. Budynek mieszkalny jest podzielony na dwie części - drewnianą i murowaną. Pierwsza stoi pusta, ale w tej drugiej trwa remont. Gdyby ogień przeniósł się na dom, właściciele mogliby stracić wszystko nad czym ciężko pracowali.
- W czasie burzy nie było nikogo w tym domu. Myślę, że jeszcze nie wiedzą jak wielkie szczęście mieli- mówi pani Genowefa.
Ale nie tylko właściciele uratowanego domu nie byli świadomi zagrożenia.
Kilka metrów od pogorzeliska, po drugiej stronie drogi, mieszka samotna starsza kobieta, która niedosłyszy. Dopiero rano, gdy wyszła z domu, dowiedziała się, że coś we wsi się wydarzyło. Całą burzę spokojnie przespała we własnym łóżku. Nie obudziły jej nawet cztery zastępy straży pożarnej, które przez kilka godzin uwijały się praktycznie pod jej oknami.
Kilkanaście minut po zgłoszeniu pożaru na miejsce przyjechała straż. Mieszkańcy nie próbowali gasić pożaru, bo na zewnątrz wciąż grzmiało i błyskało.
Do Plebanowa zostały przysłane cztery jednostki straży pożarnej z Krynek, Szudziałowa i Sokółki. Do wczesnych godzin porannych trwało dogaszanie resztek szopy, która spłonęła doszczętnie. Ostatni strażacy wyjechali ze wsi w czwartek, tuż przed godz. 6.
Teraz o tej strasznej nocy będzie mieszkańcom przypominała opalona kora dębu.
- Mieliśmy tylko jedno wezwanie, do pożaru budynku gospodarczego w Plebanowie. Dlatego mogę powiedzieć, że przynajmniej dla strażaków ta noc przebiegła dość spokojnie- mówi Stanisław Kondrat z Komendy Powiatowej PSP w Sokółce.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?