Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Epicentrum to katastrofa tylko dla wytrwałych

Jerzy Doroszkiewicz
Nawet widowiskowy słup ognia, czy klonujące się tornada nie pomogą fabule, w której fabuły niezbyt wiele, za to musi być nawiązanie do mitu zjednoczonej amerykańskiej familii.
Nawet widowiskowy słup ognia, czy klonujące się tornada nie pomogą fabule, w której fabuły niezbyt wiele, za to musi być nawiązanie do mitu zjednoczonej amerykańskiej familii.
Kino katastrofami karmi się od samego początku. Dziś jednak nie wystarczą widowiskowe sekundy.

Kino katastroficzne co i rusz przeżywa renesans. Pewnie dlatego, że jeśli scenarzystom brakuje wyobraźni albo nie mają nic do powiedzenia, swoją pustkę chcą wypełnić efektownymi scenami.

W filmie "Epicentrum" pozornie ma być inaczej. Oto zdesperowani łowcy burz wyposażeni w opancerzony pojazd za punkt honoru postawili sobie wjechanie w przysłowiowe oko cyklonu i uwiecznienie go od wewnątrz. Rzekomo dla dobra nauki chcą zaryzykować życiem, by tylko mieć interesujące ujęcia. Równolegle bohaterami są uczniowie college, a przy okazji filmowcy amatorzy. Łatwo się domyślić, że część filmu będzie odtworzeniem found footage, czyli zapisów z ich kamer. Na cud jednak lepiej nie liczyć.

Jedno można zdradzić - tornado, a właściwie tornada nadejdą nad senne miasteczko i zamienią je w ruinę. Do widoku nieszczęść w nie mniejszym stopniu przywykł dziś i oswoił się z nimi każdy telewidz. Anonimowa krzywda mało już kogo porusza, raczej stanowi niezbędny element każdego serwisu informacyjnego. Dlatego w kinie o nieco większych aspiracjach, niż pokazanie katastrofy, przydaliby się jacyś bohaterowie, z którymi chciałoby się przeżywać jakieś emocje. Tego po "Epicentrum" nie ma co się nawet spodziewać. Są sztywni, mówią komunały, a sympatyczna para idiotów ryzykujących życie z telefonami komórkowymi w dłoniach, chcących zdobyć sławę na You Tube budzi więcej uczuć niż dramat dotkniętych tornadem.

Po zakończeniu seansu przez parę dni pozostają przed oczami plastyczne obrazy nadciągającego tornada i zniszczeń jako żywo przypominających efekty działalności huraganu "Katerina". Jeśli w stareńkim filmie tytułowy Grek Zorba, mówił o finale "jaka piękna katastrofa" był sto razy bliższy prawdy niż reżyserujący "Epicentrum" Steven Quale.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny