Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana Klimatu. Tu można oddychać kulturą

Urszula Krutul [email protected]
Za 15 lat będziemy samowystarczalnym organizmem z ambasadami na terenie miasta - śmieje się Damian Kudzinowski (z lewej, na zdjęciu z Jackiem Łasiewickim). - A tak naprawdę, to zobaczymy. Czasami wszystko może się zmienić z dnia na dzień. Mam nadzieję, że cały czas będziemy iść do przodu.
Za 15 lat będziemy samowystarczalnym organizmem z ambasadami na terenie miasta - śmieje się Damian Kudzinowski (z lewej, na zdjęciu z Jackiem Łasiewickim). - A tak naprawdę, to zobaczymy. Czasami wszystko może się zmienić z dnia na dzień. Mam nadzieję, że cały czas będziemy iść do przodu. Wojciech Wojtkielewicz
Stworzyli w Białymstoku miejsce, które istnieje niecały rok, a już jest uznawane przez wielu za kultowe. Jacek Łasiewicki i Damian Kudzinowski ze Zmiany Klimatu opowiadają o kulturze, pomysłach na siebie, klientach i o tym, dlaczego im się chce.

Odbywają się u was spektakle, spotkania autorskie, koncerty, retro dancingi. A w ten weekend zapraszacie na kolejną ciekawą imprezę: festiwal muzyczny Latający Łysy Pingwin. Co jeszcze szykujecie i czym zaskoczycie?

Jacek Łasiewicki: Tu nie do końca chodzi o to, żeby kogoś czymś zaskoczyć. Lubimy zmiany i nowe rzeczy. Dlatego myślimy, żeby wejść z kinem, chcemy też bardziej zaangażować się w teatr. Zobaczymy, co się z tego urodzi.

Damian Kudzinowski: Mamy też coś, co nie mieści się nam w lokalu. Rozejrzeliśmy się dookoła, popatrzyliśmy na adres, pod którym się znajdujemy: Warszawska. Stwierdziliśmy, że to najfajniejsza ulica w mieście, więc od 15 do 17 sierpnia spróbujemy wspólnie poświętować. Głównym gościem będzie oczywiście nasza Warszawska. Pokażemy białostoczanom, że to fajne miejsce. Myślimy o takim świętowaniu częściej. W październiku minie rok odkąd tu jesteśmy. Sądzę, że przez kolejny będzie więcej działań cyklicznych, festiwalowych, nowe projekty. Będzie się dużo działo.

A pamiętacie najlepszą imprezę przy Warszawskiej?

Jacek: Myślę, że ona jest jeszcze przed nami (śmiech). A mówiąc poważnie, dla mnie dużym zaskoczeniem był koncert gitarzysty Regiego Wootena. Towarzyszyli mu Krzysztof Ścierański i Przemek Kuczyński. To był chyba pierwszy koncert, gdzie nie zmieścili się wszyscy ludzie, którzy przyszli. Bilety rozeszły się na kilka dni przed występem.

Damian: Ja pamiętam te wszystkie imprezy, kiedy przy okazji świąt, czy długiego weekendu przychodziło do nas tyle osób, że brakowało miejsc. To niesamowicie miłe uczucie.

Skoro przychodzą na święta, to może organizują też u was wesela?

Jacek: Zdarzyło się kilka wesel. Ale nie na zasadzie, że ludzie wynajmowali cały klub, tylko rezerwowali stoliki. I - co nas cieszy - bardzo dobrze się bawili. Zdarzały się nam też wieczory panieńskie czy kawalerskie, urodziny. Kiedyś nawet wesele przeniosło się do nas z pewnej restauracji, której nazwy nie zdradzę (śmiech). I stwierdzili, że tutaj jest lepiej.

Damian: Fajne jest to, że w takich wypadkach ludzie dopasowują się do formatu, który im proponujemy.

A czujecie się uczestnikami życia waszych stałych bywalców?

Jacek: Zdecydowanie. Często tacy ludzie stają się szybko naszymi przyjaciółmi. Siedzimy razem przy stoliku, gadamy. Dają nam odczuć, że robimy coś fajnego. To jest bardzo miłe i ważne
.
Damian: Jest jakiś procent ludzi, którzy do nas zaglądają i nie pasuje im estetyka. I to trzeba uszanować. Ale ci, którym to miejsce się podoba, bardzo często szybko wsiąkają i dopytują na przykład o abonamenty na koncerty (śmiech).

Kto was odwiedza? Czy da się sklasyfikować typowego bywalca Zmiany Klimatu?

Damian: Mamy pewną niszę. Nazywa się wszyscy.

Jacek: Nie jest tak, że odwiedzają nas tylko nastolatkowie, albo tylko starsi ludzie. Często mamy imprezy, które mimo górnolotności stwierdzenia, naprawdę łączą pokolenia. Zdarza się, że mama z córką spotykają się na imprezie i dobrze się razem bawią.

Damian: I jeszcze odciągają babcię od baru (śmiech).

Jacek: Nie robimy imprez skierowanych do konkretnej grupy osób. Teraz przygotowujemy festiwal Latający Łysy Pingwin. To impreza, na której coś dla siebie znajdzie i miłośnik mocniejszego grania, i fan alternatywy, hip-hopowiec. Ktoś, kto lubi jazz i ten, kto wybiera piosenki z dobrym tekstem. Mieszamy tak, żeby każdy mógł przyjść i dobrze się czuć.

Damian: Nie lubię miejsc, w których jeżeli masz grzywkę zaczesaną w lewą stronę i odpowiedni kolor spodni, to wejdziesz i będziesz czuł się dobrze. A jeśli jesteś 5 centymetrów za niski, to wypad. Dla mnie ideał miejsca, które jest na pograniczu knajpy i domu kultury, to takie, gdzie pojawiają się różni ludzie, spotykają się, wymieniają poglądami i są o te spotkania bogatsi.

W dzisiejszych czasach wielu osobom nic się nie chce. Wy się wyłamujecie ze schematu, robicie rzeczy ciekawe, trzęsiecie kulturą w Białymstoku. Dlaczego wam się chce?

Damian: Chyba nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Jednym się po prostu chce, a innym nie. Tak było zawsze i pewnie tak będzie.

Jacek: Wychodzę z założenia, że jeżeli nie mamy miejsca, w którym chcemy spędzać czas, to trzeba takie miejsce sobie stworzyć. Tak samo z imprezami. Stwórzmy sobie wydarzenia, na które sami z ochotą pójdziemy. I my działamy według takiego schematu.

Damian: Białystok będąc miastem na dorobku ma wątłą tkankę kulturalno-społeczną. Takich osób jak my jest jeszcze kilka. Razem tworzymy coś, co sprawi, że nasze wnuki będą mogły mieszkać w bardzo fajnym, dobrze rozwiniętym kulturalnie mieście. Dzięki temu, że my próbujemy coś robić.

Czujecie się czasem jak instytucja kultury? Robicie w końcu rzeczy, których niejedna placówka mogłaby wam pozazdrościć.

Jacek: Każdy robi swoje. Kiedyś, jeszcze przed wojną, funkcjonowały Domy Ludowe. Nawet Teatr Węgierki był stawiany jako Dom Ludowy. Wtedy to działało na takiej zasadzie, że jak ludzie chcieli coś mieć, to sobie to robili. Potem przyszedł Stalin, uznał, że urzędnicy lepiej wiedzą, co mieszkańcy chcą i tak trwa to, w mało zmienionej formie, do tej pory. Władza się wprawdzie zmieniła, ale niektórzy urzędnicy dalej wiedzą lepiej, czego chcą mieszkańcy, jakiej kultury im potrzeba i za jaką tęsknią.

Ja się kompletnie z tym nie zgadzam i robię razem z Damianem to, co nas interesuje i, co ważniejsze, pasuje naszym gościom. A to, że miasto ma jakieś instytucje kulturalne, jest normalne. One muszą coś robić, muszą wykazać się. I jedne rzeczy wychodzą im lepiej, inne gorzej (tak jak nam). Ale to też jest kwestia gustu.

Damian: Nie ma co antagonizować. Jeśli ktoś zagląda do Zmiany Klimatu, to widzi, że dzieją się tu również rzeczy organizowane przez instytucje kultury. Często współpracujemy. To, co robimy, pokazuje żywotność kultury. Niektóre instytucje są skostniałe i to przekłada się na organizowane przez nie imprezy. To, co nas od nich różni, to fakt, że robimy wszystko za własne pieniądze, zasilani entuzjazmem osób, które z nami współpracują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny