-Wzięłam go na ręce. Nie oddychał. Przytulałam go, mocno go przytulałam. Prosiłam, żeby dał jakiś znak... Matko Boska... - Katarzyna mówiła z wielkim trudem, zanosząc się płaczem. - To trwało może 15-20 minut. On nie krzyczał, nie ruszał się. Zawinęłam go w kocyk i zaniosłam do pokoju na łóżko.
Wtorkowe wyjaśnienia Katarzyny przed sądem trwały długo. Co chwila oskarżona przerywała, płakała, trzęsła się. Żeby jej ułatwić mówienie, sąd zarządził nawet, by w tym czasie dziennikarze jej nie nagrywali, nie robili zdjęć.
Katarzyna do zabójstwa syna się nie przyznała. Potwierdziła to, co mówiła w śledztwie: dziecko urodziło się martwe. Było okręcone pępowiną, nie oddychało. 31 lipca ubiegłego roku wieczorem urodziła je sama, w domu, pod prysznicem, w tajemnicy przed rodzicami. Ale oskarżona 19-latka nie potrafiła we wtorek odpowiedzieć na pytania sądu o jej gumkę do włosów. Nie wiedziała, jak znalazła się na szyi jej nowo narodzonego dziecka.
Zaraz po porodzie - na przełomie lipca i sierpnia ubiegłego roku - Katarzyna udusiła dziecko gumką. Takie jest stanowisko prokuratury. Na początku października zwłoki noworodka znalazł mężczyzna spacerujący z psem po osiedlu Białostoczek.
Biegli ustalili, że chłopczyk urodził się żywy. Katarzynę badał zespół złożony z psychiatrów i psychologa. Miał sprawdzić, czy matka nie działała w szoku poporodowym. Za tzw. dzieciobójstwo groziłaby jej łagodniejsza kara. Biegli wykluczyli taką ewentualność.
Zdaniem prokuratury, Katarzyna od początku nie chciała dziecka. Utrzymywała ciążę w tajemnicy. Pytania najbliższych o jej rosnący brzuch zbywała, zaprzeczała, że jest w ciąży.
W aktach sprawy są zapisy rozmów przez internet jej i jej chłopaka - rok starszego Piotra W. Wynika z nich, że nienarodzone dziecko Katarzyna określała bezosobowo, mówiła o nim "to". We wtorek w sądzie mówiła już o dziecku, o swoim synku, o Igorku. Pytana o to, stwierdziła, że to stres spowodował taką rozbieżność w jej wyjaśnieniach.
- Piotr chciał oddać dziecko, naciskał na mnie. A ja w głębi duszy wiedziałam, że je zatrzymam i wychowam - wyjaśniła we wtorek Katarzyna. Wiele razy podkreślała, że nie miała w nim wsparcia.
Piotr W. przyszedł na rozprawę. Był świadkiem. W innym postępowaniu odpowie za utrudnianie śledztwa, pomoc w zacieraniu śladów przestępstwa i znieważenie zwłok. Przez nieustalony czas ukrywał ciało w swojej piwnicy w torbie, potem porzucił w zaroślach.
Z jego zeznań wynika, że namawiał Katarzynę na wizytę u lekarza. Martwił się, bo nie chciała pomocy, nie chciała rodzić w szpitalu. Twierdził, że chciał stworzyć z nią i dzieckiem rodzinę. W czasie jednego z przesłuchań powiedział, że ma wątpliwości, czy dziecko rzeczywiście urodziło się martwe.
Kolejni świadkowie, m.in. rodzice i siostry oskarżonej, będą zeznawać w czwartek.
Imię oskarżonej zmieniliśmy
Za zabójstwo dziecka 19-letniej Katarzynie grozi 25 lat pozbawienia wolności
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?