Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny Dariusz Strychalski ukończył bieg przez Dolinę Śmierci

Anna Kopeć [email protected]
Dariusz Strychalski to przykład niepokonanej siły, jaka drzemie w człowieku. Na trasie ultramaratonu Badwater słabł, wymiotował, ale się nie poddał i ukończył go przed czasem.
Dariusz Strychalski to przykład niepokonanej siły, jaka drzemie w człowieku. Na trasie ultramaratonu Badwater słabł, wymiotował, ale się nie poddał i ukończył go przed czasem. Filip Bojko
Kiedy był dzieckiem lekarze nie dawali mu szans na życie. Niepełnosprawny Dariusz Strychalski ukończył morderczy bieg przez Dolinę Śmierci.

Temperatura sięgająca powyżej 50 stopni Celsjusza, różnice wysokości, trzy łańcuchy górskie, 217 kilometrów i tylko 48 godzin na takiej trasie. Tak wygląda Badwater - najtrudniejszy na świecie ultramaraton przez kalifornijską Dolinę Śmierci. Takie wyzwanie podejmują tylko najlepsi: biegacze, triathloniści, rajdowcy i alpiniści z całego świata. Wśród nich także niepozorny Dariusz Strychalski z Łap.

- Na mecie byłem totalnie wykończony i nie wierzyłem, że coś takiego mi się udało - mówi skromnie Dariusz Strychalski.

Może nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że taki morderczy wyścig ukończył niepełnosprawny sportowiec. Kiedy miał osiem lat potrąciła go ciężarówka. Lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Ale po prawie dwóch miesiącach chłopiec wreszcie odzyskał przytomność. Przeszedł też kilka skomplikowanych operacji i długotrwałą rehabilitację. Dziś Dariusz niedowidzi na jedno oko, ma przykurcz prawej ręki i niedowład prawej nogi. To mu jednak nie przeszkadza, by brać udział w trudnych wyścigach. Badwater pokonał dokładnie w 45 godzin 11 minut i 10 sekund. Prawie 3 godziny przed zakończeniem limitu czasu. Na metę dotarł jako 73. zawodnik. Miał chwile zwątpienia.

- 40 km przed metą nie miałem już siły, nogi były jak z waty, głowa ciężka jak z betonu, nie kontrolowałem własnego ciała. Organizm potrzebował pożywienia, ale głowa strajkowała i nie pozwalała mi nic przełknąć - opowiada Dariusz Strychalski. - Łykając każdy kęs myślałem o setkach przyjaciół i znajomych, którzy trzymali za mnie w tamtej chwili kciuki i dopingowali choć w Polsce była akurat noc. Dzięki nim odzyskałem siły.

- Darek jest ucieleśnieniem słów, że warto wierzyć i realizować swoje największe marzenia. Krew, łzy, paląca temperatura, brak snu i walka z czasem przestają mieć znaczenie, gdy wspierasz niepełnosprawnego sportowca, który mierzy się ze zdrowymi biegaczami - pisze o ultramaratończyku Jakub Górajek, który był w ekipie pomagającej Dariuszowi w tym wyczynie.

To było drugie podejście Strychalskiego do najtrudniejszego wyścigu świata.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny