Brama była murowana. Otaczała ją fosa. Zamykała wylot ul. Warszawskiej, która kończyła się za dzisiejszą ul. Elektryczną i przechodziła dalej w Przedmieście Warszawskie - twierdzi dr hab. Małgorzata Dolistowska, prodziekan ds. nauki Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej.
Mowa o bramie, która za czasów Branickich stała w pobliżu budynku przy dzisiejszej ul. Warszawskiej 44.
Miasto otoczone było ogrodzeniem. Bramy otwierane były tylko w ciągu dnia. Strażnicy kontrolowali wchodzących i wychodzących. Brama z ulicy Warszawskiej została rozebrana w 1806 roku decyzją ówczesnych władz pruskich. Pojawił się pomysł, by ją odtworzyć.
- Oczywiście nie w miejscu, gdzie przeszkadzałoby to w komunikacji. Jeśli nie odtworzenie, to może warto byłoby chociaż zaznaczyć miejsce w nawierzchni, gdzie brama była zlokalizowana - mówi Zbigniew Klimaszewski ze stowarzyszenia Nasze Bojary.
Odtworzenie bramy to jeden z pomysłów, które znalazły się w nowym programie ochrony i rozwoju drewnianej dzielnicy.
- Od lat dopominamy się o utworzenie na Bojarach parku kulturowego. Władze miasta wciąż nam nie odpowiedziały. Postanowiliśmy więc wystąpić z nową propozycją. Skoro nie park kulturowy, to może program zostanie przez urzędników zaaprobowany - podkreśla Zbigniew Klimaszewski.
Oprócz Bramy Warszawskiej, stowarzyszenie proponuje też odtworzenie Bramy Pieczurskiej (stała niedaleko skrzyżowania dzisiejszej ul. Warszawskiej i Pałacowej).
- W dzisiejszych uwarunkowaniach urbanistyczno-architektonicznych, pomysł rekonstrukcji bram nie ma najmniejszego uzasadnienia. Przed laty wyznaczały one granice Białegostoku. Dziś granice się przesunęły, zmieniła szerokość ulic i przede wszystkim pojawiła się nowa zabudowa, będąca świadectwem kolejnych etapów rozwoju naszego miasta - mówi Małgorzata Dolistowska.
Do pomysłu sceptycznie podchodzi też Andrzej Meyer, wiceprezydent Białegostoku.
- Nie ma sensu wznosić "nowych zabytków". Można jedynie zastanowić się nad postawieniem tabliczek informacyjnych w miejscach lokalizacji dawnych bram - mówi.
Stowarzyszenie ma jednak szereg innych pomysłów. Domaga się np. udostępnienia jednej z chat należących do gminy na potrzeby Izby Bojarskiej.
- Byłby to rodzaj muzeum, w którym zwiedzający zobaczyliby, jak wyglądało wnętrze bojarskie z XIX wieku. Za rządów Ryszarda Tura mieliśmy już obiecany taki dom, ale niestety strawił go pożar, a w międzyczasie zmienił się prezydent - mówi Zbigniew Klimaszewski.
Andrzej Meyer twierdzi, że obecne władze również robią wiele dla ochrony Bojar. - Sukcesywnie remontujemy gminne domy. Już niedługo będzie ogłoszony kolejny przetarg na budowę wiatraka u zbiegu ul. Słonimskiej i Piasta - mówi.
Zbigniew Klimaszewski uważa, że to za mało. - Proponujemy, by władze udostępniały gminne domy artystom. W programie jest też mowa o potrzebie zasadzenia nowych drzew, by Bojary miały klimat dzielnicy-ogrodu - podkreśla.
Szczegółowy program stowarzyszenie planuje przedstawić władzom miasta, które wyłonią się po jesiennych wyborach.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?