Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przychodzi facet do lekarza i czasem bywa śmieszny

Jerzy Doroszkiewicz
Kad Merad i Dan Boon tworzą na ekranie bardzo sympatyczną parę. Bohaterów lubi się bardziej niż samą fabułę.
Kad Merad i Dan Boon tworzą na ekranie bardzo sympatyczną parę. Bohaterów lubi się bardziej niż samą fabułę.
Francuskie komedie bawią Europejczyków od lat. Może Dan Boon nie jest następcą jedynego w swoim typie Louisa de Funesa, ale umie rozbawić widzów.

Sam pomysł na komedię nie jest szczególnie odkrywczy. Przecież już wielki Moliere już w XVII wieku napisał "Chorego z urojenia". "Przychodzi facet do lekarza" jest jakby wariacją tej historii wzbogaconą o elementy allenowskiego "Bananowego czubka" i naszych "Rozmów kontrolowanych". Dziwne? Niekoniecznie. Wszystko zaczyna się dość stereotypowo i jednoznacznie komediowo. Dan Boon to ekranowy 39-letni hipochondryk, który dla własnego zdrowia boi się nawet kontaktów z kobietami. Jego zaufany lekarz, a właściwie i przyjaciel postanawia pozbyć się kłopotliwego towarzysza namawiając go do znalezienia sobie partnerki. Już samo przygotowanie profilu na portalu randkowym i pierwsze spotkania w realu są wystarczającym powodem do kilku naprawdę zabawnych gagów. Ale francuski komik poszedł w swojej wizji komedii o wiele dalej - i nie do końca smacznie.

Swojemu hipochondrykowi każe stać się najpierw ofiarą pomyłki jak w naszych "Rozmowach kontrolowanych". Uznany za bohaterskiego przywódcę powstania w nieistniejącym państwie dziwnie podobnym i z nazwy i z umundurowania okupantów do Czeczenii, chętnie wciela się w rolę bohatera, zaskarbiając sobie względy rewolucyjnie usposobionej znudzonej bogaczki. I znów - walka o zachowanie tajemnicy to niewyczerpane źródło sytuacyjnych gagów. Może i znanych z setek innych komedii, ale zawsze zabawnych. Jednak Boonowi i tego było mało. Wzorem Woody Allena swojego bohatera wysyła, a właściwie deportuje do owej okupowanej fikcyjnej krainy. Tam już żartów nie będzie. Komedia obyczajowa zamienia się w komedię akcji, ale kiedy sypią prawdziwe kule, leje krew i padają zabici, wcale nie jest śmiesznie. I nie chodzi tu o śmiech z rewolucji czy mordobicie, jako dopuszczalny w zachodnim świecie sposób na wydobywanie zeznań z rzekomo przywykłych do tego uchodźców ze wschodu czy Bałkanów. Po prostu - nie ma to wiele wspólnego z zapowiadaną lekką komedią o hipochondryku, a staje się wyraźnym przerostem formy nad pomysłem.

Pośmiać się na tym filmie można nieźle, ale krwawy zwrot akcji przed końcem zdecydowanie psuje obraz lekkiej francuskiej komedii.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny