Powracamy do zbiorów Tadeusza Chańki, który od ponad 30 lat pasjonuje się historią Białegostoku i gromadzi związane z nią pamiątki. Przed tygodniem prezentowaliśmy pocztówki z czasów carskich. Dziś zdjęcia z okresu późniejszego i z lat międzywojennych, gdy Polska odzyskała niepodległość.
Warto przywołać tę atmosferę. Kwitnie życie kulturalne, odbywa się wiele imprez. Goście z Włoch uczestniczą w uroczystości nadania imienia 42 pułku piechoty. Obecni są rajcy miejscy, dyplomaci i licznie przybyli białostoczanie. Przed kościołem św. Rocha jego budowniczowie z księdzem Abramowiczem - sylwetki tak wyraźne, że może ktoś rozpozna swoich bliskich. A na ulicy Zielonej (obecna Zamenhofa), proszę, powstaje kanalizacja. Jest rok 1920. Mieszkańcy z radością oczekiwali na te zmiany, wylewanie nieczystości wprost na ulicę na pewno utrudniało życie i szpeciło wygląd ulicy, tym bardziej , że było to prawie centrum.
W tymże samym czasie, na kolejnej fotografii uczniowie gimnazjum króla Zygmunta Augusta - wyglądają bardzo dorosło, co nam dziś może się wydawać dziwne. Ale to dlatego, że i rzeczywiście byli starsi, bo później zaczęli naukę, na przeszkodzie stanęła bowiem wojna, jeszcze niedawno walczyli z bolszewikami o wolną Polskę. A jakie eleganckie towarzystwo spaceruje po parku.
- Piękne są te fotografie - mówi Tadeusz Chańko. Swoje zainteresowanie starym Białymstokiem tłumaczy prosto. Chciał się dowiedzieć jak wyglądało nasze miasto przed laty, jak żyli ludzie. - Pamiętam, że już w dzieciństwie zastanawiałem się, dlaczego stare budynki mają taką piękną architekturą, a te stawiane po wojnie są zupełnie bez wyrazu, typowe klocki - przyznaje. - Fascynowała mnie kamienica przy ul. Sienkiewicza, stojąca niedaleko mego bloku, gdzie mieści się obecnie szkoła teatralna. Patrzyłem z podziwem na bogatą ornamentykę, a powstała ona pod koniec XIX wieku.
Pewnie, że były dzielnice, jak Chanajki, brzydkie i zaniedbane, ale budynki w centrum piękne były: styl architektoniczny wypracowany w każdym szczególe, fasady, kolumny, a domy drewniane, o których z taką pogardą się dziś mówi - wspaniale wyrzeźbione, ozdobione okna, belki.
Wiele z nich zostało rozebranych, zburzonych wskutek wojen, czy z powodów politycznych, jak chociażby hotel Ritz. Był wizytówką miasta, miejscem spotkań elity, polityków, tu się zatrzymywały gwiazdy estrady z kraju i zagranicy przybywające do nas z występami.
Ritz stał na rogu Kilińskiego, obok obecnego pomnika Armii Krajowej. Został zniszczony przez hitlerowców, mury jednak ocalały i zachowały się do lat pięćdziesiątych. Ale władze peerelowskie uważały hotel za symbol kapitalizmu, nie pasował do ustroju i postanowiły go zburzyć. Podłożono ładunki wybuchowe, zdetonowano i nie pozostał po nim ślad. Rodzice opowiadali, że jak hotel wysadzono w powietrze, to drżały szyby w kościele farnym, taki był huk. Szkoda. Iluż to starszych białostoczan z sentymentem opowiada o Ritzu. Można go było odbudować - przytakuje pan Tadeusz. - Wiele się w Białymstoku zmieniło. Miasto wypiękniało, to nie ulega wątpliwości, ale trzeba też cenić historię i to co zostało. To ostatnia chwila, by ocalić te pamiątki od zapomnienia .
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?