Wsiadam do taksówki. I już wiem: zbyt mocno trzasnęłam drzwiami.
- Słaba płeć! Ilu ja przewiozłem ludzi, w tym pijanych i silnych mężczyzn. Żaden nie urwał klamki. A kobietom się udało. I to aż trzem. I do tego trzeźwym - śmieje się Sławomir Budrewicz, sokólski taksówkarz.
Taryfą jeździ od trzynastu lat. Wozi młodych na randki, starszych do lekarza, pracujących do firm. Ale nie tylko.
- Czasem robię zakupy dla klienta. Najczęściej piwo. Ale zdarza się też, że ktoś robi grilla i zabraknie węgla albo kiełbaski - mówi pan Sławomir.
Lubi rozmawiać. W tym zawodzie to podstawa. Bo ludzie w taksówce mówią. O pogodzie, polityce, ale też o kłopotach z mężem, dziećmi czy ze zdrowiem.
- Jestem optymistą. Zawsze jak klient narzeka, staram się powiedzieć coś takiego, żeby poprawić humor. Z reguły się udaje - przyznaje pan Sławomir.
Bywa też niebezpiecznie. Kiedyś wiózł gangsterów.
- Odebrałem ich spod policji, gdzie byli tymczasowo aresztowani. Polak i Białorusin, ubrani na sportowo, z garniturami w pokrowcach. Zapłacili dolarami z góry za kurs. Wtedy nie wiedziałem, że to gangsterzy. Dopiero potem jeden z nich zapytał: "Ty mnie nie poznajesz? Ja często w 997 występuję". Okazało się, że policja złapała ich na granicy, bo ktoś ich wsypał. Zajechaliśmy do jednej z droższych dzielnic stolicy. Tam zaprosili mnie do swojego klubu nocnego, zaproponowali nawet nocleg w swoim hotelu. Wszystko na ich koszt. Ale nie skorzystałem. Strach? Był, ale okazali się grzeczni - opowiada.
Taksówka jest jak autobus. Ludzie gubią w niej różne rzeczy: kosmetyki, klucze. Kiedyś pewne małżeństwo zostawiło w bagażniku... wózek dziecięcy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?