Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolonatiusze z Caritas: Pomaganie daje radość

Agata Sawczenko [email protected] tel. 85 748 96 59
To fajnie, jak młodzi ludzie mają tyle zapału i chęci bycia z drugim człowiekiem – mówi Magdalena Kołodko, koordynatorka z Eleosu (druga z prawej). Na zdjęciu z wolontariuszami, na których zawsze może liczyć: (od lewej) Anną Goponiuk, Mariuszem Danielukiem i Natalią Gregorczuk.
To fajnie, jak młodzi ludzie mają tyle zapału i chęci bycia z drugim człowiekiem – mówi Magdalena Kołodko, koordynatorka z Eleosu (druga z prawej). Na zdjęciu z wolontariuszami, na których zawsze może liczyć: (od lewej) Anną Goponiuk, Mariuszem Danielukiem i Natalią Gregorczuk. Andrzej Zgiet
Dobro zawsze do nas wraca - nie ma wątpliwości Magdalena Zapolnik, wolontariuszka z Caritas. Takich jak ona - zakręconych na pomaganie innym jest w Białymstoku wielu. Z chęcią znajdują na to czas. Nie tylko od święta.

Pewien antropolog pojechał do Afryki. Postawił przed dziećmi kosz cukierków i powiedział: zdobędzie go ten, kto pierwszy dobiegnie do drzewa. Był zadziwiony, kiedy dzieci wzięły się za ręce i pobiegły razem. Tłumaczyły: jak moglibyśmy być szczęśliwi, kiedy inni nie będą? - To piękna historia - mówi ksiądz Adam Kozikowski, zastępca dyrektora białostockiej Caritas.

Podobnie myślący ludzie są i w Białymstoku - świadomi, że dobro to jest coś, czym trzeba się dzielić.

- Ja jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem - opowiada ksiądz Adam. - Mam kochających rodziców, którzy zawsze mnie wspierali. Ale gdy przychodzi moment refleksji, uświadamiam sobie, że nie wszyscy tak mają, więc chciałbym to w jakiś sposób zrównoważyć.

W jednej chwili stali się dorośli

Swoim entuzjazmem i chęcią niesienia pomocy ksiądz zaraża mnóstwo osób. A praca ta zaczęła się cztery lata temu, kiedy to doszło do wielkiej powodzi w Sandomierzu. Ksiądz Adam pracował wtedy w katolickim liceum. Uczniowie byli już po maturze, ale jeszcze przed wynikami. Zaproponował, by pojechać do Sandomierza i pomóc tym, którzy ucierpieli przez wodę. Zgłosiło się więcej chętnych niż miał miejsc w busie. Spisali się znakomicie.
- Przekonałem się ile radości przynosi pomaganie i jak bardzo przemienia młodych ludzi. Wystarczyła chwila, a oni wydorośleli, stali się zupełnie inni - opowiada ks. Kozikowski.
Po powrocie założył szkolne koło Caritas, a po jakimś dostał propozycję przejścia do samej organizacji. W Caritas zajął się wolontariatem. I to jak! Wolontariusze przekonują, że entuzjazm księdza sprawia, że pomaganie staje się po prostu trendy.
- Ja żartuję, że przychodzisz do Caritas na chwilę, a zostajesz na długo - mówi Jarosław Sokół, który w wolontariacie działa już kilka dobrych lat.
Razem z Magdaleną Zapolnik pracuje w Caritas Academika. To przede wszystkim akcje charytatywne: robienie ozdób świątecznych, sprzedawanie ich na rekolekcjach, zbiórki żywności, pomoc w przydzielaniu ubrań, a nawet prace biurowe. Niby takie drobne rzeczy, ale ludzie są tu potrzebni.
- Niedawno Magda zgłosiła, że był pożar. Pojechaliśmy do pogorzelców, porozmawialiśmy. W takiej chwili jest ważne, by ludziom dać nadzieję, pokazać, że ktoś jest gotów im pomóc, że nie zostali sami. Nam też daje to satysfakcję - mówi ksiądz Adam. - Bo tej radości, nadziei na co dzień jest w nas tak niewiele.
Magdę i Jarka trudno namówić na opowieści o pomaganiu. Nie lubią się chwalić. - Wolałabym teraz gruz nosić niż udzielać wywiadu - śmieje się Magda.
- To piękne zobaczyć radość drugiego człowieka i mieć świadomość, że ja się do tego choć trochę przyczyniłem - odpowiada skromnie Jarek. I zapewnia, że nie wyobraża sobie sytuacji, by na pomaganie zabrakło mu czasu: - Gdy dzwoni ksiądz Adam, zawsze najpierw odpowiadam, że przyjdę, a dopiero potem sprawdzam w kalendarzu, czy nie muszę przełożyć jakiegoś spotkania - dodaje.
Magda przypomina znane powiedzenie, że im człowiek ma więcej zajęć, tym jest bardziej zorganizowany. - A poza tym, to jest dla nas przyjemność - podkreśla. - Nie traktujemy tego jak obowiązek: muszę na to przeznaczyć kilka godzin w ciągu tygodnia czy miesiąca.Wykonane, odhaczone. To jest część naszego życia.
Każdemu trzeba dać szansę
- Zawsze jest też ta radość, że można być oparciem dla kogoś, kto tego potrzebuje. Oczywiście - zawsze można powiedzieć: ma tak, bo coś zaniedbał, bo sobie na to zasłużył. Pewnie dużo będzie w tym racji. Należy jednak pamiętać, że ludzie popełniają błędy, ale ważne, by dać szansę, pomóc się odbić. Zasługuje na to i ten, komu wszystko się spaliło, jak i ten, kto przez alkohol zniszczył swoje życie, bo nuż wyjdzie z tego.
Są wolontariuszami, ale i przyjaciółmi
Wspaniali wolontariusze są też w Eleosie, Prawosławnym Ośrodku Miłosierdzia Diecezji Białostocko-Gdańskiej. Prowadzą dziesiątki akcji: zbiórki żywności, sprzedaż świec, robienie palm, pocztówek... No i prowadzą świetlice socjoterapeutyczne, pod egidą Eleosu działa ich w Białymstoku sześć.
- Wolontariusze pomagają w odrabianiu lekcji, spędzają z dziećmi czas, bawią się, ale też stają się takimi powiernikami, przyjaciółmi - mówi Magdalena Kołodko, wychowawca w jednej z takich świetlic i koordynatorka wolontariuszy.
Od sześciu już lat do dzieciaków z rodzin dysfunkcyjnych przychodzą Natalia Gregorczuk, Anna Goponiuk i Mariusz Danieluk. Właśnie niebawem będą zdawać maturę, ale czas na pomaganie i tak znajdują.
- Rodzice wciąż mówią: ty się ucz, to twoja przyszłość, ale ja potrafię to jakoś wszystko pogodzić - śmieje się Ania.
- A moi znajomi wiedzą, że ja we wtorki jestem niedostępna, bo idę do swoich dzieciaków - dodaje Natalia.
Nie wyobrażają sobie, by mogli odpuścić sobie jakieś spotkanie: - Dzieci pytają, odliczają czas: to Ty będziesz zawsze w piątek, aha, to poniedziałek, wtorek, środa... Super - opowiada Ania.
Dzieci doceniają to, że mają kontakt z młodymi osobami. Łatwiej im jest zbliżyć się do wolontariuszy, powierzyć swoje sekrety. Traktują ich jak najbliższych, kiedy przychodzą do świetlicy, rzucają się na szyję, całują z radości. Chłopaki doceniają zwłaszcza Mariusza. To, że właśnie z nimi chce spędzać czas niemal dorosły mężczyzna, wpływa na nich mobilizująco: Ja nie odrobię matematyki?! Właśnie, że dam radę! Tak trzymają ze sobą sztamę.
- Na początku dzieci są bardzo w sobie zamknięte. Trzeba się zawsze do nich dokopać, żeby się otworzyły. Później, jak to się udaje, to jest już tylko lepiej. Opowiadają o swoich smutkach, ale też radościach - mówi Ania.
Mariusz jest przekonany, że to działa w obie strony. Jeśli przychodzi nowa osoba do świetlicy, to oni jej nie ufają. Najpierw muszą ją poznać. Więc oni wolontariusze też muszą dać się poznać z tej dobrej strony. - Bo inaczej im będzie ciężko z nami współpracować - uważa Mariusz.
Wkręcili się na dobre
Nie ukrywają, że bywają też ciężkie chwile.
- Bo to są dzieci - po prostu - mówi Ania. - Każde ma swoje humory. W jednej chwili są blisko ciebie, a za chwilę coś jest nie tak. Często wracałam do domu zmęczona i z wątpliwościami, czy powinnam tam chodzić, czy to zajęcie dla mnie. Zawsze jednak znajdowałam motywację, żeby wrócić - uśmiecha się.
- To fajne, jak się idzie ulicą i spotyka swego podopiecznego, a on już z daleka macha ręką. Choć bywa, że niektórzy przechodzą na drugą stronę ulicy i udają, że cię nie znają. Jak w życiu - dodaje Mariusz.
Ogólnie jednak przebywanie z dzieciakami daje niesamowitą radość. Są z nimi już tyle lat. Wkręcili się, jak określają po swojemu. Dzięki Magdzie. Jako koordynatorka zawsze była do dyspozycji, gdy potrzebowali jej pomocy. Jest dla nich wzorcem. Magda z kolei chwali ich za wytrwałość. - Są ludzie, którzy wiedzą, że przychodzą tylko na chwilę. Może poszukują swojej drogi. Ale czasem bywa też tak, że chcą po prostu zdobyć zaświadczenie do szkoły średniej. A oni są już tutaj tyle lat!
I pewnie zostaną. Teraz, po świętach nastąpi może krótka przerwa, przed nimi przecież matura, ale niebawem znowu wrócą do swoich podopiecznych. Natalia jest przekonana, że nawet gdy wyjdzie za mąż i założy własną rodzinę, to znajdzie czas na pomaganie dla innych. Na razie wybiera się na wolontariat europejski. Pojedzie na rok do Bułgarii pracować z dziećmi. Wzruszyła się, kiedy jedna dziewczynka powiedziała: Natalka, jak my bez ciebie rok czasu przeżyjemy? Więc jak tu nie pracować z nimi! n

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny