Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Drabarz: Ja po prostu kocham życie

Marta Gawina [email protected] tel. 85 748 95 13
Ania Drabarz była także nominowana do tegorocznych Złotych Kluczy "Kuriera Porannego"
Ania Drabarz była także nominowana do tegorocznych Złotych Kluczy "Kuriera Porannego" Anatol Chomicz
Jest w organizacjach pozarządowych, szefuje radzie pożytku publicznego. Znalazła też czas, by napisać pracę doktorską. I właśnie ją obroniła. To niepełnosprawna Ania Drabarz.

Poniedziałek, Wydział Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Przed salą 314 czeka absolwentka studiów doktoranckich, Anna Drabarz. Na wózku inwalidzkim, ale jak zawsze uśmiechnięta, pogodna. Towarzyszą jej znajomi, przyjaciele. Punktualnie o godz. 9 rano rozpoczyna się obrona jej pracy doktorskiej pt. "Zasada równości szans osób niepełnosprawnych w systemie wdrażania funduszy strukturalnych Unii Europejskiej".

W sali kilkuosobowa komisja. Najpierw prezentowana jest książka Anny, potem przedstawiane są recenzje, następnie zadawane szczegółowe pytania. Obrona trwa około godziny. Kolejnych kilka minut to tajne obrady komisji. W końcu jest uchwała, podjęta jednomyślnie. Anna Drabarz ma już tytuł doktorski.

Bez taryfy ulgowej

- Po wielkim stresie poczułam ulgę, radość i satysfakcję, tym bardziej, że praca doktorska została zgłoszona do wyróżnienia - mówi Anna Drabarz. - Moje wcześniejsze publikacje naukowe były związane z innymi tematami. Teraz, razem z promotorem doszliśmy do wniosku, że powinnam zająć się czymś, w czym pracuję, w czym się dobrze czuję i gdzie mogłabym być, w pewien sposób, rzeczniczką. Udało się.

I to znakomicie. - Ania jest osobą z niepełnosprawnością, ale jeśli idzie o intelekt, kompetencje, to przewyższa ona sprawnością większość osób - nie ma wątpliwości dr hab. Maciej Perkowski, prodziekan Wydziału Prawa UwB i promotor Anny Drabarz. - Na obronie wypadła wspaniale, choć nie było tu żadnej taryfy ulgowej. Pojawiły się uwagi krytyczne, padały bardzo trudne pytania. Ania poradziła sobie. Panowała nad stresem, epatowała pogodą ducha. Tym bardziej, że zajęła się materią, którą zna, rozumie. Zbadała sytuację, w której sama funkcjonuje - dodaje Maciej Perkowski.

Anna Drabarz ma 34 lata. Od zawsze mieszka w Białymstoku. Od urodzenia choruje na rdzeniowy zanik mięśni. To rzadka choroba, uwarunkowana genetycznie. Wielu osobom nie udaje się dożyć wieku dorosłego. Takie są statystyki medyczne.

- Faktycznie nie jest to lekka choroba, czy niezauważalna - przyznaje Ania. - Stwarza wiele ograniczeń, zanikają bowiem wszystkie mięśnie. Ja jednak nie skupiam się na statystykach. Staram się normalnie żyć z tymi ograniczeniami. Mam swój wózek, wybieram miejsca, do których mogę dojechać, korzystam z komunikacji specjalnej. Mam również przy sobie osoby, które mi pomagają. To moi bliscy, przyjaciele - wymienia Anna Drabarz.

Robi to co lubi

Chcieć to móc. Ania udowadnia to na każdym kroku. Życiowej energii mógłby jej pozazdrościć każdy. Prowadzi zajęcia ze studentami na Wydziale Prawa UwB z prawa międzynarodowego publicznego. Pracuje jako doradca prawny w Fundacji Aktywizacja. Jest członkinią Zarządu Federacji Organizacji Pozarządowych Miasta Białystok, a także komisji do spraw dostępności przestrzeni miejskiej. Kilka dni temu została także przewodniczącą Rady Pożytku Publicznego Województwa Podlaskiego.

Skąd bierze na to siłę? - Robię to, do czego jestem przekonana, co mnie interesuje, co sprawia mi przyjemność. Stąd czerpię energię - odpowiada.
Nigdy nie miała też problemów z nawiązywaniem znajomości. - Ja po prostu bardzo lubię ludzi - podkreśla.

Z wzajemnością. Anię chwalą wszyscy, którzy ją mieli okazję poznać, czy choćby tylko porozmawiać.

- To osoba niezwykle otwarta, przyjaźnie nastawioną do innych. Cechą charakterystyczną Ani jest też niezwykłe poczucie humoru. Zawsze uśmiechnięta. I przy tej ilości osiągnięć, jakie ma na swoim koncie, jest bardzo skromna - podkreśla Wioletta Filipkowska, koleżanka ze studiów doktoranckich.
Studia te, jak wcześniej prawo, młoda pani doktor ukończyła z wynikiem bardzo dobrym.

- Na początku prawo było pewnym kompromisem - tłumaczy Ania. - Ze względu na swoje ograniczenia, musiałam wybierać uczelnię, która była dostępna i blisko domu. Nie miałam konkretnych marzeń co do kierunku. Wiedziałam w czym jestem mocna, czego na pewno nie mogłabym robić. Chodziło mi także o zdobycie wszechstronnego wykształcenia. A takie jest prawo. Daje pogląd na wiele rzeczy. Można sobie wybrać dziedzinę, w której chcemy się specjalizować. To mi się na razie udaje.

Siła tkwi w rodzinie

Zdolna, pracowita. Z nauką nigdy nie miała problemów. Po prostu lubiła się uczyć. Ale najważniejsze było i jest bezwzględne wsparcie ze strony rodziny.
- Od tego tak naprawdę bardzo wiele zależało. Przede wszystkim byłam normalnie traktowana. Oczywiście pojawiały się pewne ograniczenia, nie było wymagań, których nie mogłam zrealizować. Natomiast nikt nade mną się nie użalał - wspomina.

To dzięki najbliższym Ania mogła uczęszczać normalnie na lekcje do Szkoły Podstawowej nr 24. - Ta podstawówka, która już nie istnieje, była tzw. tysiąclatką, miała schody do nieba. Rodzice mnie nosili z góry na dół, od jednej pracowni lekcyjnej do drugiej - opowiada.

Wspomnienia z tamtych lat, mimo trudności, Ania ma dobre. Teraz też trudno ją namówić do narzekania. Na większość spraw patrzy z optymizmem. Robi też bardzo dużo, by innym osobom niepełnosprawnym żyło się lepiej.

- Anna Drabarz to od lat niezastąpiona członkini zespołu białostockiego oddziału Fundacji Aktywizacja. Na co dzień wspiera proces zatrudnienia osób niepełnosprawnych. To silna kobieta, znakomity specjalista, a przy tym osoba wyjątkowo ciepła, na którą zawsze można liczyć - mówi Magdalena Bobrowska, z fundacji Aktywizacja.

Białystok dla wszystkich

Marzeniem Ani jest, by Białystok był miastem przyjaznym dla wszystkich niepełnosprawnych. Ocenia, że jeżeli chodzi o sprawy architektoniczne, to w ostatnich latach znacznie się poprawiło. Dużo jednak jest jeszcze do zrobienia.

- Chcę, by Białystok był miejscem, gdzie osoba z niepełnosprawnością mogła się spotkać z osobą pełnosprawną bez żadnych ograniczeń. To na pewno jest priorytet - podkreśla Anna Drabarz.

Jej marzeniem jest również, by w szkołach, zamiast modelu integracyjnego, promowany był włączający. - Jeżeli dziecko nie jest w normalnej klasie, nie ma normalnego dostępu do edukacji, to potem trudno wymagać od niego jakiejś aktywności w dalszym życiu - tłumaczy młoda białostoczanka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny