Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Kopyści czas na inne domowe melodie

Tomasz Maleta
Zespół Igi Band był tak stremowany odbierając z rąk wiceprezydent Białegostoku Renaty Przygodzkiej (z lewej) Grand Prix, że prawdziwe pieniądze posypały się na scenę. Chwilę później muzycy już z wielką radością wznosili w górę symbol festiwalu -  kopyść. Jego wielką gwiazdą był Waldemar Mieczkowski, który swój jubileusz 35-lecia żeglowania i muzykowania uczcił dzieląc tort benefisowy w towarzystwie Elżbiety Mińko, dyrektorki festiwalu.
Zespół Igi Band był tak stremowany odbierając z rąk wiceprezydent Białegostoku Renaty Przygodzkiej (z lewej) Grand Prix, że prawdziwe pieniądze posypały się na scenę. Chwilę później muzycy już z wielką radością wznosili w górę symbol festiwalu - kopyść. Jego wielką gwiazdą był Waldemar Mieczkowski, który swój jubileusz 35-lecia żeglowania i muzykowania uczcił dzieląc tort benefisowy w towarzystwie Elżbiety Mińko, dyrektorki festiwalu. Jerzy Doroszkiewicz
Nie sztuką ściągnąć - nie tylko z kraju - artystę za gminne pieniądze. Znacznie większą wartością jest przekonanie białostoczan tworzących w Białymstoku, jak i mieszkających poza nim, do koncertu "W domu".

Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, czy Białystok (i Podlaskie) jest regionem nadmorskim, to niech żałuje, że nie wybrał się na tegoroczną Kopyść. W poprzedni weekend kino Forum, gdzie, jak co roku spotykają się miłośnicy piosenki żeglarskiej, dosłownie odpłynęło w rejs tawerną. Nie dziwota - wszak jak śpiewał jeden z szantymenów - że w takiej tawernie wszystko może się przydarzyć. Tak jak pierwszego dnia, gdy publiczność usłyszała, że główną nagrodę ufundował prezydent miasta do spółki z jedną z białostockich kancelarii adwokackich. Tym samym mimochodem otrzymaliśmy dowód, że partnerstwo publiczno-prywatne, które do tej pory niezbyt torowało sobie drogę, w końcu przetarło ten pierwszy szlak. Co prawda wodny, ale jednak. Nawet, jeśli przetrwało niecałe 24 godziny. Bo nazajutrz, podczas kolejnych rejsów festiwalową tawerną, już wspominano tylko o prezydencie jako fundatorze głównej nagrody i reprezentującej go wiceprezes miasta - jak jeden z prowadzących - określił zastępcę prezydenta od kultury.

Nie da się ukryć, że takie nagłe zwroty przez ster i burtę nadają żeglarskiej imprezie w Forum swoistego kolorytu i klimatu. Zresztą nie tylko one. Bo z tego, co chociażby w ubiegłym roku zrobiła ekipa wodniaków z 59. Białostockiej Drużyny Wędrowniczej, mogą czerpać hollywoodzcy scenarzyści kolejnych części przygód "Piratów z Karaibów".

Kopyść to jeden z tych festiwali, na które się wraca. I to nie tylko z najdalszych zakątków kraju, ale i świata. Choć może i niszowy, to promuje miasto w sposób optymalny: inicjowany jest przez samych białostoczan (przy udziale magistratu, ale nie z nim w roli głównej). Wystarczy wspomnieć, że 40 proc. rezerwacji biletów na tegoroczną imprezę pochodziło spoza miasta.

Wydaje się, że właśnie takimi społecznymi inicjatywami (jest ich w ciągu roku bez liku, bo białostoczanie znani się ze swojej kreatywności) możemy promocyjnie zyskać znacznie więcej niż ślepą wiarą w dogmaty marketingowe zakładające, że opracowana, spisana i opłacona strategia to standard bez którego ani rusz. Powinnością zaś urzędników jest wspieranie tych inicjatyw, a także rozpoznawanie nowych, które w przyszłości mogą stać się wartością dla miasta (znacznie większymi niż niejeden inkorporowany festiwal).

Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie coś w tej materii drgnęło. Wsparcie dla Up To Date, poratowanie Halfway Festival, wspomożenie festiwalu muzyki cerkiewnej, może coś więcej niż dotychczas skapnie też Podlaskiej Oktawie Kultur.
Tegoroczna Kopyść udowodniła też, że to białostoczanie są najlepszymi ambasadorami miasta. A wśród nich na pewno Waldemar Mieczkowski, człowiek instytucja podlaskiego żeglarstwa. I choć od lat na stałe mieszkający w Gdańsku, to nie ma takiego roku by nie zawijał do rodzinnego portu. Wszak to z niego wypływał w swój rejs najpierw jako laureat I edycji Kopyści, później kapitan "Zawiszy Czarnego", w końcu jeden z ojców nowoczesnej piosenki marynistycznej. W ostatni weekend powrócił do domu na swój benefis, a wraz z nim inni piewcy szant i żeglowania. Bez wątpienia popołudniowy, sobotni rejs w tawernie pod Flądrą (tak na potrzeby festiwalu zaadaptowano scenę kina Forum) był koncertem "W domu".

Wspominam o tym, bo wbrew pozorom Białystok w różnych dziedzinach kultury, czy też rzecz ujmując bardziej masowo - rozrywki, ma wielu innych Waldemarów Mieczkowskich. I mam wrażenie, że o takich ambasadorach miasto nie zawsze pamięta. A przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by namówić ich właśnie do takiego koncertu pod szyldem "W domu". Tak jak w swojej Ostrowie przed laty uczynił Jaromir Nohavica w pofabrycznej hali.

Białystok pozbawiony jest takiego obiektu, ale ma za to Rynek Kościuszki - wymarzona Agorę na takie wydarzenia. Co prawda zbyt mocne dźwięki ponoć źle wpływają na katedrę, ale póki, co jedynym pewnym przypadkiem, gdy trąby w pył obróciły budowlę było skruszenie murów biblijnego Jerycha. W ostateczności koncert można przenieść na nowo wybudowany stadion.

O wiele ważniejsze od miejsca, jest czas. A tym najlepszym są dni miasta. Zapewne już trwają przymiarki do tegorocznych, a miejskie służby nadzorujące kulturę rozpoczęły kontraktowanie artystów. Nie sztuką ściągnąć wokalistę czy kapelę z kraju lub ze świata za gminne pieniądze (zwłaszcza w roku wyborczym). Znacznie jednak większą wartością jest przekonanie tych tworzących w Białymstoku, jak i mieszkających poza nim, na taki koncert.

Warto po tych białostockich artystów sięgnąć - póki jeszcze można. W tym roku po jednego, dwóch. W przyszłym po kolejnych. By ich występy stały się tradycją jednego z wieczorów czerwcowego świętowania. Tak jak to z załogą zrobił na Kopyści Waldemar Mieczkowski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny