Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok trafiła szóstkę w totka i porwała kupon (zdjęcia, wideo)

Tomasz Dworzańczyk [email protected] tel. 85 748 95 31
To mógł być moment, który przesądziłby o awansie żółto-czerwonych do grupy mistrzowskiej. W doliczonym czasie gry Bekim Balaj (w wyskoku) mając przed sobą praktycznie pustą bramkę posyła piłkę na słupek, zamiast do siatki.
To mógł być moment, który przesądziłby o awansie żółto-czerwonych do grupy mistrzowskiej. W doliczonym czasie gry Bekim Balaj (w wyskoku) mając przed sobą praktycznie pustą bramkę posyła piłkę na słupek, zamiast do siatki. Wojciech Wojtkielewicz
Żółto-czerwoni zremisowali u siebie z Piastem Gliwice 1:1 i zakończyli rundę zasadniczą ekstraklasy w dolnej połowie tabeli, co oznacza, że czeka ich walka o utrzymanie się. Do szczęścia zabrakło niewiele, bowiem wyniki na innych stadionach ułożyły się po myśli białostoczan, lecz ci nie skorzystali z uśmiechu fortuny i zawalili najprostszą część układanki, nie zdobywając w sobotę trzech punktów.

Przed ostatnią kolejką sprawa była jasna. Żeby zakwalifikować się do bezpiecznej ósemki trzeba było zwyciężyć Piasta i liczyć na potknięcia Lechii Gdańsk i Cracovii Kraków. Choć wydawało się to bardzo mało prawdopodobne, konkurenci do gry w górnej strefie ponieśli porażki. W tym momencie Jaga wygrała los na loterii, ale niestety, nie potrafiła z tego skorzystać.

- Mieliśmy wszystko w swoich rękach, mieliśmy piłkę meczową i nie wykorzystaliśmy jej. To jest na pewno bardzo bolesne - przyznaje trener Michał Probierz.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Jagiellończycy pretensje mogą mieć tylko do siebie, bowiem pokonanie Piasta naprawdę nie było poza zasięgiem ich możliwości. Owszem, wiosną żółto-czerwoni grają bardzo słabo, ale ich sobotni rywal w drugiej części rozgrywek spisywał się jeszcze gorzej. W tym meczu komplet punktów po stronie Jagi był po prostu obowiązkiem.

Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 1:1 (zdjęcia, wideo)

Niestety, po raz kolejny piłkarze nie stanęli na wysokości zadania i tym samym zamiast spokojnej gry w grupie mistrzowskiej, czeka ich jeszcze batalia o pozostanie w lidze. Po podziale punktów przewaga nad zagrożonym spadkiem Zagłębiem Lubin wynosi tylko pięć oczek i może być jeszcze bardzo nieciekawie.

Źródło: T-Mobile Ekstraklasa/x-news

- Ósemka była blisko, ale mogliśmy do niej wejść wcześniej, a mecz z Piastem powinien być tylko ukierunkowaniem naszej gry, a nie szansą, że możemy tam się dostać - zauważa Rafał Grzyb, pomocnik Jagi.

Kapitan białostockiego zespołu po blisko miesięcznej kontuzji wrócił do składu i grał od początku. Jego obecność nie odmieniła znacząco gry żółto-czerwonych. Na pierwszy celny strzał gospodarzy kibice czekali do 44. minuty, jednak uderzenie Dawida Plizgi nie miało prawa zaskoczyć Dariusza Treli.
Przed przerwą znacznie groźniejsi byli przyjezdni. Krzysztof Król w 22. minucie trafił m.in. w poprzeczkę, a później minimalnie niecelnie po rzucie rożnym główkował Mateusz Matras.

Obrońca Piasta poprawił się tuż przed gwizdkiem na przerwę, kiedy dość przypadkowo w polu karnym trafiła do niego piłka odbita przez Grzyba. Bez zastanowienia uderzył pod poprzeczkę i goście objęli prowadzenie.

- Straciliśmy bramkę do szatni i było to takie podsumowanie sezonu, gdzie często brakowało nam szczęścia, to innym razem traciliśmy gole po głupich błędach - przyznaje Ugo Ukah, obrońca Jagi.
W drugiej połowie gliwiczanie zamurowali dostęp do własnej bramki i bronili się całym zespołem. Jagiellończycy długo nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie ich zasieków. Mniej więcej w 60. minucie spiker poinformował, że we Wrocławiu Lechia przegrywa ze Śląskiem i od tego momentu białostoczanie nie schodzili już z połowy rywali. Niesieni głośnym dopingiem kibiców żółto-czerwoni w końcu trafili do siatki. Po dośrodkowaniu Giorgi Popchadze w 83. minucie piękną główką do remisu doprowadził Dani Quintana i gospodarze mieli jeszcze trochę czasu, by zdobyć zwycięską bramkę.
Okazji nie brakowało, bo najpierw uderzenie z 16 metrów Niki Dzalamidze po rykoszecie minęło poprzeczkę, później nieznacznie pomylił się główkujący Adam Dźwigała, ale najlepszej sytuacji nie wykorzystał w doliczonym czasie gry Bekim Balaj.

Albańczyk, po dośrodkowaniu Ukaha, miał niemal pustą bramkę, jednak piłka po jego strzale głową trafiła w słupek i wyszła w pole. Po chwili sędzia zakończył mecz.

- Chciałbym cały czas widzieć taki zespół, jak w ostatnich dwudziestu minutach. Widzę, że odbudowuje się morale po ostatnich porażkach. Wraca wiara w chłopakach - kwituje Probierz.
Do walki o ligowe punkty jagiellończycy wrócą za dwa tygodnie, kiedy ponownie podejmą Piasta. Wcześniej, bo już jutro, czeka ich w Bydgoszczy rewanżowe spotkanie w ćwierćfinale Pucharu Polski z Zawiszą (pierwszy mecz przegrany 0:2).

Wynik 30. kolejki

Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 1:1 (0:1). Bramki: 0:1 Mateusz Matras (45), 1:1 Dani Quintana (83). Żółte kartki: Waszkiewicz, Pazdan - Matras, Hanzel. Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 5 299.
Jagiellonia: K. Baran - Waszkiewicz (57. Dźwigała), Ukah, M. Baran, Popchadze, Pazdan, Grzyb, Plizga (73. Balaj), Quintana, Gajos (46. Dzalamidze), Piątkowski.
Piast: Trela - Matras, Horvath, Polak, Król, Badia, Nikiema (68. Murawski), Wilczek, Hanzel, Podgórski (80. Klepczyński), Izvolt (53. Embuena).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny