Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OiFP. Lady Pank jak małżeństwo

Jerzy Doroszkiewicz
Lady Pank jak małżeństwo
Lady Pank jak małżeństwo Jacek Poremba/Universal
Janusz Panasewicz. Skromny chłopak z Olecka od zawsze chciał śpiewać. Jego marzenie spełnia się już ponad 30 lat. Jest wokalistą Lady Pank, nagrywa solowe płyty, występował z orkiestrą symfoniczną. W niedzielę przyjedzie do Białegostoku z koncertem akustycznym.

Spodziewałeś się, że chłopak z Olecka będzie mógł kręcić klipy do swoich piosenek na Malediwach?

Janusz Panasewicz: - No pewnie, że nie (śmiech). To przypadek, materiał był kręcony do innego programu, ale przy okazji powstała impresja filmowa do jednej z piosenek z mojej nowej płyty "Fotografie"

Wiedziałeś w ogóle kiedyś, gdzie to jest?

- Nie, dowiedziałem się o nich dużo później. Nawet niespecjalnie widać je na mapie, to tylko takie kropeczki.

A jak się czułeś w Białymstoku? Uczyłeś się w III LO.

- W Białymstoku byłem przez chwilę, przede wszystkim chciałem się uczyć w szkole muzycznej przy ulicy Podleśnej. To było najważniejsze. Ale uczyłem się śpiewu solowego, a to był śpiew raczej operowy. Uczyłem się przez dwa lata, w końcu nie skończyłem tej szkoły muzycznej i wróciłem na Mazury.

Dlaczego nie poszedłeś na studia?

- Chciałem zdawać do filmówki, ale zacząłem się też interesować muzyką. Nie wiedziałem co mam wybrać, zacząłem zakładać różne zespoły i w końcu wzięli mnie do wojska.

A co ci nie pasowało w festiwalu w Kołobrzegu? Podobno nie chciałeś tam śpiewać, a festiwal piosenki radzieckiej ci pasował?

- Kiedy pojechałem do Zielonej Góry, miałem 14 lat. Wtedy nikt nie traktował tego w kategoriach polityki i nikt nie przypuszczał, że Polska będzie taka, jak obecnie. To była jedyna możliwość pokazania się szerszej widowni. Śpiewali tam wszyscy - Michał Bajor, Grażyna Łobaszewska. W wojsku śpiewałem w zespole "Desant". To nie jest tak, że odmówiłem występu w Kołobrzegu, ale już robiłem próby z zespołem Lady Pank. Wyrzucono mnie z zespołu i wysłano do jednostki do Sanoka.

W piosence "Między nami nie ma już" z nowej płyty "Fotografie" żegnasz jakąś miłość?

- Akurat w tym tekście opisałem historię, którą usłyszałem od znajomej. Takich sytuacji, kiedy uczucie wygasa zdarza się przecież dość dużo wśród ludzi, postanowiłem je opisać.

A teraz wielu słuchaczy może uznać tę piosenkę za swoją

- Tak to już jest z piosenkami, że każdy znajduje sobie w nich coś ze swojego życia i zaczyna ją traktować bardziej osobiście.

Piękna piosenka "Nie ma w życiu ważnych spraw" opowiada chyba o twoich rozterkach. Chciałbyś czasem uciec od ludzi?

- Ta piosenka opowiada o moich rozterkach i o tym, jak postrzegam dzisiejszy świat. Jest straszliwy natłok wiadomości, mnóstwo jest kłótni, ludzie dla paru złotych potrafią robić niewyobrażalne świństwa nie zastanawiając się nad tym, że w życiu najważniejsze jest aby żyć.

To chyba kwintesencja całej płyty "Fotografie", że trzeba umieć przeżyć życie?

- Umieć patrzeć na to co, co jest ważne. Nie oceniać ludzi po tym, jak, gdzie, z kim i co zdobywa, tylko jak się w tym własnym życiu czuje i jak odbiera świat. Śpiewam o jakimś fragmencie swojego życia i swojego postrzegania świata.

Sława może być uciążliwa?

- Ja nie narzekam. Nic takiego mi się nie zdarzyło i właściwie mogę powiedzieć, że mam święty spokój. Właściwie żyję normalnie i niespecjalnie mnie to martwi.

W latach 80. Lady Pank było zespołem otoczonym kultem. Kiedy w 1983 r. graliście po kilka koncertów dziennie, w białostockim kinie Forum prawdziwi fani nakładali harcerskie mundurki, żeby śpiewać z wami "Vademecum skauta".

- To były takie czasy (śmiech). Graliśmy wtedy mnóstwo koncertów, a ludzie reagowali na teledyski. Pewnie widzieli nasz klip i tak się na koncert ubierali. Fani Republiki nosili z kolei biało-czarne krawaty i grzywki. To były zabawne czasy i naprawdę bardzo fajne.

Rywalizowaliście z Republiką?

- To bardziej media wymyślały. Janek Borysewicz zagrał wszystkie gitary na pierwszej solowej płycie Grzegorza Ciechowskiego, a Grzesiek napisał nam słowa do piosenki "Zostawcie Titanica". To była raczej przyjaźń i bardzo zażyłe stosunki między całymi zespołami.

Piosenki na nową płytę komponował John Porter. Pojawiły się i folkowe klimaty.

- Dostałem od Johna w prezencie trochę piosnek i mogłem z nimi robić, to co chciałem, na swój sposób, ale sugestie kompozytora są bardzo ważne. Ale w stu procentach to się nie udało, bo wtedy to była by płyta Johna Portera a nie moja. On w takich klimatach się świetnie porusza od lat.

Chciałeś powspominać sobie hipisowanie z lat 70.?

- Nie, wtedy żyłem tak, jak żyłem. Od młodych lat zajmowałem się muzyką i miałem jakieś tam kapele. W pewnym zespole, w którym występowałem piosenki trwały po 15, 20 minut, a ja śpiewałem teksty Gałczyńskiego z "Kroniki Olsztyńskiej". Można nazwać, że były to hipisowskie czasy (śmiech).

Mówi się, że większość książek i piosenek tak naprawdę opowiada o miłości, a ty jak znalazłeś swoją ostatnią miłość. Jej owocem jest aż dwóch synów naraz.
- Znaliśmy się wiele lat, później umówiliśmy się na jakiś wywiad, darzyliśmy siebie sympatią od wielu, wielu lat i tak to się potoczyło.
Za to bardzo fajny jest owoc tej sympatii.
- Fantastyczny! Dwa owoce mają po sześć lat.
A z Janem Borysewiczem? Przebywacie ze sobą już przeszło 30 lat. To stare, dobre małżeństwo?
- No, trochę tak. Gramy przecież non stop. W tej chwili mamy trasę akustyczną. Jedziemy zawsze we dwóch, bo ja mam promocję swojej płyty i w czasie drogi gadamy o różnych sprawach i jakoś na razie nam to wszystko wychodzi OK, nie ma na co narzekać.
A za czym przepadacie - Johnnie Walker łączy?
- To dawne czasy. Teraz mamy inne obowiązki i inne lata i wiek już nie ten, żeby pozwalać sobie na jakieś szaleństwa. Jesteśmy spokojni.
Jesteś religijny? W piosence "Nie zamykaj okien" deklarujesz, że jak trzeba, to będziesz dla dziewczyny Bogiem albo trochę katolikiem…
- Bo to jest bardzo przewrotny tekst.
A jak jest naprawdę?
- Jestem ochrzczony i jestem katolikiem.
Niektórzy prawdziwi katolicy oburzali się po filmie "Pokłosie", a Ty jak go odebrałeś?
- To wspaniały film, jeden z najlepszych, jakie widziałem. Widziałem go dwa dni po premierze. Kiedy wyszedłem z kina nawet coś krzyknąłem, że wreszcie ktoś się odważył to pokazać. "Pokłosie" jest świetnie zagrane i bardzo prawdziwe. Fajnie, że takie rzeczy się pokazuje. To bardzo ważny film dla polskiej kinematografii i całej naszej kultury.
Powiedz tym wszystkim młodziakom, którzy chcieliby pójść w ślady Lady Pank, co mają zrobić, kiedy czas ucieka, a do sławy i uznania wciąż mają daleko.
- Jest mnóstwo castingów, programów typu talent show. Trzeba próbować. Jedni grają swoją muzykę i się nigdzie nie wychylają, i cierpliwie próbują, co polecam. Bo żeby grać fajnie i być w zgodzie ze sobą, trzeba być bardzo cierpliwym. W tej chwili wszystko jest błyskotliwe, natychmiastowe i się okazuje, że z setek ludzi, którzy wygrali, na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy coś z tego wynieśli. Niestety - smutna wiadomość - najważniejsza jest cierpliwość.
Kiedy śpiewasz "Bierze mnie na sentymenty" rozumiem, że wspominasz Olecko?
- Oczywiście. Zostało tam dużo przyjaciół, znajomych, mieszka tam moja mama. Kiedyś powiedziałem, że jeśli będę nagrywał solową płytę, to zawsze coś napisze i wspomnę o tym mieście, bo bardzo je kocham. Zrobiłem tak i na pierwszej solowej płycie i na "Fotografiach". Jeśli będe nagrywał kolejną, pewnie zrobię to samo. To dla mnie ważne i świetnie się czuję w Olecku.
A jak się czułeś, gdy pięć lat temu odbierałeś tytuł "zasłużony dla miasta Olecka"?
- Przyznała go rada miasta, podobno jednogłośnie. To wielki zaszczyt. Na wręczeniu była bardzo fajna atmosfera, było przemiło. Jestem wdzięczny, że ktoś docenił, iż Olecko jest dla mnie ważne i pojawia się w mojej twórczości.
W Białymstoku z Janem Borysewiczem zagracie w operze koncert akustyczny - jak się czujesz w takiej intymnej formule?**
- Serdecznie zapraszam. Gramy w różnych pięknych miejscach, jak aule uniwersyteckie, teatry, i świetnie wychodzi. Można przyjść z dzieciakami, bo jest to kompletnie inna formuła występu. Bardzo spokojna, ale przetwarza się podczas koncertu i zaczyna się emocjonalnie rozwijać. My siedzimy, ludzie siedzą i mogą posłuchać naprawdę fajnych dźwięków.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny