Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suraż. Władze wyrzucają chorego do piwnicy

Julita Januszkiewicz [email protected] tel. 85 748 95 18
Lada dzień muszę się tu wprowadzić – pokazuje Jacek Szczygielski. To lokal po byłej suszarni. Znajduje się on w budynku urzędu.
Lada dzień muszę się tu wprowadzić – pokazuje Jacek Szczygielski. To lokal po byłej suszarni. Znajduje się on w budynku urzędu.
W takich warunkach ma mieszkać chory na parkinsona mężczyzna. Nie płacił czynszu, więc ma trafić do pomieszczenia po byłej suszarni. - To nasza dobra wola. Nie musimy nikomu zapewniać mieszkania - mówi Sławomir Halicki, burmistrz Suraża.

Nie wiem, gdzie się podzieję - mówi 65-letni Jacek Szczygielski. Od czterech lat choruje na parkinsona. Dostał nakaz wyprowadzenia się z gminnego mieszkania, które znajduje się w budynku suraskiego urzędu. Pan Jacek bowiem od roku nie płaci za jego wynajem. Jego długi wynoszą 14 tysięcy złotych.

Mężczyzna tłumaczy, że nie ma za co płacić czynszu (500 zł wraz z opłatami). - Co miesiąc z opieki społecznej dostaję 540 złotych zapomogi. 140 złotych wydaję na leki. Nie mam za co żyć - rozpacza.

Władze Suraża zaproponowały mu lokal zastępczy. To pomieszczenie po byłej suszarni. Znajduje się ono w piwnicy naprzeciwko mieszkania, w którym do tej pory mieszkał Szczygielski.

Byliśmy tam. Zobaczyliśmy obskurną klitkę (pow. 24 mkw.), która jednocześnie jest pokojem oraz łazienką. Przy ścianie stoją ubikacja i wanna.
Sławomir Halicki, burmistrz Suraża wyjaśnia, że gmina nie ma obowiązku zapewnienia Szczygielskiemu nowego mieszkania. Zresztą w miasteczku brakuje lokali socjalnych.

- To nasza dobra wola, że znaleźliśmy mu miejsce. Odnowiliśmy je. Kupiliśmy sedes. Założyliśmy instalację wodno-kanalizacyjną - wymienia burmistrz Halicki.

Miesięcznie pan Jacek za mieszkanie w byłej suszarni będzie musiał płacić gminie 100 zł. Tyle że on nie chce się tam wprowadzić. - To poniżające - denerwuje się mężczyzna.

- Pan Jacek jest poważnie chory. Przebywanie w takich warunkach urąga ludzkiej godności - oburza się Piotr Dierzgowski, lekarz z Suraża.

Sąsiedzi też żałują Jacka Szczygielskiego. - Szkoda człowieka. Pomagam mu jak mogę. Zapraszam na śniadania i obiady, bo on nie ma na jedzenie - mówi pan Ryszard, który prosi o anonimowość.

- Sytuacja jest ciężka. Nie jestem za wyrzucaniem go z mieszkania. Ale pan Szczygielski sam sobie też nie chce pomóc - uważa Zygmunt Jarmoc, radny z Suraża.

Jacek Szczygielski w tym miasteczku zamieszkał siedem lat temu. Przyjechał tutaj z Austrii. Założył firmę. Ale popadła ona w poważne kłopoty finansowe. Za mieszkanie, które jego firma wynajmowała od gminy, przestał płacić. Jak opowiada, rozchorował się. Szczygielski nie ma jednak renty. Dopiero dwa miesiące temu złożył do ZUS wniosek o przyznanie mu świadczenia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny