Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Rojek - Składam się z ciągłych powtórzeń (2014, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Artur Rojek – Składam się z ciągłych powtórzeń
Artur Rojek – Składam się z ciągłych powtórzeń
Artur Rojek po odejściu z Myslovitz nie złożył broni. Fani wierzyli, że oprócz organizacji OFF Festiwalu, zaśpiewa. "Składam się z ciągłych powtórzeń" to podsumowanie 40 lat życia artysty i uchylenie kolejnych drzwi do tworzenia autorskiej, przejmującej muzyki.

Krążek zaczyna się od thrillera. "Lato 76" to z jednej strony wspomnienie chwili, kiedy mały Artur mógł zginąć pod kołami samochodu, a z drugiej rozliczenie z niepełnym dzieciństwem. Wyciągnięty na zewnątrz żal do ojca, który porzucił rodzinę. A wszystko zrealizowane w niespiesznej, melancholijnej manierze kojarzącej się równie dobrze z modnym brzmieniem skandynawskim, co songwriterską wrażliwością prawdziwego outsidera.

Piosenka "Beksa" z miejsca zdobyła listy przebojów, ale czyż mogło być inaczej. Takie wspomnienia z dzieciństwa ma pewnie znacznie więcej dzieciaków, niż się do nich przyznaje. A realizacja? Fizjologiczna tonacja, przyjazna każdemu i ten dramatyczny chórek, który słuchaczom nieco starszym od Rojka musi kojarzyć się z teatralnymi fragmentami płyty "The Wall" Pink Floyd. Możliwe i piękne.

"Krótkie momenty skupienia" to już flirt z elektronicznym brzmieniem, które może się tak samo kojarzyć z wspomnianą Skandynawią co z electro-popem królującym tuż po wydaniu The Wall. I te słowa o strachu przed sobą, o ciągłych powtórzeniach życia i wyczekiwaniu na to, co się wydarzy. Takiego ładunku depresji zmieszanej z rozpaczliwą nadzieją można było się po artyście spodziewać, a produkcja Bartosza Dziedzica odważnie przełamuje schemat smętnego gitarowego pojękiwania.

Brzmienia ukulele i elektronicznego klawesynu, połączone z nieoczywistym metrum i progresywnie brzmiącymi chórkami tworzą kanwę utworu "Czas, który pozostał". W jakiś sposób to pochwała miłości bezwarunkowej, ostatecznej, nawet "jeśli to nie to". To jakby męski punkt widzenia, postawa odpowiedzialnego faceta, który walczy o siebie i swoje szczęście.

Lata 70. XX wieku w Polsce to czas dominacji tak zwanych rowerów składaków. Jednym z najładniejszych modeli był "Pelikan" i to właśnie tym rowerem mknie przez park podmiot liryczny piosenki "Kot i pelikan". I chociaż w tym lekko onirycznym dźwiękowym wspomnieniu Rojek sięga głęboko do dzieciństwa, proste tony pianina potęgują tylko wrażenie poszukiwania smaku utraconej magdalenki, czy może raczej kremówki.

Artur Rojek nie boi się elektroniki. Klimaty znane z płyt wykonawców pokroju Anne Clark czy nawet The Legendary Pink Dots tworzą "Kokon". Z tym utworem z pewnością znalazłby uznanie i na Castle Party w Bolkowie.

Po chórek dzieciaków Artur Rojek sięga znów w nieco glam rockowym "To co będzie". Mimo, że rytmiczny numer ma raczej elektroniczny puls, Dziedzic wpuścił pomiędzy nuty tyle powietrza, że piosenka aż lśni jakąś nieuchwytną jasnością. Ale nie na darmo kojarzy się ze słowem "glam".

Prosty fortepianowy podkład otwiera piosenkę "Syreny". Właściwie mógłby ją nagrać i Robbie Williams i Elton John i Kate Bush, ale to głos i wrażliwość Rojka wyróżniają tę piękna piosenkę spośród setek podobnych utworów, jakie rodzą się na całym świecie. Do tego znakomicie skompresowany głos, który brzmi jeszcze inaczej. I ten "syreni" śpiew w finale. Oto fantastyczny pomysł na piosenkę o miłości, która może zaintrygować i do końca nie stracić nic z przebojowości.

Piosenka "Lekkość" to niemal ukłon w stronę jakiegoś calypso. A jednocześnie w sferze tekstowej, to kolejne wspomnienie dzieciństwa, lęków jakie ma każdy młody człowiek, mierzący się z najprostszymi powinnościami, jakie społeczeństwo przypisuje dorosłym. I symboliczny drozd, będący najwyraźniej odniesieniem do nagrodzonej Pulitzerem amerykańskiej książki.

Zaledwie 35 minutowy album kończy "Pomysł 2". To jeszcze jedna piosenka, w której słychać głos pianistki Katarzyny Piszek. I konstatacja, że są ludzie, którzy bez względu na czas i miejsce mogą odczuwać niepokój. I, że z upływem czasu zwyczajnie pogodzić się trzeba. Po prostu, bez zbędnych słów.

Artur Rojek krążkiem "Składam się z ciągłych powtórzeń" podejmuje dyskusję ze sobą, ale też dyskretnie pokazuje, że ludzie wrażliwi, niekoniecznie odczuwający przez 24-godziny na dobę szczęście mają prawo żyć z nami. Co więcej, walczyć o swoje miejsce w świecie i swoje autonomiczne szczęście. Platyn tego krążka jest jedynie kwestią czasu.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny