Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leon Hendrix - Jimi Hendrix. Oczami brata

Jerzy Doroszkiewicz
Książka liczy 320 stron
Książka liczy 320 stron Wydawnictwo Sine Qua Non
Leon Hendrix, młodszy brat geniusza gitary, z pomocą Adama Mitchella spróbował uporządkować swoje wspomnienia tyczące sławnego brata. Opisuje ponure dzieciństwo, interpretuje teksty sławnych songów i przyznaje się do wieloletniego uzależnienia od narkotyków.

I Leon i jego starszy brat Jimi nie mieli łatwego dzieciństwa. Właściwie nawet nie wiedzieli, czy ich ojcem jest tyranizujący rodzinę alkoholik, czy ktoś inny, z kim być może flirtowała ich matka.

Powojenne dzieciństwo w Seattle upływało w biedzie, a w przypadku Leona, także w zaprzyjaźnionych rodzinach. Jego młodsze rodzeństwo miało jeszcze gorzej. Za to z prawdziwym zapałem wspomina, jak Jimi eksplorował stare ukulele z jedną struną, kupował swoją pierwszą sfatygowaną gitarę akustyczną za całe pięć dolarów, słuchał przebojów z radia i ćwiczył, ćwiczył, ćwiczył.

Sam Leon w tym czasie coraz częściej popadał w konflikty z prawem kradł, handlował narkotykami, a śmierć brata spotkała go w więzieniu, do którego trafił za ucieczkę z armii USA. Ale zanim dostał kartę powołania miał szczęście pojawić się u boku brata w Los Angeles, poznać setki gwiazd rocka i, co tu ukrywać, uprawiać seks z setkami młodych pięknych kobiet. Wszak brat był gwiazdą światowego formatu, a uderzająco podobny Leon dawał tym szalonym niewiastom choć namiastkę obcowania w blasku gwiazdy.

Po latach nie może zapomnieć, że w 1968 roku w Seattle wciąż były restauracje tylko dla białych, a muzyka jego brata nie przez wszystkie środowiska Afroamerykanów była dobrze postrzegana, ponieważ cieszyła się szacunkiem właśnie u białych. Ale też i opisuje pierwsze próby Jimiego ze sprzężeniami, wykorzystywaniem gramofonu jako wzmacniacza. Wystarczy przypomnieć, że pierwsza elektryczna gitara kosztowała ojca Hendrixa całe 15 dolarów, a cała familia straciła jedno z mieszkań, bo popijającą głowę rodziny nie stać było na tygodniowe opłacanie 17-dolarowej hipoteki. Zresztą, obaj bracia wraz z ojcem, żeby mieć za co żyć, zbierali złom, szukali miedzi i aluminiowych puszek.

Leon pozwala sobie na własną interpretację tekstów brata. Szczególnie "Castle Made of Sand" z krążka "Axis: Bold As Love". Podobno sami Jimi twierdził, że to piosenka o ich dorastaniu. Opowiada o odejściu matki po kraksie spowodowanej przez pijanego ojca, o rodzinie zastępczej, w której wychowywał się Leon i wreszcie o przedwczesnej śmierci matki. Według samego Leona "Purple Haze" nie opisuje stanu po zażyciu LSD, jest raczej emanacją religii i duchowości brata.

Losy rodziny po śmierci Hendrixa też nie należały do najciekawszych. Przez lata ojciec miał otrzymywać rocznie po 50 tys. dolarów, co dla byłego złomiarza było sumą oszałamiającą, jednak biorąc pod uwagę ilość wydawanych memorabiliów raczej było ułamkiem rzeczywistej schedy po gitarzyście wszech czasów. Sam Leon chwycił za instrument dopiero w latach 90. XX wieku, wychodząc z kolejnego odwyku. I chociaż do dziś kiepsko gra na gitarze, zagrał nawet trasę w Polsce. Mówcą też nie jest wybitnym, tym większy szacunek należy się Adamowi Mitchellowi, który wspomnienia te złożył w fascynujący obraz nędzy, ale i hipisowskiego rozpasania końca lat 60.

Może nawet nazbyt współczesnym słownictwem posłużył się tłumaczący książkę Mateusz Kopacz, ale dzięki takiej interpretacji kolejne pokolenie gitarzystów zgłębiających losy Hendrixa może poczuć się, jakby czytało o starszym koledze, nie postaci z pomnika. Choć na pomnik Hendrix zasłużył sobie jak najbardziej.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny