Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jolanta Koszelew: Wspierajmy odważnych

Wojciech Jarmołowicz
Dr Jolanta Koszelew, jedyny w woj. podlaskim broker innowacji
Dr Jolanta Koszelew, jedyny w woj. podlaskim broker innowacji
Z dr Jolantą Koszelew, brokerem innowacji, rozmawia Wojciech Jarmołowicz

Kurier Poranny: Woj. podlaskie jest na szarym końcu w zestawieniu patentów. A to jest spowodowane m.in. słabą współpracą nauki i biznesu? Jakie są tego przyczyny?
Dr Jolanta Koszelew, jedyny w woj. podlaskim broker innowacji, nauczyciel akademicki: Mamy w woj. podlaskim rzeczywiście wstydliwie niski wskaźnik liczby zgłoszeń patentowych na 100 tys. mieszkańców, bo tylko 3,1 przy wartości dla kraju na poziomie 6,2. Co gorsza za liczbą wniosków o uzyskanie patentu nie podąża liczba potwierdzonych wynalazków, a sprzedanych licencji na wykorzystanie chronionych technologii jest jeszcze mniej. Powód takiego stanu rzeczy są zasadniczo oczywisty. Jest bardzo mało na naszych uczelniach wyników prac naukowych, które mają potencjał komercjalizacyjny. Poza tym stan opracowanych na uczelniach technologii i rozwiązań jest daleki od wdrożenia. Najczęściej efektem grantów badawczych są publikacje, które na dodatek potrafią utrudnić proces ochrony własności intelektualnej. Nie ma też na Podlasiu praktyków komercjalizacji, którzy potrafią nie tylko identyfikować i wyceniać własność intelektualną, ale również "nasłuchiwać rynek" technologii i stymulować kierunki badań na uczelniach pod kątem trendów aktualnych i przyszłych. Boleśnie się o tym przekonuję jako broker innowacji. Korzystam ze współpracy z zewnętrznymi specjalistami w zakresie tzw. analizy due dilligence technologii, której potencjał muszę poznać zanim zacznę szukać jej nabywcy.

Paradoksalne jest to, że akurat na komercjalizację są i będą jeszcze przez parę lat pieniądze w ramach funduszy UE. Mówiąc dosadnie komercjalizacja sprowadza się u nas do konferencji z panelami lub bez, opasłych ankiet, zapisów w strategiach, szkoleń, porozumień o współpracy i ekspertyz na temat innowacyjności, o które zabiegają przedsiębiorcy wnioskujący o fundusze UE. Przepraszam w tym miejscu wszystkich autorów incydentalnych sukcesów na polu komercjalizacji za to uogólnienie.

Co powinni zrobić przedsiębiorcy i ludzie nauki, by ta współpraca układała się lepiej?
- Ludziom nauki komercjalizacja się nie opłaca, gdy pracują na uczelni. Nie dostaje się za nią stopni naukowych, a brak doktoratu czy habilitacji oznacza w praktyce koniec pracy na uczelni. Ludzie nauki wykładają i prowadzą badania, których efektem są publikacje. Taki zakres obowiązków jest dobry w badaniach podstawowych, które prowadzą do epokowych odkryć i teorii, a najlepszym dają Nobla, ale nie zapewniają bezpośrednich zastosowań.

Na Uniwersytecie Stanforda, na którym miałam okazję niedawno być w ramach programu Top 500 Innovators, pracownik z doktoratem ma do wyboru dwie ścieżki rozwoju: albo pracuje w laboratorium , pisze publikacje i realizuje rokujące nagrodą Nobla granty, albo rozwija technologie na zamówienie firm lub sam prowadzi firmę. Co ważne w tej drugiej ścieżce tzw. "Profesora Praktycznego" (ang. "Professor of Practise"), taki praktyk biznesu uczy studentów. Potrzebny jest polski odpowiednik amerykańskiego "Profesora Praktycznego" , który tworzy technologie i współpracuje z firmami przy wdrożeniach. W świetle aktualnego prawa taka ścieżka jest w Polsce możliwa, ale żadna uczelnia jej nie stosuje.

Regionalni przedsiębiorcy coraz częściej mają świadomość, że inwestycja w rozwój oparty o wyniki badań jest dzisiaj ich być albo nie być na rynku. Problem w tym, że tych świadomych firm w naszym regionie jest ciągle za mało i nie generują one na tyle silnego popytu na innowacje, aby uczelnie zaczęły zmieniać kierunki swoich badań. Musimy zatem równolegle sprowadzać z zewnątrz i wychowywać wewnątrz innowacyjnych przedsiębiorców.

Widziała pani współpracę urzędów, biznesu i nauki m.in. w USA, Finlandii i Niemczech. Co moglibyśmy szybko przenieść z ich doświadczeń na Podlasie?
- I tu dochodzimy do sedna sprawy. We wszystkich wymienionych przez pana krajach rozwinęła się kultura innowacji i wręcz kult przedsiębiorczości technologicznej. Wszystko zaczyna się od edukacji, która jest najważniejsza. Każdy student Stanford University ma na studiach następujący pakiet przedmiotów: przedsiębiorczość, przywództwo, innowacje i ochrona własności intelektualnej. Przedmiotów tych uczą praktycy biznesu i nie są to nudne wykłady tylko warsztaty, na których studenci różnych kierunków realizują wspólnie, zespołowo projekty zlecane przez firmy. Dzięki temu działa w tych krajach model otwartych innowacji czyli takich, które tworzą studenci i albo implementują je we własnych firmach, albo w tych, które zleciły projekt. Ważne jest wsparcie otoczenia młodego człowieka, który wchodzi na rynek pracy. Finom udało się dzięki licznym kampaniom społecznym przeprowadzonym przez władze zmienić "modę na etat" w "modę na własny startup".

To, co widać w Finlandii i USA to wysoka motywacja większości młodych ludzi do rozwoju osobistego i współpracy. Dzięki temu rozwijają się postawy proprzedsiębiorcze i prospołeczne. W Białymstoku działa kilka obiecujących, oddolnych inicjatyw, które wyciągają z domów oraz inspirują młodych ludzi do działania. Ich wsparcie przez władze miasta jest niezwykle potrzebne.

Przez kilka lat była pani również urzędnikiem - jako dyrektor BPNT. Od lat wiele osób mówi o tzw. "złotym trójkącie": urząd - nauka - biznes, i o tym, że dobra współpraca tych trzech obszarów może przynieść korzyści wszystkim stronom. Co w tym względzie mogą zrobić nasze urzędy?
- Dokładnie 28 miesięcy byłam urzędnikiem na stanowisku dyrektora Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego i to, co wiem na pewno to to, jak urzędy nie powinny "pomagać" biznesowi i nauce. Nie powinny ani budować, ani zarządzać infrastrukturą powstałą w celu rozwoju współpracy nauki i biznesu, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na ściąganie inwestorów, np. na lotnisko na Krywlanach.

Urzędy i władze nie powinny bać się spotkań z biznesem i jak najczęściej wsłuchiwać się w potrzeby firm, zwłaszcza młodych ambitnych firm, których jest tutaj sporo. Młode firmy nie mają jeszcze swojego głosu w gremiach doradczych. Nie są dzisiaj jeszcze siłą, ale na pewno szansą i przyszłością tego regionu. Władze powinny też wspierać każdy oddolny projekt, który może przyczynić się do budowania kultury innowacji, klimatu dla przedsiębiorczości oraz promocji Podlasia jako miejsca dobrego do pracy, rozrywki i odpoczynku. Można zacząć od drobnych rzeczy, tj. od podniesienia poziomu merytorycznego i kultury obsługi przedsiębiorców w urzędach.

Bogusław Łącki, prezes zarządu APS S.A.

Prof. Lech Dzienis, rektor Politechniki Białostockiej
Prof. Lech Dzienis, rektor Politechniki Białostockiej

Bogusław Łącki, prezes zarządu APS S.A.

Choć korzystamy, jako firma, z wielu innowacyjnych rozwiązań, które są stosowane przez naszych klientów, sami nie stosujemy ochrony prawnej naszych inżynierskich rozwiązań. Mamy własne pomysły, z których jesteśmy dumni, jednak nie rozpatrywaliśmy potrzeby patentowania naszej myśli inżynierskiej.

Uważam, że wiele osób, przedsiębiorców jeszcze nie jest przekonanych do korzyści, jakie przynosi ochrona prawna technologii, pomysłów, rozwiązań. Za mało jest informacji, że komuś przyniosło to przyzwoite pieniądze. Ale to się na szczęście zmienia.

Podobnie jak zmienia się współpraca naukowców z przedsiębiorcami.

Trzeba przyznać, że jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, ale pierwsze jaskółki już są - chociażby z inicjatywy Rady Przemysłowo-Programowej Wydziału Elektrycznego Politechniki Białostockiej mieliśmy, jako przedsiębiorcy, cykl seminariów dla studentów, które cieszyły się dużym powodzeniem.

Ale żeby na Podlasiu były innowacyjne pomysły, potrzebne są optymizm gospodarczy i nastrój społeczny do tego, by bardziej zaryzykować. Wszyscy musimy się uczyć określania i akceptacji ryzyka - bez tej umiejętności nigdy nie podejmiemy rozwojowej decyzji.

(woj)

Prof. Lech Dzienis, rektor Politechniki Białostockiej

Prof. Lech Dzienis, rektor Politechniki Białostockiej

Do tej pory relacje uczelni z przedsiębiorcami były bardzo różne. Z jednymi lepsze, z drugimi gorsze. Obecnie, z racji administracyjnego zabiegu UE, która w kolejnej perspektywie finansowej uzależnia wsparcie uczelni funduszami europejskimi od współpracy z przedsiębiorcami, to się zmieni na lepsze. Jednym z bardziej chlubnych przykładów jest choćby współpraca z bielskimi firmami budowlanymi Danwood i Unibep. Ale coraz więcej firm przychodzi i deklaruje chęć współdziałania.

Czekamy teraz na ogłoszenie pierwszych konkursów o dotacje. Będą one przede wszystkim prowadzone przy pomocy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Będzie to jednostka, która będzie miała decydujący wpływ na współpracę z przemysłem i będzie mu służyła naukami stosowanymi.

Jest też dużo do zrobienia wewnątrz uczelni, bo wielu nauczycieli akademickich ma małe doświadczenie z praktyką biznesową. Uruchomiliśmy bardzo duże pieniądze europejskie na staże czy praktyki przemysłowe dla naszych pracowników. Na początku podchodzili do tego ostrożnie. Teraz zainteresowanie jest tak duże, że już czasem brakuje nam funduszy. Chcemy te działania kontynuować w przyszłej perspektywie finansowej, bo to dla naszych wykładowców zupełnie inne i bardzo cenne spojrzenie na to, czego się uczyli i tego, czego uczą innych.

(peż)

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny