Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa: Boję się tego pana. Ruszył proces Adama Cz.

Aleksandra Pawłowska [email protected] tel. 85 748 95 63
Adam Cz. na swoim procesie
Adam Cz. na swoim procesie Andrzej Zgiet
To jest moje miasto, tu mam rodzinę, przyjaciół. Nie spodziewałam się, że coś takiego może nas spotkać - mówiła Ewa, którą Adam Cz. w swoim filmiku nazwał "zdrajczynią białej rasy". W poniedziałek, 27 stycznia rozpoczął się proces białostoczanina. Odpowiada za publiczne znieważenie polsko-hinduskiego małżeństwa i nawoływanie do nienawiści rasowej.

[galeria_glowna]
Boję się tego pana, może zrobić wszystko - mówiła wczoraj w sądzie roztrzęsiona Ewa.

38-letni Adam Cz., który nazywa siebie narodowcem, przed Sądem Rejonowym w Białymstoku nie przyznał się do zarzutów i odmówił wyjaśnień. W śledztwie był bardziej rozmowny.

Czytaj też: Chciał wypłynąć na Kononowiczu

- Doszło do jakiegoś nieporozumienia. Do tych ludzi na plakacie nie mam żadnych obiekcji. Nikogo nie znieważałem, nikogo nie chciałem obrazić - zarzekał się.

Inaczej, zdaniem prokuratury, wynika z nagrania, które w czerwcu ubiegłego roku Adam Cz. umieścił w internecie. Mówił w nim: "Białystok jest dla białych. Zrobimy wszystko, by ludzie, którzy nie urodzili się w Białymstoku, wrócili tam, skąd przyjechali". Nagrał go na tle plakatu kampanii społecznej promującej tolerancję, w której wzięło udział małżeństwo - białostoczanka i obywatel Indii. Na nagraniu Adam Cz. o obcokrajowcu mówił "jakiś pan ciapaty", a żonę nazwał "zdrajczynią białej rasy".

Prokuratura oskarżyła Adama Cz. o dwa przestępstwa: publiczne, za pośrednictwem internetu, znieważenie obywatela Indii z powodu jego przynależności narodowej oraz nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

38-latek tłumaczył, że wypowiadając się w nagraniu o konieczności usunięcia cudzoziemców z Białegostoku miał na myśli "odpowiednie akty prawne, a nie siłowe rozwiązania tych kwestii".

- Kiedy zobaczyłam ten film, bardzo się zdenerwowałam. Mówiąc w nim, że "zrobimy wszystko" sugerował, że nie działał sam. Wyjechaliśmy, bo baliśmy się tu mieszkać - zeznawała wczoraj pokrzywdzona białostoczanka. Na rozprawę przyjechała z Londynu.
Oskarżony zadręczał ją szczegółowymi pytaniami. Ewa, mimo silnych emocji, odpowiadała rzeczowo i logicznie. Adam Cz. szczegółowo pytał o osobiste sprawy, także intymne. Część pytań sędzia uchyliła, bo nie miały żadnego związku ze sprawą.

- To nie ja mam się tłumaczyć czy bronić, bo to mnie i mojego męża skrzywdzono - mówiła po rozprawie 27-latka. - Czuję się zastraszana, we własnym mieście nie mogę być bezpieczna. A te bezsensowne pytana to jakiś absurd.

Obecnie z mężem Hindusem mieszka w Wielkiej Brytanii. Wyjechali po próbie podpalenia mieszkania jej rodziców (śledztwo w tej sprawie trwa, sprawców nie ustalono) oraz po publikacji w internecie filmu Adama Cz.

Sąd odroczył sprawę do 10 marca. Chce przesłuchać pokrzywdzonego obcokrajowca, który z powodów wizowych nie mógł przyjechać do Białegostoku.

38-latek był już sądzony za przestępstwo na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych czy wyznaniowych. Został skazany na karę w zawieszeniu. Teraz grozi mu do trzech lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny