Rotmistrz Bernard Wasilewski nie żyje. Zmarł wczoraj wieczorem.
Do 10. Pułku Ułanów Litewskich trafił jeszcze przed wojną. Świetnie jeździł konno. Konie to była jego miłość.
W 1939 roku ruszył z wojskiem na granicę z Prusami Wschodnimi. Tam poznał okropieństwa wojny. Po kompanii wrześniowej został jeńcem niemieckiego stalagu.
Niemal do końca swoich dni był bardzo sprawny fizycznie. Dowodził pocztami sztandarowymi podczas Święta Niepodległości, procesji Bożego Ciała, wrześniowego Marszu Sybiraków czy rocznicy powstania w Białostockim getcie.
- To jest człowiek historia. Jego opowieści są w stu procentach zgodne z prawdą - uważa chorąży Zenon Zarzycki z Koła Żołnierzy 10. Pułku Ułanów Litewskich i ich Rodzin.
W tym roku skończyłby 98 lat. Jego pogrzeb odbędzie się w sobotę w kościele Chrystusa Króla w Białymstoku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
