Legionella w szpitalach

Wyniki ostatnich badań są jednak optymistyczne - ilość bakterii w wodzie w obu placówkach znacznie zmalała. To oznacza, że stosowane dotąd metody zwalczania legionelli skutkują. Ale normy są nieubłagalne - na oddziałach, gdzie przebywają chorzy z obniżoną odpornością, nie powinno być bakterii.

Rutynowa kontrola podlaskiego sanepidu w 11 szpitalach w regionie, przeprowadzona kilka tygodni temu wykazała w sześciu placówkach obecność bakterii legionella. Najwięcej było ich w Białostockim Centrum Onkologii oraz na sąsiadującym z tym szpitalem i korzystającym z tego samego ujęcia wody oddziale położniczo-ginekologicznym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.

Jak mówiła nam wtedy Marzena Juczewska, dyrektorka BCO, przekroczenia norm to efekt wymiany węzła cieplnego w szpitalu. Część rur w tym czasie nie była używana, mogły się tam namnożyć bakterie. Szpital zastosował dezynfekcję termiczną, polegającą na podgrzewaniu wody przy wejściu do szpitala do 80 st. C.

- Wyniki się nam znacznie poprawiły - ocenia pani dyrektor. - Ilość bakterii z kilkudziesięciu tys. spadła do 600 w litrze wody. To znaczy, że ta metoda działa. Ponowimy ją teraz, mamy nadzieję, że uda się nam całkowicie pozbyć legionelli.

Z bakterią walczy też ciągle położnictwo szpitala wojewódzkiego. - Jest już jej mniej, ale ciągle to ilość niedopuszczalna w szpitalu - przyznaje Małgorzata Strankowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa w tej placówce. - Współpracujemy z BCO i MPEC-em, nadal będzie stosowana dezynfekcja termiczna. Aż do skutku.

Obecność legionelli w ciepłej wodzie oznacza dla pacjentów nadal zakaz korzystania z pryszniców z ciepłą wodą.

Bakterie legionelli nadal są, choć w niewielkich ilościach, w szpitalach w Siemiatyczach i Mońkach.