Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok odzyskał niepodległość dopiero 22 lutego 1919 roku

Z Janem Oniszczukiem, jednym z autorów książki "Białystok między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939", rozmawia Tomasz Mikulicz
Białystok na odzyskanie niepodległości musiał poczekać dłużej. 11 listopada 1918 roku był jeszcze w rękach niemieckich. Białostoczanie dopiero 22 lutego 1919 roku (na zdjęciu) oficjalnie powitali wkraczające do miasta Wojsko Polskie.
Białystok na odzyskanie niepodległości musiał poczekać dłużej. 11 listopada 1918 roku był jeszcze w rękach niemieckich. Białostoczanie dopiero 22 lutego 1919 roku (na zdjęciu) oficjalnie powitali wkraczające do miasta Wojsko Polskie. Archiwum Państwowe w Białymstoku
Zaraz po odzyskaniu niepodległości nie było jeszcze pewne, czy Białystok znajdzie się w granicach Rzeczypospolitej.

Po upadku PRL-u wielu mówiło: "za komuny było lepiej". Czy podobna sytuacja miała miejsce po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku? Ludzie powtarzali, że "najlepiej to było za cara"?

Jan Oniszczuk: - Takie twierdzenia utrzymywały się jeszcze długo. Car był uosobieniem porządku. Trzeba pamiętać, że zaraz po I wojnie światowej, w społeczeństwie było ogromne poczucie chaosu. Ziemie te przechodziły z rąk do rąk.

Tzw. pierwszego Niemca wspominano dość pozytywnie.

- Na pewno nie był to Niemiec znany z II wojny światowej. Podczas I wojny na te ziemie zawitała odrębna cywilizacja, która miała lepszą organizację niż rosyjska. Co było też bardzo ważne, Niemcy pozwolili na działalność polskich i żydowskich organizacji oświatowych, które zakładały szkoły. Miało to ogromne znaczenie, kiedy już po odzyskaniu niepodległości formowało się państwowe szkolnictwo. Niemcy pozwolili też obchodzić święta narodowe, byle nie kojarzyły się one z walką z żywiołem germańskim.

Codzienne życie białostoczan, też w aspekcie ekonomicznym, uległo jednak pogorszeniu.

- Pamiętajmy, że przed wybuchem wojny Białystok był przecież Manchesterem Północy. Oprócz rozwiniętego na szeroką skalę włókiennictwa, kwitł handel ze Wschodem. Nieprzypadkowo to właśnie w tamtych czasach wybudowano hotel Ritz i teatr Palace. Były pieniądze, to i były ambicje.

I nagle w 1914 roku wybucha wojna.

- Białystok już nigdy nie odzyska takiego znaczenia, jakie miał przed jej wybuchem. Wycofujący się Rosjanie demontowali narzędzia w fabrykach, rozbierali wiadukty, itd. Z dnia na dzień miasto zostało ogołocone. Okupant niemiecki odbudował co prawda część infrastruktury energetycznej czy wodociągowej, ale było to tylko działanie doraźne na czas wojenny. W fabrykach szyto mundury i robiono części do samolotów. Nie był to już jednak taki rozwój jak przed wojną.

A co się zmieniło, gdy powstała wolna Polska?

- Wielu mieszkańców było zdezorientowanych. Władzę przejęli Polacy, którzy przez lata stanowili mniejszość narodową. Na przełomie XIX i XX wieku struktura demograficzna Białegostoku kształtowała się następująco: Żydzi (76 proc.), Polacy (10), Rosjanie (7), Niemcy (5,5) oraz Litwini, Białorusini i Ukraińcy (1,5 proc.).

To był ewenement w skali światowej. W żadnym innym mieście o liczbie mieszkańców powyżej 50 tys., udział procentowy społeczności żydowskiej nie był aż tak duży. Miało to ogromny wpływ na charakter miasta. Zaraz po odzyskaniu niepodległości nie było jeszcze pewne, czy Białystok znajdzie się w granicach Rzeczypospolitej. Mogło się bowiem zdarzyć, że przypadłby Białorusi. Józef Piłsudski rozważał wtedy tworzenie federacji państw zrzeszonych z Polską - Białorusi, Ukrainy i Litwy. Białystok przez kilka miesięcy "wisiał w poczekalni". Jakby tego było mało, białostoccy Żydzi proponowali, by Białystok zyskał status wolnego miasta, tak jak się to miało stać z Gdańskiem. W kręgach polskich pojawił się więc pomysł stworzenia tzw. Wielkiego Białegostoku, czyli przyłączenia do miasta okolicznych wsi. Mieszkała tam bowiem niemal wyłącznie ludność polska. Przyłączenie nastąpiło w maju 1919 roku. W granicach znalazło się 21 wiosek i letnisk. Obszar miejski zwiększył się z 2700 do 4400 hektarów. Politycznie poskutkowało to tym, że Żydzi na znak protestu zbojkotowali pierwsze wybory do rady miejskiej z 7 września 1919 roku. A w powstałym pod koniec 1918 roku Tymczasowym Komitecie Miejskim zasiadało: 8 Żydów, 6 Polaków, 1 Rosjanin i 1 Niemiec. W kolejnych wyborach, które już nie były bojkotowane, Żydzi znów triumfowali. Zdobyli sześć na dziewięć głosów w wyborach uzupełniających w 1925 roku i dwa lata później - 21 miejsc w radzie miejskiej. Polacy mieli zaś 19 radnych.

Mimo wyraźniej dominacji żydowskiej, Białystok leżał w granicach Polski i musiał podporządkować się odgórnym wytycznym. Chodziło chociażby o język urzędowy.

- To był realny problem. W Białymstoku bardzo rzadko mówiło się po polsku. Na ulicach słyszało się przede wszystkim jidysz i rosyjski. Pierwszy był językiem większości mieszkańców, drugim jeszcze od niedawna posługiwano się w szkołach i urzędach. Pamiętajmy, że w czasach zaborów Białystok był częścią Imperium Rosyjskiego. Tutejsi Żydzi, w przeciwieństwie do tych z miast Królestwa Polskiego nie znali języka polskiego. Nie widzieli bowiem sensu w jego uczeniu się, skoro poza jidysz powszechny był rosyjski.

We wspomnianym wcześniej Tymczasowym Komitecie Miejskim wybuchł spór o to w jakim języku powinny być prowadzone obrady. Polacy byli nieustępliwi i nie pozwolili nawet na czasowe używanie jidysz lub rosyjskiego. A żydowscy delegaci języka polskiego po prostu nie znali.

Te językowe animozje wkradały się też pewnie w codzienne życie.

- W 1919 roku Komisarz Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Białymstoku wydał zarządzenie nakazujące umieszczanie na szyldach i reklamach napisów w poprawnej polszczyźnie. Właścicielom sklepów i innych firm, którzy się na to nie godzili, groziły grzywny, a nawet areszt. Na szyldach zaczęły się więc pojawiać różnego rodzaju łamańce językowe, które śmieszyły Polaków. Zachował się np. artykuł z polskojęzycznego tygodnika "Prożektor", w którym wyśmiewano ogłoszenie wywieszone na synagodze Piaskower przy ul. Pięknej 3. Napis głosił: "Termin zapalani świec sobotnich, sklepy zamykać, ha 1 minut wcześniej".

Białystok był miastem tysiąca sklepów i straganów. Dwoma najważniejszymi targowiskami były Rynek Sienny i Rynek Rybny. Klientom oferowano tam dosłownie wszystko.

- Jednak nie od razu. Tuż po odzyskaniu niepodległości swoje towary sprzedawali tu przede wszystkim chłopi z okolicznych wsi. Można było kupić ziemniaki, jaja, mleko, mięso, itd. Dopiero potem zaczęły się pojawiać pierwsze wyroby miejskiego rzemiosła. Co ciekawe, targowiska były też swego rodzaju hurtowniami. To tu zaopatrywali się białostoccy sklepikarze. Zamiast jechać do chłopa na wieś, wygodniej im było kupić produkty na miejscu. Sklepiki i stragany faktycznie stanowiły o specyfice Białegostoku. Na przyjezdnych nie robił on wrażenia ośrodka przemysłowego, a raczej typowego kresowego miasteczka. Nie wszystkim to się podobało. Znana jest relacja pisarki Marii Dąbrowskiej, która odwiedziła Białystok w 1924 roku: "Niezliczone sklepy, których brudne okna, zda się, trzasną od pstrokowatych, napchanych wystaw, raczej odpychających od kupna, purpurowe i złote pomarańcze, którymi zawalone są wszystkie kąty, stanowią w tej brzydocie rozkoszną gorącą plamę".

A co można było znaleźć na stole?

- Jako, że miasto było raczej ubogie, strawa pozostawała najczęściej bardzo prosta. Ludzie jedli śledzie z ziemniakami, różnego rodzaju kasze i wyroby zbożowe. To przecież do tych ostatnich zaliczamy słynne białostockie białysy. Wystarczyło do mąki zmieszanej z wodą dodać cebulę i mieliśmy pyszne bułeczki. Równie prostym i tanim pożywieniem były bliny, czyli placki z mąki pszenno-gryczanej lub gryczano-żytniej. Wśród ubogich rodzin mięso było czymś luksusowym, więc każdy radził sobie jak umiał. Nic dziwnego, że największym domowym przysmakiem były ciasteczka ze skwarek. Te ostatnie łączono z mąką, jajkami, cukrem, proszkiem do pieczenia i łakocie były gotowe.

Międzywojenny Białystok miał kilka miejsc, gdzie można było dobrze zjeść. Akwarium przy Rynku Kościuszki 6, czy Savoy przy Kilińskiego 6. Były i tanie bary. W książce pisze Pan, że w Gastronomii przy ul. Sienkiewicza 2 można było zjeść już od 1 zł.

- Genezą takich miejsc były budki, które tworzyły się przy targowiskach. Sprzedawano tam pokątnie alkohol i oczywiście coś do zakąszenia. Wiadomo, że tam gdzie ludzie ze sobą handlują, musi znaleźć się też miejsce gdzie można usiąść i pogadać o interesach. Jak wyglądały takie budyneczki pokazuje wodopojka, która stoi przy dzisiejszym Rynku Siennym.

Odradzanie się małej gastronomii po czasach wojennych można porównać do początku lat 90. ubiegłego wieku. Wtedy też tworzyły się różnego rodzaju budki z hot-dogami.

- Z odradzającą się gospodarką tak to już jest. To naturalna reakcja. Zmienia się tylko menu. W 1918 roku, zaraz po punktach z pożywieniem zaczęły powstawać sklepiki z innymi produktami najpilniejszej potrzeby. Lokalizowały się przy warsztatach rzemieślniczych - krawieckich, szewskich, itp. Nie było jakiejś firmy ogólnopolskiej, która sprzedawałaby np. ubrania w ilościach hurtowych. Handel był bardziej rozproszony niż dzisiaj, a wschodnie części kraju jeszcze długo nie były miejscem, gdzie firmy handlowe chciały inwestować.

Tym co wyróżniało Białystok na tle innych miast w kraju był burzliwy rozwój kin.

- Faktycznie seanse filmowe cieszyły się ogromną popularnością. Obliczono, że przeciętny białostoczanin zasiadał przed ekranem 14 razy w roku, podczas gdy warszawiak - 9,5 razy. Tajemnica tkwiła w cenach biletów. Były one znacznie niższe niż w innych dużych miastach. Stąd też już w 1919 roku Białystok miał dwa kina: Apollo przy Sienkiewicza 22 i Modern przy Lipowej. Później powstały trzy kolejne. Kinowe premiery często uświetniała obecność Nory Ney, słynnej aktorki, która na świat przyszła we wsi Sielachowskie pod Białymstokiem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny