Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłok w białostockich klasach. Pomimo niżu demograficznego

Aneta Boruch [email protected] tel. 85 748 96 63
Tłok w białostockich klasach. Pomimo niżu demograficznego
Tłok w białostockich klasach. Pomimo niżu demograficznego sxc.hu
Ponad 30 uczniów - tak wyglądają klasy pierwsze w wielu białostockich szkołach. A według wytycznych, w podstawówce w jednym oddziale powinno być najwięcej 28 dzieci. Rodzice protestują. Miasto obiecuje, że tam, gdzie jest najgorzej, w najbliższych dniach powstaną dodatkowe klasy.

W szkole podstawowej nr 34 utworzone są dwie klasy pierwsze. W każdej jest 33 uczniów.

- Moim zdaniem, nauczyciel nie jest w stanie nauczać z dobrym efektem tak licznej grupy - skarży się mama jednego z uczniów. - Czy nie można utworzyć trzeciej klasy? Władze miasta skupiły się na tym, jak oszczędzić na naszych dzieciach, a nie jak im ułatwić start w szkołach.
Dyrektor SP 34 przyznaje, że martwią go tak przepełnione klasy. - Ale urząd miejski w tym roku pozwolił nam tylko na dwa oddziały - mówi dyrektor Jerzy Bołtuć. - Na pewno lepiej byłoby, gdybyśmy mogli utworzyć trzeci.

Ponad 30 osób w pierwszych klasach to bolączka nie tylko tej białostockiej placówki.

- Mój syn rozpoczął naukę w gimnazjum nr 20. W klasie jest 33 uczniów. Jak nauczyciel ma dotrzeć do każdego? - zastanawia się pani Iwona.

W SP 4 w trzech pierwszych klasach naukę rozpoczęło po 31 uczniów. - Według mnie oddziały powinny być mniej liczne - przyznaje Zbigniew Klimowicz, dyrektor SP 4. I tłumaczy skąd ten tłok. - Gdy zakończyliśmy nabór, w klasach mieliśmy po 26-27 uczniów. Ale potem zaczęli zgłaszać się rodzice z naszego obwodu, których dzieci musimy przyjąć. Formalnie na początku sierpnia złożyłem prośbę o dodatkowy oddział.

Miasto przyznaje, że zna sytuację panującą w białostockich szkołach. Liczba klas w placówkach została wyznaczona tak, by zmieściły się w nich dzieci z najbliższej okolicy. Gdy wystarcza miejsc, przyjmowani są też uczniowie z innych rejonów miasta.

- Problem pojawia się, gdy dzieci z obwodu zgłaszają się zbyt późno, już po utworzeniu klas. A one muszą być przyjęte - mówi odpowiedzialny za miejską edukację wiceprezydent Adam Poliński.

Sytuację krytykują związki zawodowe. - To maksymalne oszczędzanie kosztem dzieci, jakości kształcenia i wychowania - uważa Ryszard Urbańczyk z nauczycielskiej Solidarności.
Magistrat zapewnia, że szuka rozwiązania. Urzędnicy właśnie podejmują decyzje, którym szkołom pozwolić na utworzenie dodatkowych klas. - Staramy się racjonalnie gospodarować pieniędzmi na edukację - przyznaje wiceprezydent. - Ale to nie znaczy, że akceptujemy sytuację, że w klasie uczy się ponad 30 uczniów.

Dlatego wczoraj zapadła decyzja, że po jednym oddziale w klasach pierwszych przybędzie w SP 20 i SP 51 oraz gimnazjum nr 2. Późnym wieczorem departament edukacji zastanawiał się, jak rozstrzygnąć sytuację w SP 4 i SP 34.

W sprawie zbyt dużej liczby dzieci, zwłaszcza w klasach pierwszych podstawówek, interweniuje podlaski kurator oświaty. Skierował pismo do samorządów z prośbą o utworzenie dodatkowych oddziałów. - Wyniki badań naukowych, prowadzonych przez różnych pedagogów, potwierdzają, że zbyt duża liczebność klas niekorzystnie wpływa na efektywność nauczania - podkreśla Hanna Marek z kuratorium.

Tylu powinno być uczniów

Zgodnie z wytycznymi prezydenta w białostockich klasach powinna być taka liczba uczniów:

szkoły podstawowe - 26-28

gimnazja - 28-30

szkoły ponadgimnazjalne - 30 i więcej

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny