Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Podlaskie przedstawia wystawę Byliśmy tu

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Żydowska rodzina, Białystok około 1930 roku.
Żydowska rodzina, Białystok około 1930 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Taki właśnie tytuł nosi najnowsza wystawa przygotowana przez Muzeum Podlaskie w Białymstoku, prezentująca historię Żydów białostockich. Można ją oglądać na planszach na Rynku Kościuszki oraz na Suraskiej i Kalinowskiego.

Koniecznie jednak trzeba zajrzeć też do Ratusza i Opery, aby przekonać się, że ci o których mowa w tytule naprawdę tu byli. Najprościej sięgnąć po statystyki. Aby jednak nie nudzić cyframi, podam jedynie wyniki spisu ludności Białegostoku z 1897 roku. Za kryterium przynależności narodowej uznano wówczas język, jakim spisywani porozumiewali się w domu. Mimo tak nieprecyzyjnego miernika okazało się, że mieszkańcy Białegostoku to w 66 procentach Żydzi.

Henryk Mościcki, autor pierwszej monografii Białegostoku zanotował, że "mimo swej decydującej przewagi liczebnej Żydzi nie odgrywali w Białymstoku żadnej poważniejszej roli". Jest w tym stwierdzeniu istotny błąd. Bo przecież to właśnie Żydzi wraz, o paradoksie, z Niemcami stworzyli przemysłowy Białystok. Gdy zajrzymy do spisu białostockich fabryk z 1867 roku, to znajdziemy w nim i Nowika, i Tryllinga, i Blocha. To dzięki nim miasto weszło w okres prosperity. Budowało się, tętniło życiem.

Mościcki, kontynuując wątek żydowski, pisze dalej, że "poddawać się Żydzi musieli wszystkim przypisanym ciężarom i rygorom". Tu już jego stwierdzenie jest bezdyskusyjne. Wspomina, że "dostęp do urzędów mieli bardzo ograniczony". Stąd też wynikała ich duża aktywność w przemyśle i handlu. Ale były też i inne bardziej upokarzające trudności. "Musieli uiszczać specjalne podatki od spożycia (mięso, ryby, pszenica, żyto), bez specjalnego pozwolenia nie wolno im było używać strojów narodowych".

Wspomina Mościcki o Benjaminie Halpernie, przedstawicielu zacnej, rabinackiej rodziny, który w 1850 roku opłacił sobie prawo noszenia jarmułki. Rada miejska wystawiała specjalne zaświadczenia zezwalające na noszenie chałatów i nakryć głowy. Polityka ta doprowadzała Żydów do często dramatycznych wyborów. Jedyną drogą do w miarę normalnego funkcjonowania była asymilacja, która w konsekwencji prowadziła do wynarodowienia. Jej alternatywą było skazanie się na życie w zamkniętym środowisku, społecznym getcie.

Białystok miał jedno i drugie. Część bogatych Żydów wolała nosić się po europejsku, zmieniała imiona, przestawała mówić w żargonie. Duża część próbowała urządzić swój żydowski, białostocki świat. Zakładano żydowskie szkoły, organizacje. W 1885 roku powstało towarzystwo dobroczynne "Linas Hacedek", co w tłumaczeniu na polski znaczyło dyżury przy chorych. Ponoć bezpośrednim impulsem jego założenia był fakt, jak podaje Mościcki "zagryzienia przez szczury jakiegoś samotnie mieszkającego Żyda".
Pomysłodawcą zawiązania towarzystwa był dr Józef Chazanowicz. Dziś pamięć o nim jest w Białymstoku znikoma. A przecież jest to twórca Biblioteki Narodowej w Jerozolimie. Przed wojną jedna z białostockich ulic nosiła jego imię.

Chazanowicz był okulistą, zajmował się oświatą i filantropią. Wielkie zasługi położył też w powstanie ruchu syjonistycznego. Przez większą część swego życia mieszkał w Białymstoku i tym różni się od innych sławnych białostoczan, którzy tu jedynie się urodzili, a swoje kariery realizowali gdzieś w szerokim świecie, nie powracając tu już nigdy.

Okres międzywojenny był dla żydowsko- polskiego Białegostoku czasem trudnym. Cieniem na całe dwudziestolecie położył się konflikt spowodowany utworzeniem w maju 1919 roku tak zwanego Wielkiego Białegostoku. Chodziło o to, aby w perspektywie zaplanowanych na wrzesień pierwszych wyborów samorządowych procentowo zmienić skład narodowościowy mieszkańców miasta.

Zrealizowano to poprzez włączenie zamieszkałych głównie przez Polaków przedmieść i podmiejskich wsi. W granicach miasta znalazły się wówczas Antoniuk, Białostoczek, Dojlidy, Dziesięciny, Marczuk, Ogrodniczki, Pieczurki, Skorupy, Starosielce, Słoboda, Wygoda, Wysoki Stoczek, Zacisze i letnisko Zwierzyniec. Żydzi protestując przeciw temu pociągnięciu zbojkotowali wybory.

Jednak mimo tego zdystansowania się życie żydowskiego Białegostoku rozwijało się intensywnie. Przemysł nadal był domeną Żydów. Pomimo wahającej się koniunktury żywiołowo rozwijał się handel. W 1932 roku tylko na Rynku Kościuszki funkcjonowało blisko 500 rozmaitych sklepów, zakładów rzemieślniczych, restauracji i barów. Rozwijało się szkolnictwo. Renomę zyskiwały żydowskie gimnazja: Hebrajskie, Druskina, Zeligmana. Triumfy święcił Żydowski Klub Sportowy. Jedną z najciekawszych formacji teatralnych był teatr miniatur Gilarino.

Ukazywała się opiniotwórcza żydowska prasa z Dos Naje Łebn na czele. Prominentnymi białostoczanami tamtych lat byli Jakub Szapiro - dziennikarz zajmujący się ruchem esperanckim, dr Aleksander Rajgrodzki - samorządowiec i wspaniały lekarz, Bencjon Rabinowicz - oryginalny malarz, Natan Cygan - skrzypek i kompozytor, który na uroczystość wręczenia Józefowi Piłsudskiemu honorowego obywatelstwa Białegostoku skomponował marsz.

Powszechnym szacunkiem otaczano głównego rabina miasta dr Gedalego Rozenmana, który w dniach narodowych świąt, po zakończeniu synagogalnych modlitw intonował "Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy".

W kontekście pierwszych słów hymnu narodowego niewyobrażalną stała się więc tragedia z 1943 roku. A nam pozostał obowiązek pielęgnowania pamięci o tych, którzy byli tu.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny